Najpiękniejsza historia miłosna
Nie polecę tej niewielkiej książeczki Państwu ze względu na opowiadanie tytułowe, choć jest tak bardzo "w stylu Marshalla". To opowieść o księdzu, który, zarobiwszy trochę pieniędzy, przełamując swój egoizm pozbywa się ich na rzecz innych.
Nie polecę jej też ze względu na inne opowiadania, z których jedne są lepsze ("Wesołych świąt", "Cud"), inne gorsze ("Matka Boska Śnieżna")), a wszystkie ściśle osadzone w tym bezosobowym i delikatnie zaznaczającym tylko chrześcijańskie sympatie autora stylu pisania. Nie to jest tu najpiękniejsze.
Najpiękniejsze jest jedno opowiadanie, które aż rzuciło mną o ścianę. Nigdy w życiu nie czytałem tak dobrej historii miłosnej, bo przecież większość takich opowieści traktuje o kolejnych paroksyzmach namiętności, szarpiących bohaterami na wszystkie strony. Większość takich historii to zręczna gra kilkoma wyświechtanymi toposami; różnią się jedynie imionami bohaterek i bohaterów. Tutaj tak nie jest.
To jest historia dwojga ludzi, którzy kiedyś się spotkali i zapłonęli namiętnością do siebie. Po latach jedno z nich powraca w to miejsce i... ale dalej nie zdradzę, bo to jest opowiadanie z pointą, która mnie najbardziej zauroczyła, dla której wyróżniłem ten utwór spośród innych zawartych w tym tomie. A nosi on tytuł "Cała przyjemność" i to jest właśnie to, co Państwu polecam. Z całego serca!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.