Wszystko się zmienia. Czasy, ludzie, pieniądze, jedzenie... No właśnie, jedzenie. Wszystko co w dzisiejszych czasach wkładamy do buzi jest trujące. Płody ziemne skażone chemikaliami, produkty spożywcze nafaszerowane polepszaczami. Ile razy po wejściu na Facebook'a widzimy alarmujące doniesienia o szkodliwości najpopularniejszych produktów żywieniowych? Nadal chyba na pierwszym miejscu w rankingu najbardziej znienawidzonych produktów jest gluten. Później tradycyjnie oczerniane cukier, sól, tłuszcze. W sumie to najtrudniej doszukać się produktów nieskażonych żadną ingerencją człowieka. Strzelam. Może woda w szklanej butelce?

W książce pt. Glutenowe kłamstwo: I inne mity o tym, co jemy (Levinovitz Alan) jej autor skupia się na odkrywaniu kłamstw dotyczących żywności, na demaskowaniu szarlatanów zajmujących się tworzeniem cudownych diet wykluczających wyżej już wymieniane składniki pożywienia. Dostaje się też koncernom farmaceutycznym, żywieniowym etc. Dieta paleo, cudowna dieta ryżowa, inna oparta na bananach. Wszystkie są one w oczach Levinovitza stworzone by mamić ludzi, aby po prostu na nich zarabiać. "Doktor" oczywiście stara się argumentować swoje opinię jakimiś statystykami, mglistymi i dosyć ogólnymi, ale przede wszystkim stara się przekonać nas do swoich racji za pomocą racjonalnych myśli, nieskomplikowanych analiz. Oczywiście mogą one przekonywać, jednak dla czytelnika, który liczy na jakieś nowatorskie odkrycia, ta książka nie powinna zrobić większego wrażenia.

Na szerszą analizę książki nie mam ochoty. Za mało się na tym znam, poza tym tej "rozprawce" zabrakło jakiegoś asa w rękawie, czegoś co by mnie zaskoczyło. Jednak dzięki "Glutenowym kłamstwom..." mogę sobie po raz kolejny podumać nad talerzem; pochylić się nad białym pieczywem, wziąć do dłoni marchewkę i w myślach wypowiedzieć zdanie: "Jeść czy nie jeść, oto jest pytanie...".