Dodany: 16.09.2018 12:58|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

4 osoby polecają ten tekst.

Czepliwemu Czytelnikowi coś uderzyło o klepkę :-)


Czepliwy Czytelnik już jakiś czas temu zauważył, że jeśli wybiera sobie lektury metodą tradycyjną, tj. własnoręcznie i własnoocznie przeglądając asortyment księgarni lub biblioteki, a gdy takiej możliwości nie ma – korzystając z polecanek zaprzyjaźnionych (nawet mniej czepliwych) czytelników, względnie biorąc w ciemno kolejne dzieła znanych i lubianych autorów, odsetek spudłowanych trafień jest znacząco mniejszy, niż gdy korzysta z tzw. pul recenzyjnych, do których, jak się zdaje, wydawcy przeznaczają w większości książki, przez nich samych uznane za mniejsze pewniaki. Te oczywiście zaopatrywane są notami i urywkami przedpremierowych recenzji, sugerującymi wyjątkowość, znakomitość i wszelkie inne przymioty, mogące przyciągnąć zachłannego na dobrą jakość czytelnika. Po czym trafiają w jego ręce, i cóż ów czytelnik w nich zastaje?

„Pokój, w którym wszystko się działo, wyglądał na hotelowy, ale z gatunku tych, które jeszcze nie do końca oderwały się stylistycznie od ery słusznie minionego PRL-u. Na podłodze leżała brązowa wykładzina, która miejscami nie trzymała się już podłogi. Przy ścianie stała szafa (…). Nikt z obecnych jednak i tak jej nie używał. Ogólnie pokój wyglądał na nieużywany (…) obecni najwyraźniej tu nie nocowali”[6];
„Wszyscy (…) tłoczyli się w wejściu i przy drzwiach squotu. Chodziło prawdopodobnie o to, że w ten sposób przynajmniej mieli poczucie, iż nie zadeptują śladów pozostawionych we wnętrzu prze sprawcę. (…) Już na pierwszy rzut oka widać było, że ślady wbrew życzeniowemu myśleniu tłoczących się przy wejściu były totalnie zadeptane”[14];
„spojrzała mu prosto w oczy, a właściwie w wąskie szparki, za którymi jak robaczki przesuwały się frenetycznie ciemne rogówki”[14];
„Ubrany w obcisłą skórę starszy z braci niebędących braćmi zwany Mirkiem uśmiechnął się”[16];
„Pomieszczenia te być może przed dwustu laty mieściły jedną z drukarni (…), a może mieściły coś innego. (…) Wszystko to nadawało miejscu charakter pozbawiony właściwie jakiegokolwiek charakteru. Może jedynie owa ponurość i smutek otoczenia stanowiły dobre preludium do tego, co działo się za umieszczonymi co kilkanaście kroków drzwiami do pomieszczeń”[27];
„Uniform służył temu, by dodawać dostojności jego figurze, która bez opakowania jawiła się po prostu jako pulchna. Nie on jeden stosował z mniejszym bądź większym powodzeniem ten wybieg i nie tylko w tej grupie zawodowej mundur czy może szczerzej oficjalny strój pomagał ukrywać brak dyscypliny żywieniowej, czyli brak umiaru, którym szczycić się nie należało”[30];
„okulary trafiły na łysy, wyglansowany czubek głowy”[31];
„koszula z bawełny białej i delikatnej jak śnieżny puch”[40] (tu nie ma formalnego błędu, tylko że śnieżny puch to bawełna przypomina przed przetworzeniem na tkaninę, później jednak raczej nie);
„…stała już we wnętrzu śmiertelnego kojca”[41] (tym poetyckim określeniem nazwano ogrodzenie „skrywające okropieństwa krwawej zbrodni przed wzrokiem ciekawskiego ogółu”);
„Dom wyglądał jak pałac, a właściwie nie tyle wyglądał, co po prostu był pałacem. (…) Teren był zadbany i choć wszędzie porastała go roślinność, to ktoś rozsadził ją w na tyle przemyślany sposób, że jednocześnie oko miało wrażenie obcowania z wolną przestrzenią. Trawniki pomimo jesiennej pory wyglądały jak korty Wimbledonu w środku lata i tylko żółknące liście drzew, zdawały się między słowami informować przybyłego o tym, że jednak rok powoli zbliżał się do swojego niechybnego kresu”[47];
„W prośbie o to, by usiąść, którą sformułowała policjantka z komendy stołecznej, był bardzo subtelny sygnał o tym, że informacja, którą za chwilę miała usłyszeć pani domu, wymagała tego, by raczej siedziała, niż stała”[48];
„Tyle, że wizytówka, którą wydłubała w domu z kosza na śmieci, nie była wizytówką tak naprawdę, ale małą ulotką reklamową, którą rzeczywiście mogła wziąć do kieszeni właściwie gdziekolwiek i z jakiegokolwiek powodu, a nawet i bez powodu”[55];
„… - wcięła się tleniona blondynka w wieku na oko czterdziestu kilku lat, która kiedyś była prawdopodobnie bardzo ładna, a teraz jakimś cudem, zważywszy na zaczadzenie, schowany dom i klatkę schodową z drewnianymi schodami i wygódkami na półpiętrze, wciąż nie była brzydka”[60];
„Kobieta miała oczy zasnute wielopokoleniowym smutkiem”[61];
„Na kartce znajdował się portret pamięciowy kobiety, który wyglądał tak, że żadna kobieta nigdy w życiu nie mogła tak wyglądać, ale przede wszystkim wyglądał inaczej niż Monika, bowiem ta kobieta, czy raczej ten awatar, w przeciwieństwie do Moniki miał blond włosy”[67];
„Usta Norberta uśmiechnęły się tajemniczo, co do oczu, nie było wiadomo, czy też się uśmiechnęły, bo Norbert miał założone wielkie ciemne okulary. (…). Norbert uniósł okulary i wtedy wyszło na jaw, po co w środku zimy ma na sobie okulary spawacza. Jego białka były tak przekrwione, że nie kwalifikowały się już do miana białek”[71];
„w ogródku, który kiedyś był sadem, a teraz był bałaganem”[72];
„Wiedziała, że siedząca naprzeciw niej ładna brunetka w opiętych dżinsach i skórzanej kurtce przyszła z policji, widziała, że owa brunetka ma wyraźny problem ze sformułowaniem tego, z czym przyszła i dlatego nie miała już w tym momencie żadnych wątpliwości co do tego, z czym przyszła”[73];
„Leokadia położyła swoją pomarszczoną dłoń na jej.”[73];
„W pewnym momencie z tyłu za nią zatrzymał się samochód, z którego wysiadł mężczyzna, podszedł do stojącego auta kobiety, otworzył drzwi i prawie bezwładną wyciągnął ją z samochodu. Po chwili zza kierownicy auta, które się zatrzymało, wysiadła inna kobieta, ona też podeszła do zostawionego na włączonym biegu samochodu tej, którą przed momentem wyciągnął mężczyzna, usiadła na jej miejsce i chwilę później samochód odjechał. Mężczyzna przeprowadził tymczasem nie bardzo wiedzącą co się dzieje, wyciągniętą z auta kobietę na drugą stronę ulicy (…)i z wewnętrznej kieszeni wyciągnął strzykawkę z czymś w środku i z igłą zabezpieczoną plastikową oprawką. (…) Kobieta nagle jakby odzyskała świadomość, nadal była splątana, ale zorientowała się, że dzieje się z nią coś złego i zaczęła się szarpać. W tym momencie z krzaków od strony pobliskiego lokalu ‘Dziki lokator’ wyszła tamta druga kobieta. Mężczyzna pokiwał głową i wskazał bez słów na kobietę szarpiącą się na ławce. Tamta usiadła obok niej, uśmiechnęła się do niej. On złapał szarpiącą się za ramiona (…). Kobieta przez chwilę jeszcze się szarpała, w końcu zwiotczała i osunęła się na ławkę, wtedy on wziął ją pod ramiona, a ta druga za nogi (…)”[81];
„Lamówka mankietu natomiast była w kolorze krwi. Plama nie była duża, ale wyglądała tak, jakby mankiet został zanurzony we krwi na tyle głęboko, że nią nasiąkł”[82]
„Idąc do bramy, Monika minęła mężczyznę, który patrzył na nią tak, jakby wiedział coś więcej. Nie było to możliwe, ale w tym miejscu roiło się od ludzi, którzy wiedzieli coś więcej. Ona zaś była tak wyczulona na temat tego, że sama o sobie wie zbyt mało, że nawet takie zdarzenia pogłębiały jej frustrację”[116];
„Pomimo że restauracja zamówiona była na za trzy kwadranse…”[137];
„Monika dopiła ostatni łyk czegoś, co nie wiedziała nawet, czym było”[185];
„… dostrzegła kręcącego się mężczyznę w palcie, który zdaje się starał się wyglądać również na działkowicza, ale nie wyglądał”[229];
„…zagadała trochę głupkowato kokieteryjnie do mężczyzny, który twarz miał schowaną za obfitą brodą typu drwal”[237];
„…gdzieś spomiędzy sprzętów leżących jak barykada czmychnęło nagle duże futrzane zwierzę”[263];
„W całej swojej dotychczasowej karierę nie spotkał nikogo w wieku choćby zbliżonym do swojego o takim imieniu. Mógł je zmienić już dawno, ale tego nie zrobił i teraz już go zmienić nie mógł, bo gdyby tak zrobił, to dopiero podkreśliłoby to, co tak bardzo chciał ukryć, czyli fakt, że ma na imię Czesław”[269];
„Wskazała w kierunku szumiącej w oddali czernią Wisły”[302];
„… popatrzył na nią, jakby miała jakieś zwarcie w mózgu. Kiedy się zorientował, że nie miała, pogłębił refleksję”[303];
„Po tym, jak zjedli i zrobili to, co mieli zrobić jeszcze raz, tym samym ustanawiając prawdopodobnie rekord hotelu w częstotliwości orgazmów na godzinę, zrobiła się dziewiąta wieczór”[315];
„Monika, przechodząc, kopnęła go w krocze, po czym spokojnym krokiem opuściła gabinet. Uderzenie w krocze było silne i realizowało dwa cele naraz. Po pierwsze (…). Po drugie, mężczyzna kopnięty w jaja przez dłuższy czas nie jest w stanie nic zrobić ani też wydobyć z siebie głosu. (…) już jednak z odległości kilkunastu metrów zorientowała się, że prawdopodobnie dyżurny, kiedy wreszcie ochłonął po jej wejściu, zawiadomił kogo trzeba i wyjście było obstawione” [356];
„Kolejny samochód nie nadawał się do powtórnego użycia. Prawdopodobnie cała policja warszawska miała już nadaną markę i numery auta. (…) prawdopodobnie saaba znajdą dopiero za kilka dni”[358];
„Weszła do wypełnionej światłem przestronnej łazienki całej wyłożonej maleńkimi białymi kafelkami. Rozejrzała się wokoło, na inoksowym drążku wisiał tylko mały ręcznik do rąk. Po pierwsze, jego rozmiar był niewystarczający, po drugie, był mokry, czyli nie wiadomo kto wycierał nim nie wiadomo co”[363];
„Starą szafę na całą szerokość pokoju z wieloma białymi drzwiami znalazła w prawie pustej, również białej sypialni”[363];
„Torba była trochę przezroczysta i wydało jej się, że wewnątrz zobaczyła fragment tkaniny tak kolorowej, że raczej nie należała do mężczyzny”[363];
„…zdjęła torbę, zeszła z krzesła i postawiła ją na ziemi. Coś w niej uderzyło twardo o klepkę”[364];
„Miał na głowie hełm i gogle, ale i tak go poznała, bo przecież znała ich wszystkich, a on poznał ją i zobaczył, że oczy miała pełne łez, i nie był brutalny ani nic”[381];
„spojrzała na (…), a potem weszła z powrotem do swojej głowy”[381].

Po czym Cz.Cz. również wszedł z powrotem do swojej głowy i stwierdził, że chyba coś mu uderzyło twardo o klepkę, a może nawet o więcej klepek, skoro uwierzył w anonsowaną przez wydawcę znakomitość utworu pt. Rysa (Brejdygant Igor)...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1265
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: janmamut 16.09.2018 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Czepliwy Czytelnik już ja... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie o wszystko bym się czepiał, ale te ciemne rogówki, przesuwające się jak robaczki, sugerują spotkanie z jakimś przybyszem z kosmosu. Ciekawe, czy źrenice miał dla odmiany białe. ;-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.09.2018 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie o wszystko bym się cz... | janmamut
Ja chyba też mam ciemne rogówki, bo jakoś czarno widzę współczesną polską literaturę...
Ale duże futrzane zwierzę nie umknęło mojej uwadze! :-)
Użytkownik: ketyow 16.09.2018 15:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czepliwy Czytelnik już ja... | dot59Opiekun BiblioNETki
Może warto przyczepić czytatkę do książki? Obecnie jest niewidoczna na jej stronie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.09.2018 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Może warto przyczepić czy... | ketyow
A, faktycznie, chyba z pośpiechu nie zaznaczyłam, zaraz naprawię błąd.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: