Dodany: 02.09.2010 21:20|Autor: Magrat

Droga do literackiego piekła


Pilipiuk rozpoczął „Drogę do Nidaros” mocnym i odważnym uderzeniem – końcem świata spowodowanym rojem meteorów z antymaterii. W zamierzeniu może i miało być to hitchcockowskie trzęsienie ziemi - niestety, więcej wspólnego miało z żenującym kinem klasy C. Już pominę absolutny brak psychologicznego prawdopodobieństwa reakcji bohaterów, bo przecież nie to jest najważniejsze w tego typu literaturze, jednak gdy dobrnęłam do fragmentu, w którym inteligentny ślimak z kosmosu kradnie Bibliotekę Narodową, proponuje nauczycielowi informatyki, Markowi Oberechowi i jego towarzyszowi, Staszkowi zostanie niewolnikami w zamian za ocalenie, a następnie przerzuca w czasie do Norwegii AD 1559 i zostawia pod opieką mechanicznej łasicy, która w poprzedniej postaci była tancerką z innej planety, poważnie rozważyłam porzucenie lektury. Pilipiuk zdecydowanie za bardzo pofolgował swojej wyobraźni, być może miało być zabawnie, być może pastiszowo, wyszło jednak jak dziełko mało rozgarniętego czternastolatka.

Mimo wszystko, być może z powodu sentymentu do poprzednich książek Wielkiego Grafomana, w których po mistrzowsku wykreował przeuroczą postać Wędrowycza, kontynuowałam lekturę. I przyznaję, że im bardziej zagłębiałam się w historię, tym bardziej blakło pierwsze, negatywne wrażenie. Przynajmniej pod pewnymi względami. Pilipiuk, będąc archeologiem z wykształcenia, swobodnie porusza się po ówczesnych realiach. Próby przetrwania przyzwyczajonych do wygodnego życia bohaterów w surowych, brutalnych warunkach mocno średniowiecznej jeszcze Norwegii zajmują sporo miejsca w powieści i są przedstawione całkiem wiarygodnie, a przynajmniej bardzo ciekawie. To duży plus, ale, niestety, jedyny.

Bohaterowie zachowują się niezwykle nienaturalnie, Marek bardzo łatwo przechodzi do porządku nad utratą bliskich i swojej przytulnej rzeczywistości, co Pilipiuk mętnie tłumaczy ingerencją łasicy w umysł bohatera. Postać XIX-wiecznej szlachcianki Heleny, której rola w I tomie nie jest jeszcze do końca określona, a której autor nie szczędzi licznych gwałtów i poniżania, przyjmuje te upokorzenia z zaskakującym hartem ducha. Wiedza fizyczno-chemiczna Marka i Staszka, zdobyta niby na szkolnych lekcjach, nie wnosi do fabuły niczego poza słowami typu anihilacja, kondensator czy zasada wodorotlenkowa. Także moralne rozterki Marka, który najpierw bez mrugnięcia okiem zabija i planuje porwania, a następnie odmawia różańce i waha się przed okradzeniem trupa, byłyby wiarygodnie w przypadku bohatera z epoki, ale nie u współczesnego nauczyciela.

Wielkim nieporozumieniem są też niezdarne próby przedstawienia konfliktu duńskich protestantów z norweskimi katolikami. Pilipiuk także w tym wypadku nie sili się na wiarygodność – wszyscy katolicy są postaciami honorowymi i dobrymi, „lutrzy” to natomiast sadystyczne szumowiny. Wątek religijny czasem nawet sprawia wrażenie dominującego w powieści i nie byłoby w tym może nic niestosownego, gdyby autor zaserwował go czytelnikowi w mniej agitkowej formie.

„Droga do Nidaros” rozpoczyna serię i być może stanowi tylko preludium do prawdziwej akcji, jednak przy okazji powinna zachęcać do lektury kolejnych tomów. A to jej się w moim przypadku niestety nie udało.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9533
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: _qra_ 13.01.2011 20:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Trudno się nie zgodzić z Twoim komentarzem. Wg. mnie Pilipiuk nie potrafi stworzyć wiarygodnej postaci. Wyjątkiem jest Wędrowycz, który stał się jego znakiem firmowym. W tej serii irytuje mnie wiedza bohaterów z przyszłości o której wspomniałaś. Jest powierzchowna, mglista i zazwyczaj do niczego nie prowadzi. To co może być naprawdę interesujące - próba wyrobu mydła, komputery do liczenia, próba uzyskania penicyliny - zawsze spala na panewce. Autor poświęca kilka stron, po czym porzuca temat - ot "nie udało nam się". W takim razie autor nie powinien szukać swoich bohaterów w przyszłości, skoro nie tylko potrafią się odnaleźć w XVIw., ani też skorzystać z wiedzy którą nabyli w swoich czasach.
Użytkownik: Zoana 13.01.2011 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudno się nie zgodzić z ... | _qra_
Zgadzam się i z recenzją, i z Twoim komentarzem. Wprawdzie podobało mi się, jak bohaterowie starali się dopasować do nowej dla nich rzeczywistości, innych czasów, ale uważam, że ich wiedza z czasów współczesnych była właśnie zbyt szczegółowa. Miałam wrażenie, że nauczyciel informatyki i licealista są tak naprawdę ekspertami w każdej dziedzinie, poczynając od historii, a kończąc na chemii i medycynie. Wyszło mi, że taka ja, z moją wiedzą, na pewno bym tam zginęła. Wątek z penicyliną też zupełnie zbędny.

I psychologiem autor też z pewnością nie jest najlepszym, momentami naprawdę ciężko mi było uwierzyć, że człowiek zachowałby się tak i tak w danej sytuacji, a próby nadania głębi przemyśleniom i odczuciom bohaterów wypadły baaardzo blado moim zdaniem.

No i to diabolizowanie luteran... Za każdym razem, gdy czytałam o świętym oburzeniu Marka bestialstwem, jakiego luteranie dopuszczali się na katolikach, jak okrutnie starali się wykorzenić katolicyzm, myślałam sobie: cholera, no! Czyżby naprawdę autor i jego bohater nie wiedzieli, czego przez wieki dopuszczał się ten uciskany i umęczony Kościół Katolicki? Ile krwi się za jego sprawą polało? Jak siłą zmuszali do wyznawania jedynej i słusznej religii całe narody? Zawsze uważałam, że Marcin Luter wniósł, czy starał się wnieść wiele dobrego do chrześcijaństwa, ale najwyraźniej Pan Pilipiuk ma inne zdanie na ten temat i potraktował temat bardzo wybiórczo i jednostronnie.

Przeczytałam na razie cztery tomy, do Pana Wilków, i niestety stwierdzam, że z każdym kolejnym tomem jest coraz gorzej... Nie podoba mi się choćby to, że już przecież sam tytuł powinien jakoś reprezentować treść, być motywem przewodnim książki, a u Pilipiuka zdecydowanie tak nie jest... A już szczególnie tytułowy Pan Wilków został potraktowany bardzo po macoszemu moim zdaniem. No, ale tragedii nie ma, więc przeczytam cykl do końca, bo sama historia mnie nawet wciągnęła i ciekawa jestem, jak to się skończy. Jednak zastanawiam się, czy sięgać po Wędrowycza, chociaż tak go wszyscy chwalą.
Użytkownik: AnnRK 28.02.2011 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się i z recenzją,... | Zoana
Z Wędrowycza bym jednak nie rezygnowała. Skoro przebrnęłaś przez Nidaros i "tragedii nie było", to cykl z Wędrowyczem powinien Ci się spodobać, o ile nie zaczniesz od ostatniego tomu. ;)
Użytkownik: Zoana 06.09.2011 15:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Z Wędrowycza bym jednak n... | AnnRK
Myślę, że raczej będę się starała zacząć od pierwszego. ;)
Użytkownik: yakkaimono 27.02.2011 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Dotarłem do mechanicznej łasicy i nie wiem czy dalej dam radę przebrnąć. Dialogi to jakiś banał, bohaterowie bez emocji, jeżeli miało coś być śmieszne to nie było, można wymieniać dalej...
Użytkownik: Zbojnica 28.02.2011 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Powiem tak: w kolejnych tomach jest jeszcze gorzej ;-). Zwłaszcza z Heleną, która okazuje się hybrydą tejże szlachcianki i żydówki z XX wieku :D. Konflikt katolicko - protestancki robi się tak mętny, że właściwie nie wiadomo kto z kim i za ile. To znaczy, może było by wiadomo, gdyby autor jakoś zachęcił do bardziej wnikliwego zagłębiania się w lekturę.Dobrnęłam do trzeciego tomu, bo nic innego nie miałam akurat pod ręką. Pilipiuk daje dowód, że tytuł Naczelnego Grafomana Fantastyki Polskiej słusznie mu się należy. Nigdy więcej!
Użytkownik: totem 10.08.2011 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Właśnie skończyłem ostatni, szósty tom, i zajrzałem do recenzji, porównać swoje odczucia z innymi. Zajrzałem i mocno się zdziwiłem. Co wpis to gorzej. A to, że wiedza bohaterów za duża, a to że za mała. Że konflikt religijny jednostronnie, że psychologia kuleje. Nawet że bohaterowie bez emocji.

Krytycy zapominają o dwóch rzeczach. Po pierwsze to literatura rozrywkowa, czego zresztą autor nie ukrywa. Po drugie ludzie są bardzo różni, tak pod względem wiedzy jak i konstrukcji psychicznej. Tak naprawdę nie wiemy jacy jesteśmy i do czego jesteśmy zdolni. Mamy szczęście żyć w dzisiejszych "cywilizowanych" czasach i jednym z najspokojniejszych rejonów świata. Niespecjalnie mamy więc okazję się przekonać jak byśmy się zachowali w sytuacjach ekstremalnych. Trochę autor przeszarżował z postacią Heleny, i w ostatnim tomie nieco mętnie stara się z tego wytłumaczyć, ale w ramach wdzięczności za sześć tomów dobrej i wcale niegłupiej rozrywki mogę mu to wybaczyć.

Co do wiedzy bohaterów, to wydaje mi się że jest w sam raz. Z historii wiedzą trochę więcej ode mnie, ale nigdy nie był to mój ulubiony przedmiot. Zwyczajny poziom w miarę inteligentnego i oczytanego człowieka. Porażki przy próbach zastosowania tej wiedzy w praktyce też są oczywiste. Co innego ogólna orientacja w zasadzie działania, a co innego odtworzenie nawet prostej technologii, w prymitywnych warunkach i bez dostępu do dodatkowych informacji. Dziwne byłoby właśnie gdyby im się takie próby regularnie udawały. Nauczyciel czy licealista to nie Cyrus Smith.

Daleki jestem od idealizowania kościoła katolickiego, ale luteranie też święci nie byli. Żaden uczestnik któregokolwiek konfliktu religijnego w historii nie był. A że bohaterowie trafili akurat w takie miejsce i czas, w których spotkali głównie pokrzywdzonych przez jedną stronę, to i odczucia mają takie, jakie mają. Inna sprawa, że autor czasem faktycznie za bardzo zajmuje pozycje prokatolickie. Nie pomnę już w której książce, ale też mi to przeszkadzało.

Żeby nie było całkiem różowo, to trochę za często pojawiają się rozwiązania typu deus ex machina. Wprawdzie w ostatnim tomie pojawia się próba wyjaśnienia, ale jakoś zupełnie mnie nie przekonała.

W sumie znakomita literatura rozrywkowa, w dodatku bocznymi drzwiami dostarczająca czytelnikowi sporą dawkę wiedzy o tym, jak wyglądała Europa niecałe pół tysiąca lat temu. Moim zdaniem zdecydowania godna polecenia.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 06.09.2011 11:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Co prawda jestem dopiero przy końcu trzeciego tomu, ale zgadzam się z Totemem w ogólności.

Aby dorzucić swoje trzy grosze: uważam, że nieudane eksperymenty czy też plany bohaterów, podobnie jak wątki prowadzące donikąd, dodają książce realizmu oraz wiarygodności. Nie zwracamy często uwagi na rozziew pomiędzy literaturą a codziennym życiem, tymczasem sami wielokrotnie próbujemy bezskutecznie rozwiązać jakiś problem lub dopiero w obliczu konieczności próbujemy naprawić urządzenie lub sytuację, często odkrywając własną ignorancję. Mi akurat się podobają takie chwyty, bo wnoszą powiew świeżości do literatury pełnej McGyverów, Bondów czy doskonałych wojowników w stylu Wiedźmina czy Vuko Drakkainena...

Co więcej, mam także chwilami dość wrednej i rozmijającej się mocno z rzeczywistością propagandy antykatolickiej, więc uważam, że literatura popularna przerysowująca charaktery poprzez przeniesienie ciężaru konfliktów religijnych na drugą szalkę wagi jest nam bardzo potrzebna w świecie, w którym króluje z jednej strony relatywizm moralny, z drugiej hiperpoprawność polityczna, a z trzeciej przyklaskuje się wszelkim antykatolickim akcentom i ekscesom "twórców" i "artystów". Wystarczy już kłamliwej czarnej legendy inkwizycji czy pseudohistorycznych wypocin Grossa...

Sam cykl czyta się bardzo potoczyście, takie książki nazywam Blitzlesenbuch ;) Są oczywiście lapsusy i czuje się brak wiedzy technicznej autora (choć może to być stylizacja), jednak bardzo podoba mi się realizm tła historycznego - skądinąd wiem, że Pilipiuk się solidnie przygotował od tej strony. Humor raczej dychawiczny, zdaje mi się także, że książka jest dość przegadana - niektóre dialogi nic nie wnoszące (np. Marek i Staszek dyskutujący o źródle "siły i wytrzymałości psychicznej" Heli), po prostu pozwalają "łykać" kolejne tomy. Wbrew lękom każdego ucznia - opisów w "Oku jelenia" jest stanowczo zbyt mało.
Użytkownik: Magrat 08.09.2011 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Co prawda jestem dopiero ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Akurat nigdy nie myślałam o tej książce w kategoriach jakiejkolwiek wiarygodności :) wątki prowadzące donikąd mogą być realistyczne np. w martinowskim Westeros, u Pilipiuka to dla mnie tylko wypełniacze przestrzeni. Jeszcze gdyby to było incydentalne, ale nie, schemat nieudanego wynalazku powtarza się zbyt często, żeby nie domyślić się, że tym panom i tak nic nigdy nie wyjdzie :) Odnoszę raczej wrażenie, że celem Pilipiuka było uszlachetnienie serii odrobiną nauki, nie doszukiwałabym się tutaj jakiegoś wyrafinowanego literackiego konceptu.

Co do religii... No cóż. Nie wiem od kiedy coś "przerysowującego" cokolwiek jest dobre :) To, co jest nam potrzebne w świecie, to prawda, a nie szyte grubymi nićmi laurki. Powiem tylko, że dla kogoś religijnie zdystansowanego, zarówno względem katolików jak i protestantów, ten wątek książki brzmi po prostu mało wiarygodnie, żeby nie powiedzieć kłamliwie i przez to może zostawić spory niesmak.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 08.09.2011 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Akurat nigdy nie myślałam... | Magrat
Może wiarygodność to nie najlepsze słowo - chodzi mi bardziej o lepsze oddanie rzeczywistych problemów ludzi, których spotkałaby przygoda pt. przeniesienie człowieka z początku 3. tysiąclecia w przeszłość bez nowoczesnych wynalazków itp. - chodzi zwyczajnie o realne konsekwencje takiego nierealnego wydarzenia. Co więcej - dzięki temu bohaterowie są bardziej ludzcy i podobni do nas, o czym już pisałem. Z pewnością Pilipiukowi zależało na wpleceniu maksymalnie dużej ilości tła historycznego, reszta była "wciskaniem kitu" - które zresztą sami uprawiamy na co dzień, udając znawców wszystkiego - sportu, medycyny, polityki - to takie polskie! ;)

Co do wątku "religijnego" - nie chodzi o prawdziwość dogmatów, lecz o faktyczną historię wojen i konfliktów religijnych. Przywykliśmy do literatury i publicystyki piętnującej katolicyzm za jego prawdziwe bądź domniemane zbrodnie (nieistotna jest tu prawdziwość religii!), natomiast tutaj otrzymujemy powieść, w której odbrązawia się "postępowych" luteran. Co więcej - możemy być pewni, że jest to zgodne z duchem tamtej epoki: prześladowania religijne występowały także u protestantów, faktyczny był antysemityzm Lutra, tło religijne nadzwyczaj często funkcjonowało jako uprawomocnienie nadużyć władzy świeckiej i duchownej. Polem do dyskusji nie jest tu wyznanie bądź jego brak u współczesnych komentatorów, kłamliwe natomiast może być przedstawienie katolików lub "lutrów" jako okrutników, prześladowców itp. - lub ukazanie w przesadnie korzystnym świetle. Dzisiejsza poprawność polityczna nakazuje piętnować stronę papistowską, wybielając inne odłamy i religie. Ujęcie Pilipiuka wyrównuje szale, a fakt, że zwróciło to aż taką uwagę komentatorów pozwala mniemać, iż nie razi już nikogo plucie na KK, choć w drugą stronę już takiego przyzwolenia brak... Cóż, choć jestem racjonalistą, rażą moje elementarne poczucie sprawiedliwości (bynajmniej nie "społecznej") takie nierówności w podejściu do różnych religii i ich wyznawców. W świecie literatury podoba mi się zatem takie oddanie ciosu, choć w świecie realnym do niczego prócz eskalacji animozji by to nie doprowadziło.
Użytkownik: Magrat 08.09.2011 18:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Może wiarygodność to nie ... | LouriOpiekun BiblioNETki
"Ujęcie Pilipiuka wyrównuje szale, a fakt, że zwróciło to aż taką uwagę komentatorów pozwala mniemać, iż nie razi już nikogo plucie na KK, choć w drugą stronę już takiego przyzwolenia brak... " bardzo błędny wniosek. Po prostu nikt nie lubi kiedy próbuje się go nabrać na czarno-białą wersję historii. Ja to osobiście odbieram jako brak szacunku dla mnie, czytelnika. Pilipiuk mógłby zrobić coś dobrego w tej kwestii, gdyby po prostu trzymał się faktów, nie tylko tych dla niego dogodnych. Bo widzisz - przekonanego nie trzeba przekonywać.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 09.09.2011 07:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Ujęcie Pilipiuka wyrównu... | Magrat
Cóż, możliwe że przez każde z nas przemawiają jakieś resentymenty, więc może być nam trudno się zgodzić ☺ Jednak jestem przekonany, że na terenach opisywanych przez Pilipiuka panował raczej terror luterański, a nie katolicki. Po prostu pokazał niepoprawną politycznie stronę medalu.
Użytkownik: Magrat 09.09.2011 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, możliwe że przez każ... | LouriOpiekun BiblioNETki
resentymenty? oj nie :) i może niech ostatecznie stanie na "wygodnej" stronie medalu :)
Użytkownik: Azdrum 21.09.2011 22:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Zgadzam się z tą opinią na temat całej serii "Oko jelenia"
Przed chwilą skończyłem czytać ostatni 6 tom i czuję sam nie wiem co. Moje odczucia na temat tej serii są dość mieszane, z jednej strony książki czytało się w miarę dobrze i przyjemnie (z dodatkiem paru ciekawych faktów z historii), jednak brakło mi w nich TEGO CZEGOŚ co książka powinna mieć. Cały ten cykl jest tak naprawdę pozbawiony większego sensu takie tam pitu-pitu - chinczycy,bomby, szlachtowanie się przez ludzi nawzajem. Nic nie wynika z czegoś innego tylko po prostu - pojawia się i odbywa. Niektóre dziwne rzeczy są tłumaczone w sposób, który jeszcze bardziej irytuje mnie jako czytelnika (np t.6 dlaczego dzieje sie tak, a nie inaczej[kto czytał ten się powinien domyślić o co mi chodzi, reszcie nie będę spoilerował]).
Zachowania ludzi w całej tej książce są dla mnie często pozbawione jakiegokolwiek realizmu (patrz główni bohaterowie).
Osobiście żałuję, że jakiś czas temu (3 lata bodajże), na dworcu kupiłem sobie dwa pierwsze tomy żeby poczytać "coś" w pociągu. Wcześniej czytałem większość książek Pilipiuka i podobały mi się więc pomyślałem, że to też będzie dobre. Później kupiłem pozostałe tomy jak tylko były wydawane jednak bardziej po to by mieć całą serię skoro już zacząłem zbierać niż dlatego, że mi się spodobał.
Na szczęście po tej wpadce nie dałem się już złapać na kolejną serię tegoż autora "Dziennik Norweski".
Pożyczyłem, przeczytałem,zapomniałem. Podobny chaos i bezsens podobnie jak w "Oku Jelenia".
Użytkownik: Xenio 03.05.2013 08:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Pilipiuk rozpoczął „Drogę... | Magrat
Zgadzam się z Tobą w 100%. Cały czas nie wiem czy po skończeniu pierwszego tomu rozpoczne następny...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: