Dodany: 07.09.2018 10:13|Autor: misiak297

Listy i literatura, która łączy ludzi


„Może książki mają jakiś instynkt, który prowadzi je do właściwych czytelników?”[1].

Anglia, rok 1946. Juliet Ashton, młoda pisarka, szuka tematu do nowej książki. Nieoczekiwanie dostaje list od Dawseya Adamsa, mieszkańca wyspy Guernsey. Jest on w posiadaniu książki, która należała kiedyś właśnie do Juliet. Tak rodzi się serdeczna znajomość korespondencyjna. Dawsey wspomina Juliet o Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek, które powstało na wyspie podczas wojny. To rodzaj „wymuszonego” klubu czytelniczego – a jednak stowarzyszenie przyniosło swoim członkom ulgę, radość – a wszystko za sprawą literatury. Juliet jest coraz bardziej zaintrygowana. Wkrótce zaangażuje się w historię wyspy. Znajdzie temat na nową książkę, ale nie tylko. Odkryje również coś ważniejszego.

„Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” Mary Ann Shaffer i Annie Barrows to powieść epistolarna. Wydawałoby się, że to dziś wątpliwie atrakcyjna forma literatury – nic bardziej mylnego. Z autorami listów łatwo się zaprzyjaźnić, a sama książka wciąga – ma się ochotę przeczytać jeszcze jeden list, i jeszcze jeden. Historie mieszkańców Guernsey są i zabawne, i dramatyczne. Autorki znalazły ciekawy sposób, aby ukazać koleje wojny i okupowanej wyspy. Tak, sporo tu typowo wojennych tragedii – ale cała powieść jest zdumiewająco lekka, ciepła i niepozbawiona humoru (przypomniała mi się inna powieść bardzo podobna w tonie – „Smażone zielone pomidory” Fannie Flagg).

Dodatkowym smaczkiem są dyskusje o literaturze, o tym, jak pomaga przetrwać choćby najgorsze chwile. Wielka w tym jej potęga. Pod wieloma czytelniczymi historiami można się podpisać. Sporo tu też uroczych cytatów o czytaniu samym w sobie, jak ten:

„Właśnie to uwielbiam w czytaniu – w każdej książce odkrywam jakiś drobiazg, który skłania do przeczytania następnej pozycji, a tam znów jest coś, co prowadzi do kolejnej. I tak w postępie geometrycznym – bez końca i żadnej innej motywacji prócz czystej przyjemności”[2].

„Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” to czytadło bez pretensji, literatura łatwa i szybka w lekturze, taka, która zapewni i śmiech, i łzy wzruszenia. Czasem właśnie czytadeł się potrzebuje. Bywa, że to właśnie one stają się naszymi najlepszymi książkowymi przyjaciółmi. Ta powieść niewątpliwie ma szansę skraść serce czytelnika. Może się okazać jedną z tych książek, które zostały napisane właśnie dla ciebie i – nawiązując do cytatu z początku tej recenzji – „szuka” drogi dojścia. Dasz jej szansę?

[1] Mary Ann Shaffer, Annie Barrows, „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek”, tłum. Joanna Puchalska, Świat Książki, 2018, s. 16.
[2] Tamże, s. 17.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1529
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: joanna.syrenka 15.09.2018 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: „Może książki mają jakiś ... | misiak297
Też uważam, że warto przeczytać. Idealna lektura na jesienne wieczory.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: