Dodany: 05.09.2018 13:21|Autor: Alos

Wielka podróż Artema


Z „Metrem” pierwszy kontakt miałem poprzez grę wydaną na jego podstawie i niestety odbiłem się od tej produkcji. Dopiero po latach za namową kolegi postanowiłem zmierzyć się z tą, jakby nie patrzeć, kultową już pozycją.

Jest rok 2033. Resztki ludzkości żyją w podziemiach moskiewskiego metra. Około dwudziestu lat wcześniej na świecie wybuchał ostatnia wojna światowa. Tym razem w ruch poszedł cały dostępny arsenał: broń konwencjonalna, biologiczna i ostatecznie nuklearna. Cześć mieszkańców miasta przetrwała dzięki wykorzystaniu charakterystycznej budowy metra, które oprócz spełniania podstawowej funkcji miało służyć za gigantyczny schron atomowy, mogący pomieścić kilkadziesiąt tysięcy osób. Po latach na skutek promieniowania na powierzchni wykształciły się nowe gatunki istot. Przeważnie są to zwierzęta będące mutacjami istniejącej przedtem fauny. Od pewnego czasu na teren jednej ze stacji (WOGN) zaczynają dostawać się innego typu monstra. Humanoidalne, przerażające potwory, potrafiące wpływać destrukcyjnie na psychikę człowieka, bardzo trudne do zatrzymania.

Dmitry Glukhovsky zaczął pisać „Metro” jako nastolatek, a ostatecznie wydał je w formie drukowanej w roku 2005 nakładem kilku tysięcy sztuk. Dopiero w 2007 roku powieść wydano w większej liczbie egzemplarzy i z miejsca stała się hitem. Dwa lata później opublikowano drugą część trylogii, a w 2010 roku pierwszą z cyklu grę komputerową opartą na debiucie autora. W międzyczasie świat Metra rozrósł się do całego uniwersum, w ramach którego tworzy kilku autorów.

Pierwszym, co rzuca się w oczy podczas lektury tej książki, jest to, jak wiele czasu i uwagi autor przeznacza na stworzenie mitologii tunelowej. Sama powieść poświęca dość dużo czasu religii. Mamy tu więc świadków Jehowy, satanistów, animalistów i wiele lokalnych wierzeń związanych czy to ze swoim powierzchniowym pochodzeniem czy nadprzyrodzonymi aktywnościami, które występują po wojnie, jednak to właśnie legendy o tunelach są najciekawsze i świetnie budują klimat całego świata.

Spodziewałem się książki trochę innego typu. Bardziej nastawionej na klasyczne przeżycie po nuklearnej zagładzie, kładącej większy nacisk na wszelkiego rodzaju bandytów, zdobywanie pożywienia czy wypadki losowe, z mutantami jako elementem ściśle związanym z wypadami na powierzchnię. Tymczasem świat „Metra” przepełniony jest nie tylko potworami i bandytami, lecz także parapsychologią. Początkowe rozdziały mają sporo wspólnego z horrorem.

Największą wadą powieści jest jej szybkość. Całość ma ponad pięćset stron, a w pierwszej połowie narzucone jest takie tempo, że żaden z wątków nie może się dostatecznie rozwinąć. Postacie i zdarzenia wymieniają się dość często, przeważnie bez odpowiedniego zakończenia. Razi trochę również sama motywacja głównego bohatera, która popycha go do całej podróży. Również na skutek narzuconego tempa wątek ten na dobrą sprawę nawet się nie zaczyna, a bohater przyjmuje misję bez zająknięcia. W epilogu Glukhovsky próbuje to uzasadnić, ale nie brzmi to specjalnie przekonująco.

Zabierając się za „Metro 2033”, nie miałem specjalnych oczekiwań. Na szczęście książka okazała się dużo ciekawsza, niż sądziłem, odrobina horroru wpleciona dzięki paranormalnym wątkom i mitologia tuneli to duże plusy, które niwelują niewielkie zmęczenie pojawiające się w pewnym momencie za sprawą zbyt dużej rotacji postaci, wątków i wydarzeń w środkowej części książki. Zdecydowanie polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 803
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: