Ta książka to dla mnie w pewnym sensie szok po znakomitej
Przyślę panu list i klucz (
Pruszkowska Maria)
- może nawet poważne zwichnięcie (złamanie?) mojego czytelniczego zaufania do autorki. Akcja rozgrywa się gdzie indziej, inni są bohaterowie i czasy, a jednak boli... Obie książki zostały wydane w odstępie zaledwie 10 lat, a to jeszcze nie wystarcza, żeby zmienić styl, więc do tej podchodzę krytycznie, jak do rzeczy nieudanej.
Mamy tu zbieraninę ludzi mieszkających współcześnie w Sopocie i zmagających się z codziennym życiem. Z tym, że postacie są nietuzinkowe i taka też jest ich codzienność - dość barwna i zwariowana, a nawet jeśli naprawdę zwyczajna, to i tak zmienia się w splot wzajemnych zakałapućkanych relacji między bohaterami.
Współczesność oznacza tu, że pewnie gdzieś w latach 60., choć to trudno wywnioskować z samej akcji - aż czuć, jak książka jest odchwaszczona, niemal wyprana z wszelkich konkretnych detali, jakby autorka chciała napisać rzecz ponadczasową. I to był błąd, bo trudno dotknąć tej rzeczywistości, ona wisi nad ziemią nieco za wysoko. Chodzi tylko o związki między ludźmi i zapomnienie, gdzie oni żyją. Oj, sucho to wyszło, sucho...
Bohaterowie są bardzo nietypowi, bo dominuje wśród nich grupa starszych pań. To one nawzajem się wspierają, przyjaźnią, przyciągają, a nawet kłócą i śmiertelnie obrażają i są motorem akcji. W szczególności jedna z pań odczuwa nieprzepartą chęć opowiedzenia o swoim dziadku...
Czy to się daje czytać? Tak, bo autorka stara się, żeby było lekko i zabawnie. Jednak zabawnie nie jest, a zamiast lekkości z książki wieje nudą. Nie miałem poczucia, że faktycznie warto spędzić czas w tym świecie drobnych ploteczek, domowych intryg, radości i smutków oraz życiowych rozczarowań. Nie przywiązałem się do książkowych postaci, a nawet - wstyd przyznać, ale trzeba to powiedzieć! - poza drobnymi wyjątkami nie zapamiętałem ich nawet.
Jest jeden fragment, który pokazuje, że książka miała ambitniejszy plan, niestety, prawie w ogóle niewykorzystany. Oto dłuższy cytat z rozmowy na sylwestra:
"- Co to znaczy umieć się zestarzeć? - zapytała Paulina.
- Kapka w kapkę to samo co umieć żyć - odpowiedziała Konstancja. - Tylko kiedy w młodości i wieku średnim żyło się całą parą, teraz trzeba żyć na zmniejszonych obrotach.
- I udawać tak mocno i tak długo, że życie jest szampańskie, aż się w to uwierzy - powiedziała z przejęciem Pela. - Ja sobie bardzo chwalę moją metodę.
[...]
- Więc najważniejsza jest pogoda ducha? - wykrzyknęła Paulina - I trzymanie się w dyscyplinie wewnętrznej?
- Nie tylko - powiedziała Konstancja - Trzeba być też stale czymś zajętą...
- i prowadzić tryb życia według nakazów Allacha-Gumowskiej i Mahometa-Konstancji - ironizowała Pela.
- Tak, Paulino. Życie to całokształt skomplikowanych problemów - poważnie stwierdziła pani Irmi. - Do tego, co one radziły, chcę dorzucić, abyś bazowała w życiu na przyjaźniach wartościowych i zabawnych.
- Bazuj też na zamiłowaniach - uzupełniła Lena. - Tak dobrze czasem uciec do nich od rzeczywistości.
- Jeśli mogłoby być tak dobrze, to dlaczego jest tak źle na tym świecie? - zapytała gorzko pani Pela.
- Bo z ludzi to takie śmierdzące próżniaki - zezłościła się Konstancja. - Fizyczne próżniaki i duchowe. Nie chcą się przyłożyć do pracy, nie lubią nad sobą popracować. Ot i cała historia!"*.
Gdyby takich poważnych spostrzeżeń - niekoniecznie wciśniętych w jedno miejsce i takich wprost - było więcej, to nawet wiem, co by mi to przypominało: książki Musierowicz. Gdyby jeszcze cieńszą warstwą rozsmarować dylematy i problemy życiowe, to choćby i Grocholi. Ale pozostało, niestety, słabo, bez głębszych przemyśleń i prawdziwszych problemów, tylko z tą nieznośnie lekką i nudnawą warstewką obyczajową.
Miało być pozytywnie, wyszło - nijako. Nie polecam tej książki i nie wiem, czy odważę się przeczytać inne książki Pruszkowskiej. Obawiam się, czy znów mnie nie zagłaszcze... Tym razem może się bowiem okazać, że na śmierć!
---
* Maria Pruszkowska, "7 babek 1 dziadek", Wydawnictwo Morskie, 1969, s. 148-149.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.