W moich letnich ocenach i czytatkach zapanował pewien bałagan, trochę z powodu wakacyjnych wyjazdów, a trochę dlatego, że czytanie zupełnie mi nie szło, i nic mi się specjalnie nie podobało. Ostatecznie dużo zaczęłam, i dopiero w sierpniu przyszła pora na remanent, który będzie przedłużony na wrzesień.
1.
Co do grosza (
Archer Jeffrey (ur. 1940))
Zaczęte po angielsku, a skończone po polsku bez znaczącego przeskoku, bo Archer pisze dość przystępnie. Jeśli chodzi o język, bo do treści już miałam nieco zastrzeżeń - mnogość detali sprawia, że momentami czyta się książkę jak scenopis, a nie powieść. Chapeau bas za intrygę, ale lepiej się to ogląda niż czyta.
2.
Agatha Raisin i ciasto śmierci (
Beaton M. C. (właśc. Chesney Marion))
, a zaraz potem
3.
Agatha Raisin i wredny weterynarz (
Beaton M. C. (właśc. Chesney Marion))
Obie kiepściutkie, nawet jak na wakacyjne czytadła. Jakieś takie dość głupie, toporne i nie trzymające się kupy. Obie części krążyły między kilkoma osobami i odczucia były podobne. Brak tu wdzięku i lekkości towarzyszących często angielskiej literaturze rozrywkowej, a nawiązywanie do Christie uważam za niesmaczny chwyt marketingowy. Pełna nadziei obejrzałam jeszcze pierwszy odcinek serialu nakręconego na podstawie serii, ale było tylko gorzej.
4.
Piekło jest we mnie (
Słomczyński Maciej (pseud. Alex Joe lub Kwaśniewski Kazimierz))
Zupełnie udany po latach powrót do Słomczyńskiego. Klasyczna powieść sensacyjna, w której niemal cała akcja rozgrywa się na pokładzie samolotu. Do końca nie wiadomo kto ani dlaczego.
5.
Złodziejka książek (
Zusak Markus)
Pamiętam jeszcze wrzawę towarzyszącą ukazaniu się książki, a potem filmu. Hałas już ucichł, więc przeczytałam, gdy przypadkiem wpadła mi w ręce. Jest to wzruszająca historia o ludzkiej dobroci, szorstkiej i z pozoru zimnej. O próbach zachowania człowieczeństwa w nieludzkich czasach. Są też niesztampowe pomysły, nieoczywiste przyjaźnie, wartka akcja, liczne niebezpieczeństwa, co może czynić powieść atrakcyjną dla nastolatków, co nie znaczy, że sama przeczytałam bez przyjemności, choć z innych przyczyn.
Jest też w tej książce coś, czego nie umiem nazwać, a co mnie nie przekonuje. Może chodzi o ogólny obraz społeczeństwa niemieckiego, a może o pretensjonalnego narratora-śmierć? Nie wiem.
6.
Czarny dom (
May Peter)
Zdecydowanie najlepsza książka tego lata i zdecydowanie mam ochotę na dalsze części. Wydana jako powieść kryminalna jest nią tylko w niewielkim stopniu, a zbrodnia stanowi jedynie pretekst do zmierzenia się z dawno zapomnianą przeszłością małej, odciętej od świata społeczności. To bardziej dramat obyczajowy niż kryminał.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.