Dodany: 31.08.2010 18:19|Autor: alibali

Zatańcz z trumniarzem


"Tańczący Trumniarz" - tak "optymistycznie" brzmi tytuł książki, do której przeczytania przez najbliższe kilka minut będę nachalnie/usilnie/intensywnie (niepotrzebne skreślić) przekonywał. Wbrew pozorom, nie jest to dzieło na temat rozrywek producentów trumien, lecz thriller samego mistrza gatunku, Jeffery'ego Deavera. Oddajcie mu pokłon i zabierajcie się do czytania!

Akcja książki dzieje się na dyskotece, gdzie wiejski grabarz Antek Pogrzebacz... nie, nie, to nie ta historia. Fabuła trzyma się na szczęście z dala od wiejskich dyskotek. Chyba że takowe istnieją w Nowym Jorku, bo właśnie tam zamieszkuje kryminolog Lincoln Rhyme, który wraz z technikiem (techniczką?) od badania miejsc zbrodni, Amelią Sachs próbuje powstrzymać szalonego seryjnego zabójcę zwanego Tańczącym Trumniarzem przed popełnieniem kolejnych zbrodni.

Ale to już było... pewnie tak teraz mamroczecie pod nosem. Macie rację, w niejednej książce była mowa o psychopatycznych mordercach ściganych przez nieustraszonych detektywów. Ale nikt (no dobra, prawie nikt) nie podał tego w tak świetnej formie jak Deaver. Po pierwsze, Rhyme jest sparaliżowany od szyi w dół. Wcale nie przeszkadza mu to jednak w ściganiu przestępców. Uwierzycie? Jeśli nie, to czytajcie czym prędzej. Po drugie, w książce jest tyle zwrotów akcji, że na ich policzenie nie starczyłoby mi palców u rąk i nóg. A nie jestem inwalidą wojennym i mam palce w komplecie ;). Kolejną niewątpliwą zaletą książki jest dbałość autora o szczegóły. Możemy się zapoznać z tajnikami pracy kryminologa i wszystkimi narzędziami, jakie udostępnia nowoczesna kryminologia.

Dialogi w "Tańczącym Trumniarzu" nie są sztuczne, dobrze oddają atmosferę pracy nad trudną sprawą. Policjanci gdy trzeba - przeklną, innym razem zażartują, jednym słowem, nie trąci to sztampowością. Na szczęście brak tu fragmentów w stylu:
- Och, chyba znaleźliśmy bardzo ważny dowód.
- To niemożliwe, przecież jesteśmy dopiero na 34 stronie książki!
- Ach, to faktycznie musieliśmy się pomylić!
itd. ;)
Akcja nie jest sztucznie wydłużana, widać, że Pan Jeffery ma głowę pełną pomysłów, niczym scenarzyści "M jak miłość".

Książka ma jednak kilka wad, ale ich nie wymienię, by nie zniechęcić jakiegoś ortodoksyjnego czytelnika do jej przeczytania. W ogóle co tu jeszcze robicie? Marsz do księgarni, kupować i czytać!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3685
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: norge 31.08.2010 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tańczący Trumniarz" - ta... | alibali
Ciekawa recenzja! Książka czeka w kolejce, bo po "Kolekcjonerze kości" uznałam, że warto kontynuować przygodę z tymi samymi bohaterami :-)
Użytkownik: stock 31.08.2010 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tańczący Trumniarz" - ta... | alibali
Książka rzeczywiście jest jedną z lepszych w dorobku Deavera, ze świetnie skonstruowanym zakończeniem. Ale nie mieszajmy proszę kryminologii z kryminalistyką. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: