Dodany: 30.08.2010 17:25|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nawet wśród wiecznych lodów wschodzi słońce


Niewielu jest autorów, po których każdą kolejną książkę jestem gotowa sięgać w ciemno, z praktycznie stuprocentową pewnością, że nie będzie gorsza od poprzedniej… a może i lepsza? Axelsson jest w czołówce tej listy, i chociaż po lekturze jej powieści za każdym razem doznaję solidnego wstrząsu emocjonalnego, z którego zbieram się przez kilka dni, na następną czekam z niecierpliwością rosnącą w miarę upływu czasu. Tym razem oczekiwanie trwało blisko dwa lata; wreszcie otworzyłam książkę na pierwszej stronie… a potem nie było mnie w realnym świecie aż do chwili, kiedy przewróciłam ostatnią kartkę. A właściwie źle powiedziałam: byłam w świecie równie realnym jak mój, ze szczegółami tak wyrazistymi, jakbym oglądała film - dosłownie wszystkimi szczegółami, począwszy od różowego nylonowego fartucha Ewy stojącej za ladą drogerii i świątecznych błękitnych sukienek ślicznych bliźniaczek Hallgren, poprzez wystrój hotelowego hallu, w którym Elsie czeka na Björna i upiorną „dekorację”, pozostawioną w kajucie Susanne przez tajemniczego dręczyciela, po zwały lodu, ustępujące pod naciskiem dziobu „Odyna” i śniegowe pola zabarwione szaroliliowym odblaskiem zimnolubnych alg - lecz o wiele trudniejszym do zniesienia, splamionym śladami złości, zawiści, wyrachowania, poszarpanym przez słowa ostre jak noże…

Tutaj scenerią wydarzeń jest głównie pokład lodołamacza wiozącego pod biegun wyprawę naukowców, a z nią kilkoro ludzi sztuki wysłanych w rejs w ramach bliżej nieokreślonego programu wspierania artystów - w tym Susanne, którą nęka anonimowy prześladowca, zakradający się cichcem do jej kajuty i pozostawiający nader niemiłe ślady swej obecności. I nie jest to pierwsze cierpienie, którego w życiu doznała… Co było wcześniej, dowiadujemy się stopniowo, towarzysząc pojawiającym się kolejno postaciom w różnych momentach ich życia i w różnych miejscach; początkowo mamy wrażenie, jakbyśmy grzebali w wielkim pudle puzzli, których wzajemny związek da się dostrzec dopiero wtedy, gdy powyciągamy je wszystkie po kolei, starając się przypasować do siebie zawiłe arabeski brzegów… A potem wszystko staje się coraz bardziej oczywiste, i tak jak każda inna powieść Axelsson, również i ta musi wykrzyczeć nam w twarz kilka prawd: że człowiek niekochany jako dziecko sam też może nigdy nie nauczyć się kochać, a jeśli nawet - może to potrwać na tyle długo, że po drodze zdąży skrzywdzić kogoś kolejnego; że nieumiejętność okazywania uczuć może ranić tak samo jak ich brak; że w żadnym wypadku nie należy czegoś robić tylko po to, żeby się na kimś odegrać albo pokazać mu, że też się potrafi; że tak samo może okaleczyć osobowość swego dziecka matka, która nie ma dla niego czasu ani serca, jak ta, co tylko raz w bezrozumnym gniewie rzuci słowami, jakich nikt i nigdy nie powinien wypowiadać…

U innego autora takie nagromadzenie przykładów rodem z podręcznika psychologii relacji międzyludzkich może już by mnie trochę zmęczyło. Ale u Axelsson - nigdy! Nie wiem, na czym rzecz polega; może to ten styl i język - rozpoznawalny niemal na pierwszy rzut oka (w czym, jak mi się zdaje, duża zasługa perfekcyjnego tłumaczenia Katarzyny Tubylewicz), ogromnie ekspresyjny, a przy tym pozbawiony dziwactw i manieryzmów - może też doskonałe wyczucie wartości progowej emocji, której przekroczenie prowadziłoby już do zobojętnienia czytelnika na kolejne bodźce. A tu, w tej powieści, jest jeszcze coś więcej - nadzieja, co prawda ledwie zasygnalizowana, ale nawet w tak minimalnej dawce dająca trochę pokrzepienia po dramatycznych losach uroczych bliźniaczek i ich potomstwa…



[recenzja pierwotnie opublikowana w serwisie książkowym wp.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 13735
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 13
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 00:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielu jest autorów, po... | dot59Opiekun BiblioNETki
Do schowka!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.10.2010 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka! | verdiana
Jeśli Ci się nie spieszy z dotarciem do niej, to mogę zaoferować pożyczenie mojej, jak skończy oblot po śląskich miłośnikach Axelsson :).
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 18:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli Ci się nie spieszy ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dzięki. :) Moja biblioteka ma ją w planach zakupowych, jeśli nie zakupi, to się do Ciebie uśmiechnę. :)
Użytkownik: misiak297 01.11.2010 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli Ci się nie spieszy ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dorotko, właśnie skończyłem czytać - i zgadzam się z Twoją recenzją. To jest wybitna proza, proza obok której nie można przejść obojętnie. Być może to i Szwecja i lodołamacze i gwiazdy muzyki pop - ale sprawy, których dotyka Axelsson są uniwersalne. Od tej książki nie sposób się oderwać, choć ciężar jaki noszą w sobie bohaterowie może przejść na czytelnika. Poharatana rodzina, która swoją samotność, zagubienie i strach zamiata pod przysłowiowy dywan, samonakręcająca się spirala fobii, nienawiści i cierpienia... Koszmar... ale tej książki nie da się odłożyć.
A jednak dlaczego nie postawiłem 6? Za jeden zasadniczy błąd: niepotrzebnie rozbudowany wątek doktora i jego dochodzenia do siebie po pewnych wydarzeniach. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

W każdym razie Axelsson po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią słowa pisanego. I po jej książki - podobnie jak Ty - dalej będę sięgał bez obaw.
Użytkownik: Pani_Wu 14.07.2011 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Dorotko, właśnie skończył... | misiak297
Pozwolę się z Tobą nie zgodzić Misiaku, odnośnie postaci doktora, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Myślę, że w tym miejscu warto przypomnieć sobie kim jest patron lodołamacza. Nagle pojawiają się interesujące skojarzenia, lód, poświęcenie, wątek wieszania. I wtedy jak żywa staje przed oczami scena, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: misiak297 14.07.2011 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolę się z Tobą nie zg... | Pani_Wu
Cóż, Twoja argumentacja w jakimś stopniu mnie przekonuje:)
Użytkownik: paulinarz 26.12.2010 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielu jest autorów, po... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zgadzam się w zupełności, że miłośnicy Axelsson (do których i ja od kilku lat należę) mogą po każdą jej książkę sięgać w ciemno. Nagromadzenie tylu znajomych emocji pod płaszczem oszczędnej, wręcz wiejącej skandynawskim chłodem formy wywołuje piorunujący efekt na czytelniku. Każda książka Szwedki pozostawia we mnie ślad. Jak dla mnie - wielka proza, którą każdemu polecam.
Użytkownik: reniferze 18.09.2011 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielu jest autorów, po... | dot59Opiekun BiblioNETki
Podobnie jak Wy, po Axelsson sięgam w ciemno - tym razem dzięki uprzejmości kochanej Dot. I niestety, zawiodłam się. Oczekiwałam książki równie wybitnej jak "Dom Augusty" lub chociaż cudownej jak "Daleko od Niflheimu" - a "Lód i woda.." jest zaledwie dobra, nic więcej. Przez te zawiedzione nadzieje postawiłam tylko trójkę, chociaż z pewnością jest to książka lepsza niż inne moje trójkowe oceny. Ale Axelsson stać na więcej.
Użytkownik: Pani_Wu 18.09.2011 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Podobnie jak Wy, po Axels... | reniferze
Ojejku, rzeczywiście tak myślisz? Popatrz, a dla mnie to najlepsza z jej książek. Może sprawa leży w tym, czego dotyka fabuła i co gryzie czytelnika?
Użytkownik: reniferze 19.09.2011 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojejku, rzeczywiście tak ... | Pani_Wu
Nie porwała mnie ta książka, nie wzbudziła emocji, nie rzuciła na kolana.. "Dom Augusty" oszołomił mnie kompletnie, "Daleko.." zachwyciło tylko ciut mniej - a "Lód i wodę.." mogłabym odłożyć w połowie i zapomnieć. Chyba rzeczywiście chodzi o to, co komu w duszy gra.
Użytkownik: Pani_Wu 19.09.2011 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie porwała mnie ta książ... | reniferze
Chyba tak, bo u mnie jest odwrotnie. "Dom Augusty" bardzo dobry, ale wolę "Tą, którą nie byłam". A o "Woda i lód, lód i woda" myślę od miesiąca, od kiedy ją przeczytałam. Ta książka zamieszkała we mnie. "Daleko..." dopiero czeka na przeczytanie, jak się nasycę wrażeniem po "Woda i lód..." :-) Ponieważ to już na razie wszystkie książki Majgul Axelsson i smutno nie mieć na co czekać. Nie zapowiadają kolejnej książki tej autorki? Jako prezent świąteczny na przykład?
Użytkownik: norge 10.12.2011 13:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielu jest autorów, po... | dot59Opiekun BiblioNETki
Właśnie przeczytałam i jestem jak zwykle zachwycona. Twoja recenzja, Doroto, precyzyjnie oddaje to, co sama o tej książce myślę. Według mnie wszystkie wątki są perfekcyjnie połączone, podkreślone, rozwinięte. Nic mi nie zazgrzytało :) No i bardzo mi się podoba ta "minimalna dawka" nadziei, jaką niesie Axelsson. A tłumaczenie Katarzyny Tubylewicz, która sama jest dobrą pisarką (czytałam jej jedną książkę i oceniłam wysoko) rzeczywiscie jest rewelacyjne.
Użytkownik: porcelanka 26.11.2013 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Niewielu jest autorów, po... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czytałam "Lód i wodę, wodę i lód" kilkanaście dni – nie z powodu braku czasu czy znużenia. Książek Axelsson chyba nie da się czytać szybko. Zbyt wiele w nich przejmujących, negatywnych emocji. Wyraziste portrety psychologiczne wywołują ciarki. Z jednej strony chcę o tej powieści jak najszybciej zapomnieć, z drugiej wiem, że niebawem znowu sięgnę po kolejną książkę Axelsson.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: