Dodany: 21.08.2018 00:59|Autor: misiak297

Ania Shirley i jej domy


Wielka literatura ma to do siebie, że się nie starzeje – daje się pokochać kolejnym pokoleniom czytelników, poddaje się artystycznym przetworzeniom (stąd rozmaite sequele, ekranizacje, adaptacje), pojawia się w formie aluzji w innych dziełach, a także inspiruje krytyków literackich i badaczy. To niewątpliwie casus cyklu o Ani Shirley – najsłynniejszej bohaterce powołanej do życia przez Lucy Maud Montgomery. Olimpia Gogolin w książce „»Ania z Zielonego Wzgórza« w poszukiwaniu domu” próbuje odczytać cykl powieści Montgomery poprzez domy, w których przebywała rudowłosa bohaterka.

W pierwszym rozdziale badaczka próbuje znaleźć analogie między życiem Lucy Maud Montgomery i Ani Shirley (jest ich sporo). W rozdziale drugim analizuje pojęcie domu rodzinnego pod względem semantycznym. Trzeci – i najobszerniejszy – rozdział zawiera wieloaspektowe przedstawienie domów ważnych w życiu Ani Shirley Blythe – Zielonego Wzgórza z facjatką (stanowiącą dla bohaterki „oś świata”[1]), Wymarzonego Domu, Złotego Brzegu, a także miejsc, w których przebywała przez dłuższy okres czasu bądź w charakterze gościa (np. Szumiące Topole, Chatka Ech). Dopełnieniem publikacji jest rozdział o popularności cyklu o Ani z Zielonego Wzgórza – autorka m.in. omawia filmy z Megan Follows i różnice między ekranizacjami a książkowymi pierwowzorami.

W książce Olimpii Gogolin znajdziemy mnóstwo ciekawych spostrzeżeń, które rzucają nowe światło na tak popularny cykl powieściowy. Można by przypuszczać, że wiemy o nim już wszystko, a jednak można czuć się zaskoczonym. Jakie motywy kosmologiczne są obecne w powieściach o Ani Shirley? Dlaczego trójkątny kształt półwyspu, na którym leży Avonlea jest tak ważny? Jakie symbole ukryte pod pozornie zwyczajnymi określeniami można znaleźć w powieściach Montgomery? Oto przykładowy fragment poświęcony solarności w cyklu o Ani Shirley:

„Porównanie Ani do promyka słońca (…) jest tutaj tyleż oczywiste, co i znamienne. Kiedy zwrócimy uwagę na tę solarność, wyrażaną wielokrotnie w utworach Montgomery, jasnym staje się, że słońce, słoneczność, promienność utożsamiane są z życiem. Zjawisko to przejawia się zarówno w opisie domu, przyrody jak i głównej bohaterki. Ania jest wręcz »nosicielką słoneczności«. To ona rozpromienia swoją osobą wszystko, co ją otacza. Dziewczynka, najpierw chuda i blada, wkrótce po przybyciu do domu jest rumiana i rozpromieniona. Ciepło, życie, żywiołowość i wręcz ogień, jakie charakteryzują dziewczynkę, obrazowane są nie tylko barwą jej włosów (czerwone jak ogień warkocze), ale wyrażane są także poprzez szereg określeń wyglądu i zachowań. Dla przykładu można wymienić choćby: »rozgrzany policzek«, »zapalona«, »roziskrzona«, »pałająca«, czy też odwrotnie, gdy dziewczynkę dopada jakiś smutek, mówi się, że jej uśmiech »zgasł«”[2].

Czyta się tę drobiazgową analizę i bardzo łatwo uwierzyć w to, że pewne słowa, skojarzenia nie są przypadkowe. U Montgomery domy niosą ze sobą określone znaczenia i wartości. Rzeczywiście, jest tak, że dzięki domom bohaterka się rozwija i zmienia. Tak jak w chwili, w której opuściła ukochane Zielone Wzgórze, aby zacząć małżeńskie życie w Wymarzonym Domu:

„Zielone Wzgórze to dom, gdzie sierota wreszcie zaznała prawdziwej miłości. Będzie niezmiennie go kochać i zawsze za nim tęsknić, jednak pozostanie on »jedynie« domem dzieciństwa, podczas gdy Wymarzony Domek to dom przyszłości (…). W nim zakłada własną rodzinę, w nim życie pełne jest oczekiwania na coś niezwykłego. Tu czerpie radość z samodzielnego urządzania własnego kąta”[3].

Szkoda, że stosunkowo mało miejsca poświęca Olimpia Gogolin domom Hammondów i Thomasów – bo to inny wizerunek domu (choć nie mniej prawdziwy!) niż ten, który wyłania się z analiz. Pewnym usprawiedliwieniem jest fakt, że prawdziwym domem dla Ani Shirley stało się dopiero Zielone Wzgórze – to w nim odnalazła ciepło i zrozumienie. Niemniej mam wrażenie, że w najwcześniejszych losach Ani zawiera się również pamięć o tym, że dom dzieciństwa nie zawsze jest „piękną krainą, do której każdy pragnie powracać”[4].

Trudno mi się także zgodzić z badaczką we wszystkim. Rozdział poświęcony podobieństwom Ani Shirley i Lucy Maud Montgomery jest dosyć powierzchowny – jestem pewien, że całościowe ujęcie powieści Montgomery pozwoliłoby lepiej przedstawić kanadyjską pisarkę i autobiograficzne elementy jej twórczości. Nie broni się stwierdzenie o tym, że bohaterki stworzone przez Montgomery (w domyśle: w powieściach) łączy sieroctwo. Jest wszak jeden wyjątek – Pat Gardiner ze Srebrnego Gaju, która wychowuje się w pełnej rodzinie. Trudno też rozstrzygnąć, skąd przekonanie, że Marylę Cuthbert „można utożsamiać z Lucy Woolner Mcneil”[5]. Wydaje się, że wiele cech babki Lucy Maud Montgomery nosi raczej babka tytułowej bohaterki z „Jany ze Wzgórza Latarni”. Drobne są jednak te usterki, a może nawet – prowokują do dalszych rozważań i dyskusji.

Warto sięgać po takie książki jak „»Ania z Zielonego Wzgórza« w poszukiwaniu domu” Olimpii Gogolin. To znakomita okazja nie tylko do ponownego spotkania z jedną z ulubionych bohaterek w literaturze, lecz także do lepszego zrozumienia – i Ani Shirley, i cyklu powieściowego jej poświęconego.

[1] Olimpia Gogolin, „»Ania z Zielonego Wzgórza« w poszukiwaniu domu”, Wydawnictwo Organon, 2011, s. 34.
[2] Tamże, s. 47–48.
[3] Tamże, s. 56.
[4] Tamże, s. 36.
[5] Tamże, s. 15.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3942
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: minutka 20.11.2018 14:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wielka literatura ma to d... | misiak297
>>Rozdział poświęcony podobieństwom Ani Shirley i Lucy Maud Montgomery jest dosyć powierzchowny – jestem pewien, że całościowe ujęcie powieści Montgomery pozwoliłoby lepiej przedstawić kanadyjską pisarkę i autobiograficzne elementy jej twórczości. [...] Trudno też rozstrzygnąć, skąd przekonanie, że Marylę Cuthbert „można utożsamiać z Lucy Woolner Mcneil”[5]. Wydaje się, że wiele cech babki Lucy Maud Montgomery nosi raczej babka tytułowej bohaterki z „Jany ze Wzgórza Latarni”.<< Zgadzam się w pełni z Twoją opinią, spodziewałam się bardziej dogłębnej analizy.

Jeszcze jedna uwaga - autorka wymienia adaptacje filmowe i teatralne "Ani...", pomijając dwa spektakle telewizyjne Teatru Młodego Widza, świetnie zrealizowane, w bardzo dobrej obsadzie. http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=525172
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: