Dodany: 09.08.2018 11:25|Autor: RenKa76

Księżniczka spotyka księcia


Początek tej recenzji miał chyba pięć różnych wersji. Ta jest bodajże szósta. W końcu zdecydowałam się zacząć właśnie tak, jak w bajce: księżniczka spotyka księcia. Księcia do kwadratu, bo nie dość, że jest jej księciem z bajki, to na dodatek na imię mu Prince. Jak w czasach dzieciństwa, prawda? Jak wtedy, gdy każda z nas chciała mieć koronę i karetę z dyni. Mayte nie marzyła o koronie, marzyła żeby miecz nie spadł jej z głowy. Miecz?! No miecz. Na głowie. Tancerki brzucha mają taki taniec, a Mayte jest profesjonalną i utalentowaną tancerką. W wieku szesnastu lat jest już znana i bogata. Rodzice zabierają ją i jej starszą siostrę na koncert. Na scenie – Prince (czyli, jakby nie było, jednak książę). A potem jest już jak w prawdziwej bajce: poznają się (już samo to brzmi jak opowieść z tysiąca i jednej nocy: Tancerka poznaje Gwiazdę), zaprzyjaźniają, pracują razem, w końcu się zakochują i biorą ślub. Księżniczka i książę. Ale czy dalej jest jak w bajce?

Autorka książki „The most beautiful. Moje życie z Prince’em” nazywa się Mayte Garcia. Zero skojarzeń. Ale gdyby ktoś mi powiedział: „Autorką tej książki jest ubrana na złoto dziewczyna z mieczem na głowie”, skojarzyłabym od razu: teledysk do piosenki Prince’a „7”. Bo można nie kochać tego mikrego faceta, można woleć Metallicę (przypadek niżej podpisanej), ale nie można nie znać takich hitów jak „Purple rain”, „Kiss” czy „7” właśnie. Po prostu nie można przejść obojętnie obok mikrusa na obcasach, ubranego w koronki i robiącego cuda z głosem. A Mayte Garcia była jego żoną, muzą, kochanką, przyjaciółką, tancerką i wpiszcie sobie co tam jeszcze chcecie. Nikt tak jak ona nie był zobligowany do tego, żeby rok po jego tragicznej śmierci napisać książkę. Książkę o miłości, sławie i innych życiowych przypadkach. Myli się ten, kto spodziewa się pozłacanej laurki. Owszem, książka jest pełna ciepła i taka po kobiecemu… miękka, ale w końcu pisała ją kobieta, która kochała i ciągle kocha Prince’a. „Moje życie z Prince’em” jest hołdem dla człowieka, człowieka ciepłego, zabawnego i utalentowanego. My widzieliśmy buty na obcasie, żaboty i fioletowe zasłony, ona –faceta w pidżamie oglądającego telewizję albo grającego na fortepianie o trzeciej nad ranem (był nocnym markiem i najlepiej tworzyło mu się o świcie). W jej oczach był jednocześnie normalny i nienormalny, był gwiazdą i mężem, był zwyczajny i odjechany… Rety, słodkie do bólu, powiecie. A figę. Ta książka to emocjonalna sinusoida: czytasz, jest fajnie, miło i bajkowo, a nagle, w następnym akapicie, dostajesz cegłą prosto w twarz. Są w tej historii momenty smutne, ale najsmutniejsza i najbardziej wzruszająca jest opowieść o Amiirze. To chyba od tego momentu robi się coraz smutniej, boleśniej i coraz bardziej szaro.

Jak już się wam przyznałam, do fanów geniusza z Minneapolis nie należę; to stanowczo nie moja bajka i nie mój styl muzyczny. Ale tę książkę, książkę o życiu, miłości i rozpaczy pochłonęłam w dwa dni. Przez te dwa dni Mayte Garcia stała się moją najlepszą przyjaciółką, która szeptała mi do ucha opowieść o jej życiu z księciem, w ich wielkim, wspaniałym domu. Szeptała o tym, że życie gwiazdy jest wspaniałe, ale żaden koncert, żadne pieniądze, żadna okładka nie przygotują cię na ciosy od życia. Nic na tej ziemi, co można kupić za tę wielką kasę, nie ukoi bólu po stracie: dziecka, miłości, przyjaźni. Bycie gwiazdą nie zwalnia cię z bycia człowiekiem, tyle że twoje upadki śledzi cały świat. Oddajmy głos bohaterowi tej historii: „Nie można patrzeć na siebie oczami innych. Kiedy pracuje się na pewnym poziomie, orientujesz się, że ludzie żyją tobą i jeśli nie robisz tego, co by chcieli, to ty jesteś tym złym”*. Jeśli lubicie autora „Purple rain”, po książkę sięgniecie na pewno, nawet bez mojej zachęty. Jeśli nie, przeczytajcie ją i tak. To mądra, ciepła i trochę smutna książka. O miłości, zawsze o jakiejś miłości…

PS I tak zupełnie na koniec, nie mogę nie wspomnieć o okładce. Jest absolutnie cudowna. Czarno-białe zdjęcie autorstwa Randee St Nicholasa jest zmysłowe, pełne miłości, czułości i ciepła. Mam tę książkę na regale od kilku tygodni i ciągle nie mogę się na nie napatrzeć! Dzięki ci, nieznajomy człowieku, który zdecydowałeś, że okładkę będzie zdobić właśnie TO zdjęcie. Mistrzostwo absolutne.


*Mayte Garcia, „The most beautiful. Moje życie z Prince'em”, tłum. E. Dorocka, wyd. SQN, rok 2018, str. 109.

[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 588
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: