Dodany: 23.07.2018 11:42|Autor: Monika.W

krótka notka z miesięcznego podsumowania


Oczywiście każdy kolejny tom Jeżycjady kupuję i czytam. A potem narzekam. W większości przypadków. Tym razem było nijako. Po prostu nijako. Nie zaśmiałam się ani razu. Ale też nie zirytowałam się. Wszystko było takie samo jak w poprzednich tomach. Dziadek Ignacy wie wszystko lepiej i wszystko mu się wybacza, nawet głupotę i brak szacunku dla uczuć innych (bo nie jest to już niefrasobliwość), z Fryderykiem nie ma znowu kontaktu (pewnie – maile i komórki w USA po prostu nie działają), Ida zdrowo się odżywia i ma obsesję, zaś Pulpecja je tylko masło, białą mąkę i mięso. Pierwsza miłość z I klasy liceum kończy się oczywiście ślubem (w przyszłości). Ślub jedynie w małym drewnianym kościółku, wesele tylko w domu, a brak makijażu panny młodej jest jej zaletą, z wyraźnym wskazaniem, że te panny młode, które poświęcają kilka godzin swojemu wyglądowi, są po prostu złe. I tak w kółko. Nawet jak Japończyk – to oczywiście katolik. Słowem – nie żebyśmy byli nietolerancyjni, wcale nie, jesteśmy otwarci na innych, inny nie znaczy gorszy – pod warunkiem, że ten inny jest taki sam jak my. I oczywiście zachwyca się literaturą Rzymu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 318
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: