Dodany: 19.07.2018 12:59|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

O narodzinach matki


"Mama" Sylwii Kubryńskiej przez pierwszych kilkadziesiąt stron irytowała mnie i wywoływała frustrację. Pewnie stan ten trwałby do końca lektury, gdybym w pewnym momencie nie umiejscowiła jej w odpowiednim czasie, a wtedy nagle wszystkie elementy zaczęły do siebie pasować. Jednocześnie fabuła nabrała sensu i stała się wiarygodnym obrazem przytłaczającej rzeczywistości.

Powieść opisywana mianem wstrząsającej, pokazującej macierzyństwo bez lukru, porusza o wiele szerszy problem. Autorka mierzy się z rolami, które wiele kobiet próbuje łączyć, choć osiągnięcie harmonii jest w tym przypadku utopią. Kochająca i troskliwa opiekunka, doskonała żona, idealna pracownica, ponętna i zadbana kochanka – te wszystkie role ma udźwignąć jeden człowiek: matka. Matka, która o swoich problemach nie powinna mówić głośno, która swoje rozterki powinna zatrzymać dla siebie. Matka, która powinna być uśmiechniętą ostoją i strażniczką domowego ogniska, lecz nade wszystko nie powinna odczuwać żadnych potrzeb. A jeśli jednak odczuwa, powinna czym prędzej zdusić je w zarodku, przełknąć, zapomnieć. Przecież jest żoną, matką, pracownikiem – nie czas na fanaberie.

Książka nie wstrząsnęła mną, bo co wstrząsającego może być w fakcie, że nawet matki mają swoje potrzeby i pragnienia? Nie wstrząsnęły mną wypowiedzi głównej bohaterki, ponieważ jestem prawie pewna, że nie istnieją na świecie żony i matki, które nie miewają momentów zwątpienia, frustracji i zniechęcenia. Choć początkowo bezmyślność, bezrefleksyjność i egocentryzm głównej bohaterki były dla mnie naprawdę nieznośne, ostatecznie skłonna jestem przyznać, że autorce udało się stworzyć postać autentyczną i dobrze osadzoną w otaczającej ją rzeczywistości.

Mimo że narracja powieści jest odrobinę chaotyczna i przeładowana emocjami, a fabuła nieco zbyt pesymistyczna i przygnębiająca, nie mogę powiedzieć, że to pozycja nieudana. Wręcz przeciwnie – z wieloma rozwiązaniami mogę się nie zgadzać, jednak wydźwięk całości, a zwłaszcza sceny, w której główna bohaterka ogląda nagrania z rodzinnych uroczystości sprzed lat, jest dla mnie bezcenny.

Sylwia Kubryńska obnażyła tu ciemną stronę macierzyństwa, tym samym pokazując, jak dużo w ciągu ostatnich lat się zmieniło pod względem socjalnym i materialnym, podczas gdy wiele tematów dotyczących psychiki matek niezmiennie pozostaje w sferze tabu. Predestynowanie kobiety przez naturę do bycia matką wcale nie gwarantuje jej sukcesu w tej materii, zwłaszcza gdy musi ona łączyć w jednej osobie wiele ról, szarpać się z rzeczywistością i znaleźć równowagę między szczęściem bliskich a własnym. Bo czasami sama miłość to za mało.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 462
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: