Dodany: 12.07.2018 10:24|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

O stracie, która wzbogaca


Temat choroby dziecka i związanych z nią konfliktów rodzinnych powraca w literaturze bardzo często. Może nawet zbyt często. Niestety zdecydowana większość powieści opowiadających o traumie spowodowanej ciężką chorobą nie zachwyca ani stylem, ani oryginalnością fabuły i jest zwykle nastawiona jedynie na doprowadzenie czytelnika do łez (oczywiście z użyciem szantażu emocjonalnego), bo jak się nie wzruszyć, gdy umiera syn, mąż, ukochana osoba? Porywając się na taki temat, Luke Allnutt miał niewielkie szanse nie stworzyć kolejnego wyciskacza łez. Czy mu się to udało?

Zacznijmy od początku, czyli od opisu na okładce (Wydawnictwo Otwarte, 2018). Nie wiem, kto go zredagował, nie wiem, kto zatwierdził, ale nie powinien był pojawić się w takiej formie. Nie dość, że zdradza zbyt wiele fabuły (co, niestety, odebrało mi trochę przyjemności z lektury), to jeszcze znalazłam w nim błąd. Jeśli więc macie zamiar przeczytać w przyszłości "Niebo na własność", darujcie sobie tekst z okładki.

Powieść Allnutta jest o tyle ciekawa, że do tej pory (chyba) w żadnej pozycji mówiącej o chorobie dziecka nie spotkałam się z punktem widzenia ojca. Zwykle narratorem jest samo dziecko, czasem matka, ewentualnie narrator trzecioosobowy opisuje losy całej rodziny. Ojcowski punkt widzenia sprawia, że całość jest bardziej zwarta emocjonalnie. Bohater nie skupia się na uczuciach, lecz raczej stara się opowiedzieć swoją historię. Jeśli coś ma poruszyć czytelnika, to właśnie opis relacji między bohaterami, a nie ich stan emocjonalny. Chwała autorowi za to, że nie katuje nadmiarem ckliwych opisów.

"Niebo na własność" wciąga i czyta się je bardzo szybko, ale trudno powiedzieć, żebym czuła się szczególnie zaangażowana w losy bohaterów. Domyślam się, że dla wielu czytelników będzie to poruszająca opowieść, jednak ja sama nie jestem skłonna do wzruszeń. Oprócz obsadzenia w roli narratora ojca, nie znalazłam tu innych nieszablonowych rozwiązań czy niesztampowego podejścia do tematu. Powieść nie zaskoczyła mnie niczym, chociaż też nie rozczarowała.

Książka Luke'a Allnutta jest przede wszystkim pieśnią nadziei wbrew wszelkiej logice. To historia ratowania tego, co w każdej rodzinie najcenniejsze. Jeśli lubicie czytać powieści obyczajowe poruszające tematykę chorób i związanych z nimi relacji rodzinnych (np. Jodi Picoult), "Niebo na własność" również powinno przypaść Wam do gustu.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 475
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: