Dodany: 05.07.2018 16:57|Autor: RenKa76

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kości proroka
Grabowska Ałbena (Grabowska-Grzyb Ałbena)

Znasz ten kraj?


Co ja właściwie wiem o Bułgarii? Wiem, że kiedy Bułgarzy potakują – kręcą głową, a kiedy zaprzeczają – kiwają. (Długi namysł…) Wiem, że używają takiego alfabetu jak Rosjanie. (Jeszcze dłuższy namysł…) Wiem, że to kraj w większości prawosławny. I chyba nic więcej. Bułgaria nie ma genialnej drużyny piłkarskiej, celebrytów ani medialnych polityków; pisarzy i filmowców pewnie jakichś tam ma, ale jakich?! To taki trochę biedniejszy brat w tej naszej Unii. Dlaczego w ogóle zaczęłam o Bułgarii? Bo właśnie tam dzieje się współczesna akcja „Kości proroka” Ałbeny Grabowskiej. Ale od początku…

Na początek przeniesiemy się do Ziemi Świętej, gdzie niejaki Ariel, miejscowy rybak, zostawia swoją rodzinę, żeby podążyć za Nauczycielem. Jest I wiek naszej ery, więc skojarzenie z Nazarejczykiem jak najbardziej słuszne. Ale nie, nie o Niego chodzi; bohater zostaje kronikarzem innej wybitnej postaci – Jana Chrzciciela. Ariel idzie, choć ma wątpliwości; idzie, żeby pisać i dawać świadectwo. Jak daleko zajdzie i co zobaczy po drodze?

Następnie robimy czasowy przeskok: jesteśmy w wieku XII, w Cesarstwie Bizantyjskim. Brat Cyryl, dotychczas tylko kucharz w zgromadzeniu bogomiłów, wyprawia się do Konstantynopola. Razem z nim rusza jedenastu braci, a zadanie mają teoretycznie proste: zanieść swoją świętą księgę cesarzowi Aleksemu Komnenowi. Teoretycznie proste, powtarzam. Droga jest bowiem daleka, niebezpieczna, a księga naprawdę bardzo, bardzo ważna. Czego chce zakon od cesarza i czy uda się braciszkom dojść cało do stolicy?

Jeszcze jeden skok w czasie i oto współczesna Bułgaria. Wychowała się tu Margarita, pół Polka, pół Bułgarka, która wraca po latach do kraju swojej matki, żeby pomóc policji rozwiązać pewną nietypową sprawę. Nietypową, bo są i nieboszczyk bez głowy, i stare kości, i tajemnicze księgi… I w końcu wszystko zaczyna układać się w całość.

„Kości proroka” napisała Ałbena Grabowska, autorka kilku innych powieści, prywatnie – jak imię wskazuje – Polka o bułgarskich korzeniach. Już po kilku stronach lektury można się przyłapać na myśli: ale to już było. Owszem, było. Wielbiciele Dana Browna potwierdzą. Ale ile takich książek dzieje się w Bułgarii, zapomnianym zakątku Europy? A przecież kiedyś był to kraj wielki (no, w sumie, który niegdyś taki nie był?!). Grabowska maluje tę zapyziałą Bułgarię jako krainę pełną zabytków, ciekawych historii, dobrego jedzenia i ludzi, którzy nigdy i nigdzie się nie spieszą: taki mały Eden, raj utracony i miejsce sielskiego dzieciństwa. U Browna tego nie znajdziecie. Grabowska owszem, daje sporą dawkę historii, teorii spiskowych i tajemnic, ale wszystko to malowane jakby pastelowa kredką: bardziej miękkie, empatyczne, kobiece chyba. I to bynajmniej nie wada. Jest tu jakaś księga, jakieś kości – być może święte – i jakiś trup, ale nie ma wszechobecnego pędu, biegu i pokonywania kolejnych przeszkód na drodze. Akcja raczej idzie spacerkiem, niż gna, a bohaterowie – bułgarskim zwyczajem – piją kawę, jedzą smażone kabaczki i gadają, gadają, gadają… Owszem, jest tajemnica; owszem, jest trup; owszem, coś tu wyraźnie nie gra; ale panuje upał i teraz trzeba napić się kawy po turecku. Powoli, powoli, tajemnicę też rozwiążemy. Po co tak gnać?!

Podoba mi się ta powieść, naprawdę. U mnie również jest upał, więc męczą mnie wydarzenia gnające jak lawina. Wolę powoli, noga za nogą, wlec się za Nauczycielem w pyle jerozolimskich dróg albo zastanawiać się, czym – według doktryny bogomiłów – różni się to, co materialne od tego, co niematerialne. Ładna jest ta Bułgaria; Margarita z czasem irytuje mniej niż na początku; przeskoki w czasie i przestrzeni nie wadzą, co więcej, pozwalają na wzięcie głębszego oddechu, zmianę perspektywy. Rozwikłamy w końcu tę zagadkę, na pewno. Że podobne do Browna? Dan Brown nie jest kobietą, nie zachwyca się śpiewającą fontanną ani dobrą bozą. A Grabowska tak, za co jej pięknie dziękuję.

Zabierzcie na urlop „Kości proroka”, przecież „Tysiąc ksiąg zaczyna się od jednej księgi. Księga zaczyna się od pierwszej opowieści, ta od pierwszego słowa”*. Tutaj opowieść zaczyna się w pyle, kurzu i upale drogi wiodącej do Jerozolimy…


---
* Ałbena Grabowska, „Kości proroka”, wyd. Marginesy, 2018, str. 209.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1201
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: