Kolejny wieczór autorski Szymborskiej
„Nie być bokserem, być poetą,
mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,
z braku muskulatury demonstrować światu
przyszłą lekturę szkolną – w najszczęśliwszym razie –
o Muzo. O Pegazie,
aniele koński.”[1]
Niedawno „wrócił” do nas rzadko wznawiany tomik Wisławy Szymborskiej „Sól” w pięknym wydaniu. Znalazły się w nim zarówno wiersze powszechnie znane, jak i nieobecne w świadomości czytelniczej. Jak wypadł ten powtórzony „wieczór autorski” noblistki?
Teksty tu zebrane pokazują, że Wisława Szymborska miała niezwykłą zdolność przekuwania złożoności zwyczajnego życia na przystępne, choć zawsze wzbogacone o głębię wiersze. Są one przede wszystkim świadectwem ciekawości świata:
„– To ja, wpuść mnie.
Przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyną okazją.”[2]
Autorka bierze świat pod poetycką lupę. Obserwuje małpę i jej historię, próbuje się dostać do pałaców, które kryje w sobie kamień, pokazuje zależność między błaznem-cieniem a królową, przygląda się jakby martwym przedmiotom w muzealnych gablotach, spaceruje po Paryżu w poszukiwaniu kloszardów, zagląda do domów i na wieżę Babel, podziwia kobiety na obrazach Rubensa i kandydatów startujących w konkursie piękności męskiej. „Sól” pokazuje różne strony jej pióra. Zdumiewają dyskretnie celne i zadziwiające ujęcia, jak w wierszu „Woda”:
„Ktoś tonął, ktoś o ciebie wołał umierając.
Było to dawno i było to wczoraj.
Domy gasiłaś, domy porywałaś
jak drzewa, lasy jak miasta.
Byłaś w chrzcielnicach i wannach kurtyzan,
w pocałunkach, całunach.”[3]
Bolą te nazywające wprost sprawy trudne i niewygodne, jak w powszechnie znanym „Obozie głodowym pod Jasłem”:
„Historia zaokrągla szkielety do zera.
Tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc.
Ten jeden, jakby go wcale nie było:
Płód urojony, kołyska próżna,
Elementarz otwarty dla nikogo.”[4]
Urzekają (auto)ironiczne, na przykład w „Nagrobku”:
„Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.”[5]
Nad wszystkim góruje jednak bolesna świadomość niedoskonałości widzenia, pamięci, niedoskonałości ludzkiego poznania. Jest w tym jednak trochę ciepła, jak w „Elegii podróżnej”:
„Wszystko moje, nic własnością,
nie własnością dla pamięci,
a moje dopóki patrzę.”[6]
Warto popatrzeć na świat oczami Wisławy Szymborskiej, zobaczyć go w tekstach składających się na „Sól”. Te wiersze i zawarte w nich emocje przetrwały próbę czasu, zostają w pamięci i sercu. Mogą zachwycać – i zachwycają! – również dziś.
---
[1] Wisława Szymborska, "Wieczór autorski", w: tejże, „Sól”, wyd. Znak, 2018, s. 39.
[2] Taż, "Rozmowa z kamieniem", tamże, s. 58.
[3] Taż, "Woda", tamże, s. 51.
[4] Taż, "Obóz głodowy pod Jasłem", tamże, s. 27.
[5] Taż, "Nagrobek", tamże, s. 40.
[6] Taż, "Elegia podróżna", tamże, s. 20.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.