Dodany: 14.06.2018 22:20|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Jak zawsze
Miłoszewski Zygmunt

A gdyby tak odkręcić przeszłość?...


Moje poprzednie i jak dotąd jedyne spotkanie z Miłoszewskim nie było wprawdzie spektakularną porażką, ale też nie dało mi szczególnych powodów do zachwytu. O ile odpowiadał mi sam sposób pisania, z obszernym i szczegółowym nakreśleniem tła, o tyle Szackiego w żaden sposób polubić nie umiałam (a w cyklach kryminalnych musi być w bohaterze coś, co mi go pozwoli choć trochę sympatii do niego poczuć), zaś teoria spiskowa, sugerująca czytelnikowi, że w dwadzieścia lat po zmianie ustroju wszystkim i wszędzie w Polsce rządzi ubecja, zorganizowana niczym sycylijska mafia, ani trochę mi nie trafiła do przekonania. Dopiero po dłuższym czasie dałam się więc namówić na „coś zupełnie innego”, czyli „Jak zawsze”.

Ale nie było jak zawsze. Bo takiej powieści, szczerze mówiąc, jeszcze nie czytałam. Nie żeby to było literackie objawienie w stylu „Kwietniowej czarownicy” Axelsson, „Cudu generalnego” Párala (chociaż poziomem ironii w rzeczy samej trochę go przypomina) czy „Nocnego pociągu do Lizbony” Merciera; nie zostałam zaczarowana, rzucona na kolana, porażona siłą ludzkiego dramatu, nie zakochałam się w głównym bohaterze ani nie utożsamiłam z główną bohaterką; nic z tych rzeczy. Nie czytałam, gdyż do tej pory omijałam dużym łukiem dzieła z gatunku historii alternatywnej z domieszką fantastyki, uważając, że historia jest tematem zbyt poważnym, by można ją było dla zabawy przeinaczać. Ale mimo wszystko zajrzałam do środka, styl mi się spodobał i dalej już poszło gładko.

A zaczyna się od tego, że pewna para w wieku nader słusznym – ona tuż przed osiemdziesiątką, on już po – przygotowuje się do obchodów pięćdziesiątej rocznicy... no, nie tyle zawarcia związku, bo to nastąpiło nieco później, co jego zainicjowania i skonsumowania równocześnie. Grażyna udaje się na poszukiwanie kuszącej bielizny, Ludwik przed powrotem małżonki z zakupów sięga po słynną niebieską tabletkę. Efekt przechodzi najśmielsze oczekiwania obojga: nie dość, że satysfakcji doznają bodaj większej niż przed owymi pięćdziesięciu laty, to jeszcze... rano budzą się odmłodzeni o pół wieku! Cóż za wspaniała szansa, żeby przeżyć cały związek od nowa, uniknąć popełnionych za pierwszym razem błędów, czy – zakładając, że takowych nie było – jeszcze go jakoś wzbogacić! Albo może... może odwrotnie, wycofać się, póki pora, pozostać przy poprzednich partnerach? Zanim jednak Grażyna i Ludwik podejmą pierwsze decyzje, czeka ich jeszcze większe zaskoczenie. Bo tajemnicza siła, która odwróciła bieg czasu, zrobiła również coś dziwnego z realiami historycznymi. Warszawa, w której się obudzili, nie jest tą, którą zapamiętali z lat swojej młodości; odbudowa stolicy przebiegła nieco inaczej, zamiast Pałacu Kultury stanęła budowla równie wymowna i równie mało atrakcyjna, lecz reprezentująca inny styl architektoniczny, za to sklepy napełniły się towarami, jakich nie widywano nawet w Peweksach, a cóż dopiero w spożywczakach z czasów wczesnego PRL-u! Zmieniły się też nieco warunki pracy; wyniesiona z przyszłości wiedza Ludwikowi raczej pomaga, niż szkodzi, za to Grażynie przysparza pewnych problemów. Ale schodki zaczną się dopiero wtedy, gdy się okaże, że odmienna sytuacja polityczna ma dostatecznie wielu przeciwników, by w kraju zrobiło się niespokojnie, a między nimi znajdą się tacy, którzy gotowi są swoje zamiary przeprowadzić bez względu na koszty. Jak zawsze...

Ubawiłam się przy tej lekturze nieźle, bo też trzeba przyznać, że pomyślunek autor ma nie od parady; im czytelnik lepiej pamięta peerelowskie realia, tym więcej satysfakcji może mu sprawić poznawanie ich w wersji zmodyfikowanej, tropienie rozmaitych aluzji i smaczków kulturowych. Cóż to za przyjemność towarzyszyć bohaterom na kiermaszu książki, wraz z nimi podsłuchiwać na ulicy dialog rodem z dobrze pamiętanego filmu, obserwować, jak Grażyna zasiewa wśród swoich podopiecznych ziarno feministycznej rewolucji, a Ludwik usiłuje oczarować wydawcę pomysłami na książkowe bestsellery!

Jednak od momentu, gdy w akcji poczynają dominować wydarzenia polityczne, robi się mniej zabawnie, jakoś przyciężkawo i ponuro; nie jestem do końca pewna, czy taka była intencja autora, ale coraz mocniejsze miałam wrażenie, że jakkolwiek by się ułożyła sytuacja geopolityczna naszego kraju, jakkolwiek by się udało w danym momencie ogarnąć jego sprawy wewnętrzne, i tak prędzej czy później dojdą do głosu ci-a-nie-tamci, którzy za punkt honoru postawią sobie zniwelowanie i zdeprecjonowanie wszystkiego, co poprzednicy zrobili, nieważne, dobrego czy złego; i tak, jako naród, będziemy się tarmosić w wewnętrznych swarach dopóty, dopóki nie skopiemy każdego wspólnego przedsięwzięcia, żeby potem narzekać, jak to nas paskudnie urządziły warunki zewnętrzne, sąsiedzi, pogoda... A zwykłemu śmiertelnikowi pozostanie tylko wiara w życie pozaziemskie, gdzie już go nie dotkną skutki cudzej prywaty, niekompetencji i ogólnego bezhołowia. Jak zawsze...

Mam problem z określeniem, do jakiego właściwie gatunku należy ta powieść (fantastyka historyczna?), ale mniejsza z tym, grunt, że autor ma lekkie i sprawne pióro, dużą wyobraźnię i spore poczucie humoru. I nie trzyma się kurczowo jednego gatunku. Przewiduję, że nie jest to moje ostatnie pozytywne zaskoczenie jego twórczością.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1821
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Agatonik 20.12.2018 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Moje poprzednie i jak dot... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dla mnie wątek polityczny był bardzo ważny i niezwykle aktualny. To niemalże odzwierciedlenie w skali 1:1 tego, co dzieje się obecnie w Polsce. Czyli "jak zawsze".
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: