pytanie o tłumaczach i do tłumaczy
Witam,
Od dłuższego czasu czytając książki i czasami porównując tłumaczenia z oryginałem zastanawiam się co mają na myśli tłumacze ... "niszcząc tłumaczenia".
Podam może przykład:
Franka Herbert - Diuna
ang. stillsuit
polski tłumacz: filtfrak
ang. fremen
polski tłumacz: fremen
.. i tak przez 6 książek, zawsze i wszędzie
I nagle przychodzi Pan Tłumacz z myślą .... po co tłumaczyć tak jak było od zawsze, wymyśle sobie coś innego ....
Brian Herbert - Ród Atrydów
ang. stillsuit
polski tłumacz: destylozon ... CO ??? JAK ??? SKĄD ??? gdzie filtfraki
ang. fremen
polski tłumacz: wolanie ... NAPRAWDĘ ??? BRAWO TY Tłumaczu ... :/
Ja się pytam DLAAAACZEEEGOOOO ??? Po co Wam to tłumacze ???? Po co niszczyć to co jest idealne od zawsze .... Czy to Wasz czysty egoizm ??? Czy już tylko g..... ??? (przepraszam jeżeli ktoś poczuł się obrażony ale prawda w oczy kole).
Musiałem to gdzieś opisać bo to już nie pierwszy przypadek i nie mogę tego znieść.
Tak mnie to wnerwiało, że po Rodzie Atrydów, skopiowałem PDFa do openoffice i opcją "zamień" pozmieniałem wszystkich wolan na fremenów i destylokupy na normalne stare dobre filtfraki :)) HAHAHA