Tu parę słów o majowych lekturach, na których dłuższe zrecenzowanie brakło mi czasu:
III Rzesza Popkultury i inne stany (
Dobroczyński Bartłomiej)
(4)
Obdarzone tym dość enigmatycznym tytułem eseje o współczesności wydały mi się całkiem interesujące, choć miejscami zbyt przeładowane filozoficzną nomenklaturą. Wstawiłam ocenę, po czym, chcąc po jakichś 2 tygodniach od przeczytania ostatniego tekstu spisać swoje refleksje, zdumiałam się ogromnie, stwierdzając, że nie pamiętam literalnie NIC - żadnego tytułu, żadnej, choćby fragmentarycznej frazy, żadnego konkretnego wniosku. I nie jest to chyba wina wyłącznie mojej pamięci, bo z analogicznych zbiorów pióra Eco czy Baumana, czytanych przed ładnymi paroma laty, coś mi tam jednak w rozumie utkwiło. Pozostawiłam ocenę dobrą, choć mam wątpliwości: czy książka tak "przezroczysta", że wręcz przelatuje przez świadomość, na pewno na taką zasługuje?
Dziwne przypadki ludzkiego mózgu: Historie szaleństw i powrotów do zdrowia z neurochirurgami w roli głównej (
Kean Sam)
(5)
Swego rodzaju podręcznik neurobiologii dla laika (no, powiedzmy, że najlepiej, by laik dysponował wiedzą z zakresu anatomii i fizjologii na poziomie licealnym), napisany ze swadą, rozmachem i w sposób ewidentnie ułatwiający zapamiętanie, czyli w oparciu o konkretne historie pacjentów i lekarzy. Trochę przypomina publikacje Sacksa, trochę Thorvalda – dla miłośników gatunku świetna lektura.
W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa (
Åsbrink Elisabeth)
(4)
Wymowny, przejmujący reportaż, w którym dwa wątki – prześladowania środkowoeuropejskich Żydów po dojściu Hitlera do władzy, eskalujące ostatecznie do rozmiarów Holokaustu, i antysemityzm neutralnego wobec wojny, ale już niekoniecznie wobec wojennych emigrantów szwedzkiego społeczeństwa – splatają się wokół postaci Ottona Ullmanna, który jako jedyny z rodziny przeżył wojnę dzięki temu, że wraz z kilkudziesięciorgiem innych małych wiedeńczyków pochodzenia żydowskiego trafił za Bałtyk, pod opiekę szwedzkiej misji, a potem jako jedyny Żyd i jedyny obcokrajowiec zaprzyjaźnił się z późniejszym twórcą IKEI, Ingvarem Kampradem, wówczas młodzieńcem o poglądach zgoła niechlubnych. Dziejów tej przyjaźni byłam ciekawa, lecz, paradoksalnie, o niej jest w tej opowieści najmniej – więcej o tym, o czym już wiemy, czyli jak Żydów traktowano w Europie od zarania chrześcijaństwa, a jak w okresie poprzedzającym wybuch wojny i podczas niej. Wrażenie robią zachowane listy rodziców i wujostwa do Ottona: najpierw na pół żartobliwe, pełne przekonania, że rozstanie i niedogodności trapiące ich w rodzinnym kraju to tylko sprawa przejściowa, potem coraz bardziej przygaszone, pełniejsze coraz bardziej zawoalowanych informacji o prześladowaniach, przesiedleniach, głodzie, wywózce do obozów śmierci...
Modlitwy zwierząt (
Bernos de Gasztold Carmen)
(5)
Jeśli zwierzęta są, jak wierzył święty Franciszek z Asyżu, naszymi braćmi mniejszymi, to czemu nie miałyby się po swojemu modlić do stwórcy? A o co by prosiły i za co dziękowały? Spróbowała to zwerbalizować francuska poetka o wschodnioeuropejskich korzeniach (jej przodkowie pochodzili z Litwy), a rezultat może sprawić przyjemność nawet czytelnikom, którym do pobożnych katolików daleko. Bo tu ani śladu pompatycznej frazeologii, jaką napotykamy w śpiewnikach i książeczkach do nabożeństwa. I żadnych częstochowskich rymów. Same szczere, proste słowa, które jakże łatwo sobie wyobrazić w ustach (czy raczej pyskach, mordkach, dzióbkach i innych organach służących do wydawania głosu) zwierzęcych bohaterów. Ujmujące, wzruszające, a jeśli nawet w świetle nauki cokolwiek nieracjonalne, cóż to szkodzi?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.