Dodany: 15.08.2010 19:50|Autor: agabie
Szkice z zakamarków ludzkiej duszy
"Miłosne ucieczki" to druga książka Bernharda Schlinka, po jaką sięgnęłam. Trochę się obawiałam tego drugiego czytania. "Lektor" był dla mnie książką idealną, a nie chciałam odkryć, że wszystko, co Schlink ma do powiedzenia, powiedział w "Lektorze". Dojrzewałam do tego zbioru opowiadań kilka lat i dopiero zapowiedź ekranizacji jednej z historii skłoniła mnie do czytania. I z ulgą mogę powiedzieć, że... jestem oczarowana po raz kolejny.
Schlink pisze z chirurgiczną precyzją, w jego opowiadaniach nie ma nic zbędnego, jest przerażająco szczery w przedstawianiu swoich postaci i dotyka ich najgłębszych motywacji. Czytanie jego książki to jak wejście w inną skórę. Albo, dokładnie, w kilka innych skór, bo każde opowiadanie dotyka czegoś innego. Niezwykła jest także różnorodność przedstawionych postaci - to nie jest ciągle ten sam (chociaż ciągle mężczyzna) człowiek. I różnice nie sprowadzają się do różnicy wieku, miejsca i roli społecznej. Każda z tych postaci zasadniczo różni się od pozostałych psychiką, co innego stanowi dla niej wyzwanie, inaczej rozwiązuje problemy.
Tytuł może być trochę mylący - chociaż w każdym z opowiadań pojawia się miłość, to nie zawsze musi to być miłość kochanków. Za każdym razem ta tytułowa miłość jest wystawiana na inną próbę. Nie zawsze chodzi o heroiczne zmagania z przerastającą człowieka Historią, Przeznaczeniem czy Bogiem, chociaż trudno się uwolnić od myśli, że naiwne nadzieje, iż "miłość wszystko zwycięża" zostały przez Schlinka z właściwą mu rezerwą i bezstronnością przedstawione jako dziecinne, wręcz śmieszne. Pokazuje, jak bardzo złożone są relacje między ludźmi, jak wiele czynników na nie wpływa - poczucie winy i syndrom ofiary, stereotypizacja, strach przed konfrontacją.
Bernhard Schlink to bardzo mądry człowiek. I jestem mu wdzięczna, że pisze.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.