Dodany: 22.05.2018 10:05|Autor: antypater

O początkach pewnego długiego panowania.


W swojej, niezbyt wielkich rozmiarów książce, zatytułowanej ''Początki chrześcijańskiego świata, 312 - 394'' (link: Początki chrześcijańskiego świata (312-394) (Veyne Paul)), francuski historyk pan Paul Veyne opowiedział swoim czytelnikom historię przejęcia władzy w państwie rzymskim przez, wówczas nową religię chrześcijańską. Sam temat poruszony w omawianym opracowaniu, jest niezwykle ciekawy i dobrze się stało, że autor wykonał swoją pracę sumiennie i fachowo zanalizował dostępne mu źródła historyczne, mówiące nam o niesamowicie burzliwych czasach od Konstantyna do Teodozjusza - obu zwanych przez potomność ''Wielkimi''.

W całej tej niewielkiej, ale bogatej w informacje książce bardzo, moim zdaniem nie na miejscu, są porównania przełomu dokonanego przez Cesarza Konstantyna w świecie rzymskim z rewolucją bolszewicką w Rosji, której dokonali odrealnieni opryszkowie ze sporą niemiecką pomocą, udzieloną im przez niemiecki wywiad, celem zamknięcia frontu wschodniego, której to udzielenia Niemcy bardzo szybko pożałowali. Ja rozumiem, że autor może mieć swoje własne przekonania, które wyrażają jego skłonność do politycznej ''czerwieni'', co nie jest wśród francuskich intelektualistów żadnym wyjątkiem, ale jednocześnie uważam, że nie powinny one aż tak mocno rzutować na jego analizy prezentowane przecież w naukowych opracowaniach. Problem widzę w tym taki, że w opisanej sytuacji polityczne sympatie autora mocno skrzywiają niektóre z jego interpretacji faktów minionych, przez co cierpi naukowa strona jego pracy.

W przeciwieństwie, do mającego w tej sprawie nieco więcej wątpliwości Profesora Aleksandra Krawczuka, pan Paul Veyne zakłada szczerość nawrócenia się Cesarza Konstantyna na religię wyznawaną przez ludzi znanych wówczas pod wspólnym mianem, jako Galilejczycy. Przez właśnie wspomnianego, znanego polskiego badacza antyku, Cesarz Konstantyn określany jest jako wyznawca Słońca Niezwyciężonego, na co Profesor Krawczuk, analizując zachowane źródła z epoki podaje garść mocnych argumentów. W takiej interpretacji zwycięski Konstantyn jawi się jako dobry polityk, który chciał zachować równowagę w swoim państwie i ostatecznie skłonił się ku nowej religii z wybitnie pragmatycznych pobudek.

Podsumowując stwierdzam, że omawiana praca jest bogata w informacje, umiejętnie pozyskane z zachowanych źródeł, co wychodzi jej na plus, niemniej jednak zawiera ona też informacje, które są mocno skażone światopoglądem jej autora. Dlatego przy jej czytaniu poleciłbym sporą dozę ostrożności. Pan Paul Veyne może pozazdrości obiektywizmu, jaki spotyka się w pracach Profesora Aleksandra Krawczuka, których niestety nikt jeszcze nie przełożył na języki obce.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 815
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Anna125 22.05.2018 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: W swojej, niezbyt wielkic... | antypater
Cholipciuś, ogniskujesz moje znaki zapytania. Świetna recenzja :).
Wrzucam do schowka, chociaż już nie wiem, kiedy i czy uda mi się przeczytać. Zostawiam kiedy na pierwszym miejscu, ponieważ daje nadzieję. Ha, udało mi się obejrzeć „Ostatniego Jedi” i „Wyspę psów” na deser.
Gdyby popatrzeć na kościół z organizacyjnego punktu widzenia to lądujemy w bolszewii, w propagandzie (choć sama nie wiem, czy nie było tam marzeń, utopijnych lecz jednak, pytanie kto je miał?). PR wszechczasów, odwołujący się do najsilniejszego lęku (przed śmiercią), pewnej sprawiedliwości i nagrody po życiu oraz ofiary. Czytam Ricouera i porównujemy mity.
Podobnie z Konstantynem, szczerość nawrócenia versus pragmatyczny polityk. W obu przypadkach jest więc wątpliwość. A może jest tak, że Krawczuk silniej odczuwał dwoistość rzeczywistości żyjąc w niej?
Użytkownik: antypater 24.05.2018 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Cholipciuś, ogniskujesz m... | Anna125
Witaj !!!

Miło mi, że moja recenzja się Tobie spodobała.

Porównanie propagandy komumistycznej z propagandą jakiejkolwiek religii uznaje za nietrafione, z racji samej struktury ideologii komunistycznej. Jest tak, ponieważ komunizm w przeciwieństwie do religii nie niesie za sobą zupełnie żadnego ładunku eschatologicznego, który ma pomóc masom w uzyskaniu odpowiedzi na podstawowe pytania, rozumianej jak najszeżej egzystencji człowieczej (o jednym z nich wspomniałaś). Pod tym względem komunizm podobny jest pierwotnemu buddyzmowi, który religią nie był, ale filozofią życiową.

A co do szczerości nawrócenia takich ludzi jak Cesarz Konstantyn 100% prawdy nie poznamy, ale jak to pokazuje zachowany materiał źródłowy, w samą szczerość tego aktu z cesarskiej strony możemy wątpić.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 24.05.2018 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Miło mi, że ... | antypater
Mnie bardzo za to zawsze ujmował cytat z Weil Simone , który R.Aron umieścił na początku Opium intelektualistów (Aron Raymond) :

"Marksizm nie jest niczym innym niż religią, w najbardziej nieczystym sensie tego słowa. Ma on w szczególności tę cechę wspólną z wszelkimi niższymi formami życia religijnego, że używa go stale, według jakże słusznego wyrażenia Marksa, jako opium dla ludu."

[pozostawmy już czy "opium DLA ludu", czy "opium ludu"]
Użytkownik: antypater 24.05.2018 14:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie bardzo za to zawsze ... | LouriOpiekun BiblioNETki
Witaj Louri,

Prawdą jest to, co zauważyłeś, ponieważ marksiści zachowują się niczym wyznawcy nowej, idącej po władzę ognistej wiary. Niemniej jednak, trzymając się ściśle definicji religii, jako mądrości znającej odpowiedzi na, dręczące człowieka od wieków pytania, to marksizm, podobnie jak buddyzm tego wymogu zupełnie nie spełnia. Żadnej odpowiedzi on człowiekowi na te pytania nie oferuje, jest tylko zaprzeczeniem wszelkich wartości, które podważa.

Marsizm i buddyzm (ten pierwotny) nazwałbym ruchami religii niedoszłych. To owe ''niedojście'' nie przeszkadzam im, jak widać mieć wielu gorliwych wyznawców.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 24.05.2018 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Miło mi, że ... | antypater
A mi, miło czytać Twoje recenzje :).
Będę używać emotikonów, ponieważ w nich jest życie, ktorego inaczej w piśmie oddać nie potrafię, cóż odczuwam niedostatek wyrażania się słowem.
Propaganda, PR, marketing niezależnie od pola na którym jest realizowany, jest - dla mnie - definiowany przez cele, rezultaty. Jeśli celem jest zysk osobisty lub instytucjonalny (można zamienić na organizacyjny) to ta cecha wchodzi w skład charakterystyki, opisu.
W zasadzie interesuje mnie opis rzeczywistości. Można go robić z różnych perspektyw.

Religie to rzecz inna niż np. marksizm. Dla mnie marksizm to pewna diagnoza idei możliwego ułożenia społeczeństwa. Religia z kolei to wiara. Tu nie ma dowodów tylko przekonania i wiara, jednakże ta wiara może być wykorzystywana do różnych celów i w wierze się nie mieścić, czasmi ja wykorzystywać, czasami jej zaprzeczać. Normalny proces lecz powtórzyłabym „warto być przyzwoitym” i dla mnie nie ma usprawiedliwienia dla mniejszego zła. Zło jest złem, głupota, głupotą lecz ciagle jeszcze nie rozumiem tych zawirowań, układania się, tych dylematów poświęcić jedno istnienie jest lepiej niż wiele, ponieważ to prowadzi donikąd. Nie wiem, powtarzam, nie wiem i czasami wolałabym się odwrócić plecami. Mam już dość. Z drugiej strony to proces dojrzewania, rośnięcia (mam nadzieję).
Szczerość aktu - to mnie martwi. Moźe jednak był lecz to co działo się dalej to linia kompromisów.

Użytkownik: antypater 26.05.2018 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A mi, miło czytać Twoje r... | Anna125
Witaj !!!

Dziękuję bardzo za Twoją wypowiedź.

Odniosę się do Twojego stwierdzenia, że marksizm to ''diagnoza''. Jak pokazała historia na wielu krwawych przykładach, jest to diagnoza wyjątkowo nietrafna, dlatego smutnym jest, że w dalszym ciągu, dzięki swoim szybkim mutacjom ideowym zatruwa ona kolejne ludzkie umysły.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.05.2018 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Dziękuję bar... | antypater
Właśnie - marksizm to pewna diagnoza (nieistotne, czy trafna), a niektórzy potraktowali ją jak RECEPTĘ. Świat idei (górnolotnych, pełnych frazesów i nadętego pustosłowia, jak np. "prawda to uświadomiona konieczność") ma to do siebie, że pomija czynnik ludzki oraz faktyczny mechanizm przemian społecznych - to, że jeżeli wprowadza się jakąś zmianę, która ma przynieść określony efekt, to że od tego samego momentu zaczynają działać mechanizmy dostosowania oraz pojawiają się efekty uboczne, które czasem bywają albo zbyt brzydkie, by o nich mówić, albo po prostu zapatrzonym w swój geniusz reformatorom zabrakło wyobraźni, by przewidzieć efekty niepożądane. No, ale są i tacy, dla który owe efekty stają się trampoliną, która wyniesie ich w górę - pal licho, że po trupach milionów...
Użytkownik: antypater 26.05.2018 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie - marksizm to pew... | LouriOpiekun BiblioNETki
Witaj Louri,

Pięknie żeś określił oraz zilustrował w paru słowach tę miałkość intelektualną marksizmu o charakterze religii niedoszłej, który porywa słabe umysły, ponieważ obiecuje słodkie lenistwo bez konieczności jakiejkolwiek formy pracy (zwłaszcza chodzi tu o znienawidzoną przez marksistów codzienną pracę nad samym sobą).

Szkoda, że te fakty nie docierają do większości.

Pozdrawiam

Antypater
Użytkownik: Anna125 28.05.2018 23:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj !!! Dziękuję bar... | antypater
Wszystkie „diagnozy” są nietrafne w tym obszarze - brak ideału, wiedzy, produkują krwawe jak piszesz przykłady. Może za dużo tych idei, a za mało serca, swojego serca i sumienia, chociaź boli, ktore dyktowałby zachowania. To cholernie trudne. Czytałam (prostacko, bo w Wikipedii historię Antypatera - zwyciężył?, a Tukidydes ze swoją przejmującą mową.

Cóż, brakuje nam dopełnień, a przymiotniki i przysłówki zaczynają spełniać rolę kwantyfikatorów. Co jest niepotrzebne moim zdaniem to: wyjątkowo, nietrafna, szybkie, a czasownik stawia kropkę nad nad „i” decydując o zatruciu umysłu.
Umysły bywają leniwe, bywają skoncentrowane na sobie lub na szukaniu dowodów, że mam rację. W naukach społecznych, humanistycznych nie ma wzorów, są odczytania, interpretacje, założenia.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: