Dodany: 21.05.2018 23:31|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ulga
Fiedorczuk-Cieślak Natalia (Fiedorczuk Natalia)

5 osób poleca ten tekst.

Zagubione, szukające ulgi


Znaczące wyróżnienie literackie zawsze wiąże się z pewną presją – bo czy kolejna książka będzie tak dobra jak poprzedniczka? Czy autor zdoła potwierdzić swoją klasę? W 2017 roku Natalia Fiedorczuk otrzymała Paszport „Polityki” za udaną, kontrowersyjną książkę „Jak pokochać centra handlowe”. Teraz wraca z powieścią „Ulga” traktującą o pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków.

„Nie chce czuć już złości. Nie wie, skąd ona przychodzi i po co, nie widzi jej sensu, do niczego nie prowadzi. Zwykle długo się wstrzymuje, a potem wybucha”[1].

Główną bohaterką „Ulgi” jest niespełna czterdziestoletnia Karolina Surdejuk. Nie miała łatwego dzieciństwa. Matka – „superbohaterka, latami tyrająca i nieobecna, odwrócona od siebie, odwrócona od córki”[2] – wychowała ją samotnie, a ona sama niezasłużenie dorobiła się miana bękarta. To właśnie w trakcie dzieciństwa spędzonego przy oschłej, wymagającej matce, która nie umiała okazać miłości, Karolina nauczyła się najważniejszej rzeczy – „odrobiła swoją lekcję – nie wolno jej już płakać, nie wolno jej błądzić”[3]. Później jej życie ułożyło się standardowo. Miała perspektywy, ale nie takie, jakich pragnęła. Była z mężczyzną, którego nie kochała. W Niemczech poznała Johana, z którym połączyło ją coś wyjątkowego – a jednak ci dwoje nie mogli być razem.

Właściwa akcja rozpoczyna się „trzynaście lat, jedno dziecko, trzy obumarłe ciąże i małżeństwo z innym mężczyzną później”[4]. Karolina jest żoną Marcina i mamą Janka. Mają ładne mieszkanie wzięte na kredyt (co za okazja!), pracę. Ot, taki typowy obrazek życia młodych ludzi z klasy średniej (Weronika, matka Karoliny, nazwałaby to „mieszczańskim gównem”). Nie wszystko układa się dobrze – między bohaterów wkrada się rutyna, niezrozumienie, mały Janek sprawia problemy wychowawcze, Karolina ma podejrzane problemy ze zdrowiem (ciągłe migreny są właściwie odpowiedzią na rosnącą frustrację), nie może donosić kolejnych ciąż (dlatego czuje się „towarem uszkodzonym”[5]). Równolegle możemy obserwować drugą parę – Jacka i Alicję. W tej rodzinie panuje brak szacunku, przemoc (Jacek znęca się nad żoną fizycznie i psychicznie), a wszystko jest ukryte pod płaszczykiem neutralnej codzienności. Losy tej czwórki krzyżują się ze sobą w tragicznych okolicznościach. Wszystko zmierza do nieoczywistego końca (czy taki koniec jest przekonujący, to inna sprawa).

„Ulga” przekonuje prawdziwością psychologiczną, trafnym zobrazowaniem życia sporej grupy młodych ludzi, przed którymi rzeczywistość stawia ścisłe wymagania wizerunkowe i społeczne (spod znaku m.in. małżeństwa, własnego mieszkania, dzieci – najlepiej udanych! – dobrej pracy). Trzeba podążać wytyczoną drogą – a przecież nie zawsze starcza na to sił, brakuje możliwości. A kiedy jest źle – często nie ma ratunku.

To jedna z najmocniejszych książek, jaką czytałem w ostatnich czasach. Fiodorczuk jest bystrą obserwatorką rzeczywistości i potrafi ją oddać z całą jej złożonością. Wierzy się jej. Trzeba napisać wprost: „Ulga” daje po głowie. Nie da się jej czytać na spokojnie. To ten sam kaliber co „Między nami niebotyczne góry” Ewy Ostrowskiej, „Gnój” Wojciecha Kuczoka, „Szopka” Zośki Papużanki czy „Nie lubię kotów” Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak. Ma się ochotę wyrzucić ją z księgozbioru przez okno – ale trudno przestać czytać. To bardzo bolesna literatura – boleśnie prawdziwa. Może się stać też ważnym głosem w dyskusji o przemocy domowej, zwłaszcza wobec kobiet. To one w tej powieści – Karolina, Alicja, Weronika – są ofiarami pewnych schematów, oczekiwań, wymagań. Jednym z najbardziej przejmujących fragmentów – o charakterze nieco publicystycznym – jest ten poświęcony zdruzgotanej Alicji:

„Z daleka majaczą jej sylwetki dziewczynek, szare, rozmyte rysy, równie obszarpane i rozczochrane jak ona – kolejne pokolenie Kobiet Bez Domu. Ten świat nie jest dla nas stworzony, kochanie, nie mamy fundamentów, składamy się z ciemnych tuneli, wchłoniętych awantur, ciekawych przypadków najbardziej zwierzęcej przemocy, tak oswojonej, że wydaje się oczywistym następstwem posiadania warg sromowych.
Jedynym ratunkiem jest dla nas ta samorodna tkanka, podstawowa materia, która sprawia, że ciągle żyjemy, trwamy, choć z pokolenia na pokolenie niezmienne przyszarzałe, niezmiennie w tle. Matki i córki. Wnuczki, babki, ciotki i kuzynki. Tłuczone i upokarzane w mniej bezkarny sposób: nie na śmierć i nie w widocznej ciąży, ale i o ile bezwzględniejszy jest akt przemocy wobec kobiety, w której po drodze zatliła się jakaś nadzieja, zakwitł jakiś kwiatek, zapełgała pierdolona iskierka”[6].

Fabuła się broni, ale, niestety, miejscami styl pozostawia trochę do życzenia. Natalia Fiedorczuk używa „sztucznych zamienników” (inaczej: podmiotów zastępczych) – i tak znani bohaterowie stają się nagle w narracji „mężami”, „córkami”, „kobietami” (a „kobieta” na tej samej stronie przemienia się w „dziewczynę”). Zdarzają się niepotrzebne przysłówki (na przykład: „Powoli cedził każde słowo”[7]). Nie zabrakło też innych wpadek stylistycznych („Siorbnął, płyn poleciał kącikami ust na sweter, zakrztusił się i słabym gestem próbował odsunąć jej rękę”[8]). Irytująco to szkolne i rzutuje na tę skądinąd dobrą powieść.

Wpadki wpadkami, ale „Ulgę” warto przeczytać. To pozycja niepozwalająca na obojętność. Wierzę w siłę słowa pisanego, wierzę, że literatura może coś unaocznić, przyspieszyć zmiany. „Ulga” jest właśnie tego typu książką – ważną, skłaniającą do gorzkich refleksji na temat dzisiejszego świata, prywatnych dramatów boleśnie obecnych w naszej codzienności. Jestem ciekaw, z jakim odbiorem się spotka.

[1] Natalia Fiedorczuk, „Ulga”, Wydawnictwo Wielka Litera 2018, s. 88.
[2] Tamże, s. 99.
[3] Tamże, s. 95.
[4] Tamże, s. 31.
[5] Tamże, s. 100.
[6] Tamże, s. 243.
[7] Tamże, s. 250.
[8] Tamże, s. 260.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2170
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: ktrya 31.05.2018 00:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Znaczące wyróżnienie lite... | misiak297
Misiaku, może te sztuczne zamienniki to zasługa korektora uparcie zamieniającego wszystkie powtórzenia?
Użytkownik: misiak297 31.05.2018 00:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, może te sztuczne... | ktrya
Może. Podobnie jest w Prószyńskim. Niemniej wygląda to koszmarnie - i dziwię się, że tak często nikt tego nie dostrzega.

A co Ty sądzisz o "Uldze"?
Użytkownik: ktrya 31.05.2018 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Może. Podobnie jest w Pr... | misiak297
We wtorek dopiero kupiłam, więc jeszcze nie czytałam. Zostawiam ją na czerwiec. Ale jestem bardzo jej ciekawa, bo póki co śledzę recenzje i krytycy są wyjątkowo zbieżni w ocenach.
Użytkownik: Artola 10.08.2018 12:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Znaczące wyróżnienie lite... | misiak297
Czytam. Mocna. Na tyle mocna, że na razie nie zwracam uwagi na niedociągnięcia stylu ;)
Użytkownik: Agis 04.10.2018 08:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Znaczące wyróżnienie lite... | misiak297
Misiaku, właśnie skończyłam tę książkę. Wydała mi się dobrze napisana, w rytmie, który narzucał szybkie tempo lektury. Natomiast sami bohaterowie do mnie nie trafiali. Rozumiem, że to miało walić po głowie - jednak rozwiązania fabularne, działania bohaterów odbierałam jako irracjonalne i nieprzekonujące.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: