Dodany: 21.05.2018 14:05|Autor: AureaAuriga

Zemsta Carrie White


Carrie White to jedna z tych osób, które bardzo wcześnie zostają obsadzone w roli społecznego wyrzutka. Być może przesądziło o tym to, że pierwszego dnia podstawówki upadła w szkolnej stołówce na kolana, by zgodnie z nakazem fanatycznie religijnej matki pomodlić się przed jedzeniem, ale prawdopodobnie nie chodziło o nic konkretnego – jak King zauważył w przedmowie dołączonej do mojego wydania, pewne dzieciaki po prostu emanują sygnałem: „nie zbliżaj się do mnie, jestem inna”. Carrie przez lata była obiektem kpin i „żartów”, a powieść otwiera scena jej kolejnego, największego z dotychczasowych upokorzenia; scena, dzięki której dziewczyna odkrywa w sobie moc telekinezy, ale która również rozpoczyna serię zdarzeń prowadzących do mrożącego krew w żyłach finału.

„Carrie” zawiera typowe elementy horroru: mamy tu małe miasteczko, w którym wszyscy się znają, chorą, przesadną religijność rozhisteryzowanej i sadystycznej matki głównej bohaterki, mamy też drastyczne sceny, jeszcze zanim docieramy do momentu, w którym Carrie krwawo się mści. I, oczywiście, ponadnaturalne wydarzenia. Wszystko to jest wspaniale zrealizowane, a sceny przemocy i zniszczenia naprawdę przerażają, ale najbardziej mnie ujął aspekt książki, który można określić jako psychologiczny; postać Carrie oraz jej koleżanek i kolegów z liceum.

Od początku wiemy, że wydarzy się coś bardzo złego. Narrację powieści, prowadzoną głównie – choć nie tylko – z punktu widzenia głównej bohaterki, przeplatają wyjątki z rozmaitych książek, wycinków prasowych, przesłuchań, które opowiadają w czasie przeszłym o „przypadku Carrie White” – i sugerują, że jest to nie tylko przypadek manifestacji rzadkiej paranormalnej mocy, lecz także jakiejś wielkiej tragedii, której sprawczynią jest Carrie. To genialny zabieg: ten stopniowy foreshadowing, to drażnienie czytelnika kolejnymi skrawkami informacji odnośnie tego, co się stanie i kto umrze, niesamowicie trzymają w napięciu, bo paradoksalnie im więcej wiemy, tym więcej pojawia się pytań. Co dokładnie się stanie i jak? I, co jest dużo istotniejszą kwestią, dlaczego? Co sprawi, że Carrie przyniesie śmierć i zniszczenie? Czy zrobi to przypadkowo albo w samoobronie? Czy też, co gorsza, to będzie świadoma decyzja? Jakie uczucia ją do tego popchną i co będzie czuła po akcie? Moje przewidywania co do odpowiedzi zmieniały się na przestrzeni czasu i poniekąd dobrze się bawiłam, snując domysły. Ten foreshadowing pokazuje też siłę ciążącego nad bohaterką fatum; odkrycie w sobie mocy wcale nie pomaga jej wyrwać się z dawnego życia i sprzeciwić przeznaczeniu, które dawno temu wyznaczyło jej rolę życiowego nieudacznika, tylko tym bardziej przypieczętowuje jej klęskę.

Nie poznajemy Carrie jako czarnego charakteru, tylko jako biedną, samotną dziewczynę, której nie sposób nie współczuć, nawet jeśli irytuje nas jej nieporadność i zahukanie. To poniekąd odwrócenie modnego obecnie schematu, w którym dowiadujemy się, że za zbrodniami antagonisty kryje się tragiczna historia: tu śledzimy jak człowiek – za sprawą odrzucenia, upokorzenia i rozpaczy – dopiero staje się siłą zła. I na pewno nikt by początkowo nie ujrzał tej „siły zła” w brzydkiej, niechcianej, zastraszonej dziewczynie, która aż prosi się, by ją kopnąć!

Nie powiedziałabym może, że ta powieść to jakieś głębokie psychologiczne studium, ale jednak ciekawie zostają tu pokazane uczucia, przemiany i konflikty Carrie. Widzimy, jak telekinetyczne moce dają jej poczucie nawet nie władzy, ale bezpieczeństwa; jak ich używa, by sprzeciwić się swojej okropnej matce; widzimy, jak pragnie się na wszystkich zemścić (na początku raczej teoretycznie); jak marzy, by po prostu być jak wszyscy i zaznać trochę szczęścia. Z tego wszystkiego wyłania się obraz dziewczyny, która nie była ani głupia i żałosna (jak sądzą rówieśnicy), ani zła – dziewczyny zupełnie normalnej i nawet fajnej, która przez okoliczności i ludzkie okrucieństwo najpierw wiodła straszliwie puste i nudne życie, a potem dopuściła się zbrodni. Oczywiście zemsta to dalej w jakimś stopniu jest jej wybór, ale jako że widzimy, co działo się wcześniej (i że wiele osób sobie zasłużyło...), trudno, by szok nie mieszał się ze zrozumieniem i współczuciem. Ja nie potrafię do końca jej potępić.

Ta powieść obfituje w horror na długo przed tym, jak dochodzi do niosącego śmierć pokazu mocy Carrie. Jego źródłem jest okrucieństwo, jakie inni okazują wobec bohaterki. Nawet pomijając jej niepoczytalną matkę – postać istotnie rodem z powieści grozy. Autor świetnie ukazuje tu bezmyślną złośliwość znajomych Carrie ze szkoły i tzw. psychologię tłumu. „Przypadek Carrie White” nie miałby miejsca, gdyby jedna z dziewczyn z liceum nie postanowiła okrutnie z niej zażartować w ramach małostkowej zemsty; nie miałby miejsca, gdyby ludzie tak z niej nie szydzili, a szydzili głównie dlatego, że inni to robili, nawet nie mając nic złego na myśli. Skoro bycie częścią tłumu potrafi odebrać zdrowy rozsądek, czy można się dziwić, że bycie z tłumu brutalnie wykluczoną pchnęło biedną Carrie w przepaść?

Nie spodziewałam się tego po horrorze, ale ostatecznie ta powieść zostawiła mnie z uczuciem smutku. Z powodu Carrie, jej ofiar, tragedii i głupoty bohaterów. Co, zdaje się, świadczy o tym, że nawet jeśli jest to literatura nastawiona na rozrywkę, jest to literatura dobra. A jeśli ktoś nie ma ochoty na zagłębianie się w ludzkie dramaty – w „Carrie” nie brak również trzymającej w napięciu, świetnie skonstruowanej fabuły i wciągającego, niepokojącego klimatu.

[Recenzję opublikowałam również na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 544
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: