Dodany: 16.02.2005 17:49|Autor: antecorda

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Filokalia
Orygenes (Origenes)

Zdrowy rozsądek chrześcijaństwa


Trudno dziś być człowiekiem wierzącym. Coraz trudniej. Z jednej strony kusi nas świat swoimi coraz szerszymi i błyskotliwszymi możliwościami, czekającymi tylko, żeby je zdobywać, z drugiej strony czujemy nieustanny napór, by zrezygnować z tego „zacofania”, jakim dla wielu jest wiara w Boga Jedynego. Ciągle stajemy pod presją i ciągle musimy wybierać, a nawet z uporem wykuwać, swoją ścieżkę. Na tym polega prawdziwa wolność na tym świecie – na nieustannym wyborze między możliwościami. „Wszystko mi wolno – pisze św. Paweł – ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor. 6,12).

Również i w starożytności nie było łatwo chrześcijanom. Wbrew temu, co próbują wmawiać współcześni epigoni Juliana Apostaty, chrześcijaństwo utrzymywało się wtedy nie dzięki jakiemuś wyimaginowanemu spiskowi, lecz dzięki Duchowi Świętemu. Świadczą o tym choćby pisma jednego z pierwszych w historii teologów – Orygenesa, zebrane później przez Bazylego Wielkiego i Grzegorza z Nazjanzu i wydane pod tytułem „Filokalia”.

W książce tej Orygenes językiem żywym i – co tu ukrywać – niezwykle prostym stara się przeciwstawiać wielu ówczesnym błądzącym ludziom, a jednocześnie ukazywać im drogę prawdy, żeby więcej nie błądzili. Wykazuje w ich słowach wewnętrzne sprzeczności, gorąco nawołuje, a czasem nawet prowokuje, a nam - w miarę czytania – coraz bardziej się wydaje, że jego argumenty nic nie straciły na aktualności. Bo czy dzisiaj nie trapią nas wątpliwości o istnienie wolnej woli? Czy przy tak gigantycznie rozbudowanej biurokracji nie czujemy się zdominowani i ubezwłasnowolnieni? Czy wreszcie sami z siebie nie zrzucamy odpowiedzialności za naszą głupotę na horoskopy, wróżby, taroty i inne niestworzone fantazje? O tym właśnie pisze Orygenes i myślę, że warto Państwu polecić tę lekturę.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5398
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Krzysztof 26.02.2005 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Trudno dziś być c... | antecorda
Z tym "zacofaniem" w wierze nie tak jest. Człowiek, który prawdziwie przemyśli sprawy wiary i potrafi zrozumieć duchowe potrzeby ludzi, nie będzie miał wierzącego za zacofanego.
Ludzie zawsze potrzebowali Boga i zawsze odczuwali potrzebę wiary. Nie tylko w jakąś formę bytu po śmierci jako swoistej kary czy nagrody za życie na Ziemi, ale także w Boga, jako źródła niezmiennych praw będących dla ludzi drogowskazem życia. Kimś, kto jest niezmienny w tym świecie ciągłych zmian. Uważam, że ludzie w dalszym ciągu potrzebują boskiego prawidła, wzoru doskonałego: dla swoich uczuć, dla wypracowania prawidłowych relacji z innymi ludźmi i sobą samym, dla znalezienia swojego sensu. Problem w tym, że religia najliczniejsza na naszym kontynencie, chrześcijaństwo, a już szczególnie jej katolicka wersja, przedstawia Boga w sposób nieprzystający do oczekiwań współczesnych ludzi, ani też do poziomu ich moralności i sposobu widzenia świata. W chwilach, w których hierarchowie tej religii nie utożsamiają Boga ze swoją instytucją, przedstawiają Go takim, jakim namalował Go Michał Anioł na ścianie Kaplicy Sykstyńskiej i faktycznie, od takiego Boga ludzie stronią. Nie chcą tak charakterystycznego dla katolicyzmu wiecznego poczucia winy, nie chcą strachu i sądu. Proszę spojrzeć wyżej, na sklepienie, na wyciągniętą do Adama rękę. To ręka Boga.
Patrzę na nią zafascynowany - nie ja jeden przecież - bo gest to symboliczny, wspaniały, niosący radość i ufność: Bóg wyciąga do mnie rękę! Wieczność i Doskonałość podaje pomocną dłoń!
Takiego Boga ludzie ciągle potrzebują, ale mało jest Go w chrześcijańskich świątyniach, a najmniej w katolickich kościołach.

Szczerze podziwiam cię za Parnickiego.
Użytkownik: antecorda 27.02.2005 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym "zacofaniem&qu... | Krzysztof
Chodziło mi oczywiście o "opinio communis". Li i jedynie.

Co do reszty Twojej wypowiedzi, to raczej nie zgadzam się. Widzę, że wolisz "łagodnego" Boga od "surowego", "prywatnego" od "kościelnego". Ani Ty ani ja nie wiemy jaki On w ogóle jest, więc takie "wolenie", moim zdaniem, nie ma najmniejszego sensu, choć wielu ludzi dziś uprawia taki sposób myślenia. Sposób polegający na "stwarzaniu" Boga na miarę swoich potrzeb.

Osobiście "wolę" Go prawdziwego. Takiego jakim jest naprawdę, nawet choćby jednak miało się okazać, że On "mieszka" w Kościele Katolickim, a Jego kapłanami mieliby być m.in. tacy ludzie, jak Ojciec Dyrektor, czy Prałat (wiadomo o kogo chodzi).

Moim zdaniem to taka różnica jak między najpiękniejszą i najwspanialszą lalką z sex shopu, a prawdziwą, żywą kobietą z krwi i kości, choćby nawet wkurzającą do białej gorączki.

Mam nadzieję, że nie obraziłem Cię. Po prostu wyraziłem swoje zdanie. Jesli jednak tak, to przepraszam.

P.S. Równie szczerze podziwiam za Platona
Użytkownik: Krzysztof 28.02.2005 17:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodziło mi oczywiście o ... | antecorda
Oczywiście nie obraziłeś mnie. W mojej wypowiedzi wyraziłem swoje przekonanie o łagodnosci Boga. Uważam, że jeśli On istnieje (bo dla mnie nie jest to takie oczywiste), to nie jest naszym surowym sędzią, a właśnie strach oddala ludzi od Niego. Dziękuję za odpowiedź.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: