Dodany: 08.05.2018 09:21|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

W małym światku emigrantów


Ostatnimi czasy zauważam ogromną zmianę w jakości literatury dedykowanej kobietom. Oczywiście księgarnie ciągle zasypane są erotyczno-romansową szmirą, ale wśród nich znaleźć można powieści, które mdłymi romansidłami nie są, są za to świetnie napisaną prozą kobiecą.

Nie dziwi mnie wcale porównywanie powieści Janice Y.K. Lee do „Wielkich kłamstewek” czy „Gotowych na wszystko”. „Emigrantki” zawierają w sobie wszystko to, co najlepsze w obu wyżej wymienionych. Wszystkie trzy tytuły są o kobietach, problemach, z którymi się borykają oraz o przyjaźni, często całkowicie nieoczywistej. Jednak powieść Lee odrzuca groteskowość Wisteria Lane, a do tego jest dużo sprawniej napisana niż powieść Liane Moriarty.

„Emigrantki” ukazują nieoczywisty obraz ekspatów, których pozycja w hongkońskim społeczeństwie jest całkiem inna niż pozycja emigrantów, którzy zwykle przychodzą na myśl w przypadku emigracji zarobkowej. Przybysze żyją często na dużo wyższej stopie niż miejscowa ludność, tworzą swoją własną małą Amerykę, odgrodzoną od toczącej się tuż obok prawdziwej rzeczywistości. Jednak życie w emigracyjnych skupiskach wcale nie chroni przed samotnością, która w powieści przyjmuje różne oblicza: wyobcowania kulturowego i językowego, oddalenia od bliskich, którzy zostali w Stanach, pragnienia posiadania dziecka, nieutulonej straty bliskiej osoby. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób autorka połączyła pozornie ze sobą niezwiązanych bohaterów. Losy kobiet przeplatają się w powieści i łączą często naprawdę zaskakująco. Ktoś, kto w opowieści jednej z bohaterek jest zaledwie wspomniany, w następnym rozdziale odgrywa kluczową rolę.

Powieść Janice Y.K Lee zachwyca mnie motywacjami i psychologiczną złożonością bohaterek, których zachowania wydają się nieprzewidywalne, zwłaszcza jeśli spojrzy się na nie zaledwie powierzchownie. Jednak zachowanie kobiet wznoszących się ponad własne cierpienia i straty tak naprawdę ma wiele sensu. Każdy z nas z jakiegoś powodu cierpi, każdy kogoś stracił, ale pielęgnowanie krzywd do niczego nie doprowadzi, za to podobieństwo przeżyć i doświadczeń może stać się podwaliną pięknej przyjaźni. „Emigrantki” są powieścią z ogromnym ładunkiem emocjonalnym, ale nie ma w nich patosu i egzaltacji. Chwytają za serce. Z niecierpliwością będę czekać na ekranizację.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 421
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: