Na wschód od zachodu - magia Indii?
Na wschód od zachodu (
Jagielski Wojciech (ur. 1960))
"Wszyscy" jeździli i jeżdżą do Indii. Kraj to nie tylko odległy, ale i tajemniczy, magiczny, odpychający, kolorowy, brudny etc. Można tak długo wyliczać. Jedno jest pewne: wart refleksji. Tym razem Jagielski próbuje pokazać, dlaczego się tam jeździ i co w tym kraju pociągało ludzi z ery Wodnika, czyli hipisów. Jak im się tam wiodło i dlaczego nie wracają.
Atmosfera książki jest dla czytelnika książek podróżniczych dziwna, bo czuje się w niej - brawo autor - kurz, trud i.... obojętność. Tolerancja miejscowych ludzi zrodzona z niezwykłej ich historii kultury balansuje na granicy obojętności; przyjechałeś, dobrze, chcesz tu mieszkać - nie przeszkadzamy, chcesz umierać u nas - umieraj.
Moi znajomi jeżdżą do Indii każdego roku. Wracają niekiedy odnowieni. U Jagielskiego albo już wrócili, ale o nich autor nie pisze, albo pozostali, nie wtopiwszy się w miejscowy świat, ale stanowiący jego tolerowany element.
Ludzie drogi poruszający się wraz z cyklami klimatycznymi i... tyle. Im jest tam dobrze, niektórzy są "sztuczni", inni szukają oświecenia.
Bohaterka ostatniego rozdziału, Kamal, przekroczyła pewną barierę i to już wtedy, kiedy ruch zachodniej młodzieży miał już inny charakter, nie był już tak mistyczny. Ale ona postanowiła zrosnąć się z tym nowym, po pewnym czasie pobytu naturalnym światem.
A wreszcie jej dorastający syn. To dziecko Indii: zaradne, odporne i innowacyjne. A matka? Zostaje otoczona kulturą, która nie jest jej własną, pozbawiona kultury, w której się wychowała. Indie...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.