Dodany: 03.05.2018 22:41|Autor: Agnieszka-M4

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Sierpień czternastego
Sołżenicyn Aleksander

3 osoby polecają ten tekst.

Rosja na krawędzi


Jak ocenić książkę, która ma wielki rozmach, a jednocześnie jest niejednorodna i z pozoru chaotyczna? Po pierwsze, koniecznie trzeba doczytać do końca – co nie jest ani tak łatwe, ani tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Po drugie, trzeba wziąć pod uwagę to, że była pisana etapami. Choć Aleksander Sołżenicyn rozpoczął pracę nad nią w latach trzydziestych XX w., pierwszy tom został opublikowany dopiero w 1971 r., a jego rozszerzenie w 1984. Nie pozostało to bez wpływu na tekst. Jednym z pozytywnych skutków jest między innymi fakt, iż autor pewne wydarzenia z przeszłości mógł oceniać z dystansu nie tylko czasowego, historycznego, lecz także osobistego. Aluzji i spojrzeń na przeszłość z punktu widzenia znanej już Sołżenicynowi i czytelnikowi przyszłości jest tu mnóstwo. Jeden z tych fragmentów, które poruszają najbardziej, odnosi się do wspomnień cara Mikołaja II z jego podróży po Syberii: "Z jak radosnym współczuciem oglądasz miasta, w których nigdy więcej się nie pojawisz: Irkuck, Tobolsk, Jekatierinburg"[1]. Niestety, carowi i jego najbliższym przyjdzie jeszcze odwiedzić te miejsca, i to w najbardziej tragicznych okolicznościach.

Przez "Sierpień czternastego" brnęłam mozolnie, powoli, ale jednak wytrwale. Byłoby znacznie prościej, gdyby książka została napisana jako zwykła powieść z jasno określoną fabułą i wyrazistymi bohaterami. Tymczasem obszerne dzieło Sołżenicyna to częściowo fikcja literacka, częściowo rozważania historiozoficzne, a częściowo pieczołowita i niemal naukowa rekonstrukcja wydarzeń rozgrywających się w Rosji w pierwszych latach XX wieku. Autor wprowadza nas najpierw w środek rosyjskiego społeczeństwa, w otoczenie młodych Rosjan, którzy w obliczu rozpoczynającej się właśnie wojny albo na ochotnika zgłaszają się do armii, albo z pomocą wpływowych rodziców próbują wyratować się od służby, albo prowadzą zażarte ideologiczne dyskusje na temat celowości walki oraz przyszłości kraju. W tle pomrukuje jeszcze echo rewolucji z 1905 r.; spotykamy rozmaitej maści rewolucjonistów, komunistów, socjalistów, anarchistów, eserów, w tym między innymi Włodzimierza Lenina. W końcu jednak wyruszamy na front, poznajemy kulisy działania sztabu rosyjskiej armii, wraz z rosyjskimi żołnierzami brniemy przez Warmię i Mazury, kluczymy po lasach i między jeziorami, wypełniając rozkazy dowódców wydawane zza biurka, bez jakiegokolwiek zastanowienia czy rozeznania. Drugi tom tylko pozornie nie jest spójny z poprzednim. Co wspólnego z I wojną światową mają losy Dmitrija Bogrowa i premiera Piotra Stołypina przedstawione z najdrobniejszymi szczegółami najpierw z punktu widzenia jednego, a potem drugiego? Wydawałoby się, że niewiele, w istocie jednak jest w takim układzie i sens, i logika. Obie historie – w końcu tragicznie splecione w jedną – wprowadzają nas bowiem w specyficzną atmosferę napięcia społecznego i politycznego w Rosji przed I wojną światową. Jeśli dodamy do tego historię widzianą oczami cara, jego dworu i służalczych urzędników – obraz staje się pełny, a przyczyny klęski z sierpnia 1914 r. – znacznie bardziej zrozumiałe.

W gruncie rzeczy to nie fabuła stanowi oś, wokół której skupia się autor. Jest nią wszechobecna (choć czasami ukryta w tle) główna bohaterka – Rosja. Z myślą o niej studenci-ochotnicy wyruszają na front. Myślą o niej Piotr Stołypin uzasadnia – również sam przed sobą – swoje reformy. Zakochanie Sołżenicyna w (nieco mistycznie pojmowanej) Rosji chwilami może wydawać się naiwnie idealistyczne. Jego oddanie monarchii i prawosławiu jako podwalinom państwa rosyjskiego jest wyraźne. Jednocześnie jednak autor widzi słabość i niezdecydowanie cara, bez ogródek opisuje głupotę, nieudolność, karierowiczostwo urzędników i dowódców wojskowych. Przykłady można by mnożyć. W czasie kampanii w Prusach Wschodnich "sztabowy pułkownik zaczął się dopytywać, jaki dowódca ma na jutro plan. Plan! – jakieś nieprawosławne słowo. Jaki mógł być »plan« i jak tu o nim głośno mówić. Plan był – jak cało i zdrowo wyrwać się stąd z korpusem i nie narazić przy tym na szwank opinii dowódcy, lecz dostać nagrodę. Ale o tym prostym planie nie wolno było nawet pisnąć"[2]. Car Mikołaj II z jednej strony nie jest w stanie zrezygnować z samodzierżawia, odrazą i świętym oburzeniem napawa go myśl, że mógłby dzielić się władzą z jakimś tam parlamentem, ale z drugiej strony tej władzy nie chce – raporty ministrów go nudzą, czytanie dokumentów męczy, a marzeniem jest spokojne i beztroskie życie na łonie rodziny. Przypomina trochę rozpieszczone dziecko. Tych wszystkich braków, niedociągnięć i słabostek Sołżenicyn nie ukrywa, wręcz przeciwnie – wywleka je na światło dzienne. Nie osłabiają one jednak jego zapatrzenia w Wielką Rosję. Do rangi bohatera urasta Piotr Stołypin, z kart naszych podręczników znany przede wszystkim jako bezlitosny prześladowca rewolucjonistów. Tutaj to prawdziwy mąż stanu, którego jedyną ideą była służba Rosji oraz dążenie do przekształcenia jej w państwo silne i nowoczesne. Obszernie, z zachwytem opisane zostały projekty reform – tych, które wprowadzono w życie i tych, które pozostały na papierze. Wielokrotnie powtarzane są także słowa Stołypina, iż Rosja potrzebuje pokoju, aby skutki reform były odczuwalne dla całego społeczeństwa. Z tej perspektywy jego śmierć to początek końca – kule, które zabiły premiera, "zabiły – dynastię. Pierwsze kule z jekatierinoburskich"[3]. Sierpień roku czternastego i zaangażowanie Rosji w wojnę oznacza koniec marzeń o wielkim, zmodernizowanym państwie.

Wspaniała panorama Rosji nakreślona ręką autora została niestety zepsuta przez fatalne i niestaranne wydanie książki. Błądzić jest rzeczą ludzką – oczywiście, ale w tekście niestety aż roi się od błędów! Część z nich to literówki, część (tak przynajmniej zgaduję) jest skutkiem działania autokorekty w edytorze tekstu. Tylko dla przykładu: na jednej i tej samej stronie korpus wojska najpierw otrzymuje rozkaz rozwinięcia "firmy ataku", a już kilka wersów niżej dowiadujemy się, że jednak chodziło (zgodnie z oczekiwaniami) o "formę ataku"[4]. Pisownia i odmiana nazwisk traktowana jest niezwykle swobodnie. Ucierpiał między innymi prezydent Francji: "Całkiem niedawno zdjęcie Pułku Jenisiejskiego obiegło całą Rosję: w Peterhofie defilował przed Poincare'm"[5]. Cóż, pozostaje jedynie życzliwie zachęcić wydawnictwo do staranniejszej korekty.

W mojej biblioteczce ta książka zajmie miejsce tuż obok innych pozycji traktujących o fascynującym okresie, jakim był schyłek "pięknej epoki" oraz wybuch I wojny światowej. Chodzi tu zresztą nie tylko o dzieła historyczne, ale i powieści, które oddają trochę senną, trochę beztroską, a jednocześnie duszną i pełną napięcia atmosferę tamtych lat.

"Sierpień czternastego" to lektura obowiązkowa dla tych, którzy chcą poznać Rosję nieco lepiej i z nieco większym zrozumieniem spojrzeć nie tylko na jej historię, ale może i współczesność.


---
[1] Aleksander Sołżenicyn, "Sierpień czternastego", przeł. Michał B. Jagiełło, Oficyna Wydawnicza "Foka", 2010, t. 2, s. 330.
[2] Tamże, t. 1, s. 220-221.
[3] Tamże, t. 2, s. 239.
[4] Tamże, t. 1, s. 340.
[5] Tamże, s. 242.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1543
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: