Dodany: 03.05.2018 20:26|Autor: Marioosh

Dobra, solidna robota


Komisarz Salvo Montalbano znajduje na plaży w okolicy swojego domu w Marinelli zwłoki konia zmasakrowanego metalowymi prętami; znikają one jednak przed przyjazdem po nie służb sanitarnych. Wieczorem w biurze komisarza zjawia się Rachele Esterman i zgłasza zaginięcie wierzchowca, na którym za dwa dni ma wystartować w lokalnym wyścigu charytatywnym i którego trzymała w stajni Saveria Lo Duki, jednego z najbogatszych ludzi na Sycylii. Następnego dnia również jemu zostaje skradziony koń. Tymczasem do komisarza włamują się nieznani sprawcy; ewidentnie czegoś szukają, lecz niczego nie kradną, jednak za drugim razem demolują dom, a za trzecim są bliscy jego podpalenia. Montalbano, wstrząśnięty bezmyślnym okrucieństwem, traktuje tę sprawę osobiście i rozważa rozmaite powody zabicia konia: popsucie reputacji Lo Duce, nielegalne wyścigi lub zemsta; uważa też, że sam może być zastraszany jako świadek w sprawie przeciwko mafii. Wszystko wyjaśnia się, gdy komisarz odkrywa, czego w jego domu szukali włamywacze.

W jednym z dialogów Montalbano mówi, że jest bliźniakiem komisarza Maigreta – i chociaż to żartobliwa rozmowa, uważam, że obydwaj bohaterowie mają wiele ze sobą wspólnego. Przede wszystkim bardzo podobnie prowadzą przesłuchania: bardzo konkretnie, bez jałowej paplaniny. Z Maigretem kojarzy mi się też moment, gdy Montalbano inscenizuje prowokację mającą na celu przyznanie się do winy głównego podejrzanego. Ale też sami komisarze są do siebie podobni: obydwaj mają solidne zasady moralne i cierpią, gdy są zmuszeni je złamać, obydwaj też są smakoszami. Montalbano z miejsca wzbudził moją sympatię: nie jest rozwodnikiem niemającym wspólnego języka z dziećmi i byłą żoną, nie jest frustratem tonącym w nałogach i nie analizujemy jego życia – to kawaler utrzymujący dobre kontakty ze znajomymi kobietami, mający zdrowy dystans do pracy i przełożonych, lubiany przez kolegów i ceniący dobre jedzenie. A powieść jest po prostu dobra: autor stworzył napięcie nie za pomocą lawiny trupów fantazyjnie zabitych ludzi, tylko dzięki umiejętnie poprowadzonej akcji; postacie są wyraziste, nawet – czy może zwłaszcza – drugoplanowe; przede wszystkim zaś zwracają uwagę dobre, ciekawe i chwilami dowcipne dialogi, czasami zaś intrygujące i zabawne rozmowy komisarza z samym sobą. Wszystko to powoduje, że warto sięgnąć po tę książkę – była ona moim pierwszym spotkaniem z komisarzem Montalbano i jestem pewien, że nie ostatnim.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 518
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: