[w tekście poniższym zdradzam szczegóły akcji itp.]
Czytając
Wszystkie nieba (
Bauer Wojciech)
nie mogłem opędzić się od paru skojarzeń - bardzo subiektywnych, bowiem tylko na styku pojedynczych elementów fabularnych, lecz jednak przemożnie - nasuwał mi się
Blaszany bębenek (
Grass Günter)
(przez bohatera - dojrzałego wewnątrz, ułomnego na zewnątrz, uwięzionego w ciele skarlałym, ograniczonym w swych funkcjach, a jednak o dojrzałych potrzebach m.in. seksualnych; no i sam szpital/zamek ze specyficznym pielęgniarzem) oraz
Król Olch (
Tournier Michel)
(także zamek, w którym odbywa się realizacja analogicznie szatańskiego planu wyćwiczenia niszczycielskiego oddziału).
Strona językowa jest niezwykła, większość książki jest skonstruowana z podobnie poetyckich opisów (często z cytatami czy trawestacjami znanych tekstów):
"A przecież jest wiosna. Przyszła, jak to ona, nie widzieć kiedy, zapachniała raz czy dwa, świtem, w porze wietrzenia, i z wieczora, po wczesnym jeszcze zmierzchu, zaświergoliła jakimś nadgorliwym kosim czy makolągwim świergotem, wyrwanym niczym muzyk debiutant z fletem przed orkiestrę, która dopiero stroić się zamierza zacząć, zakwitła tajną przylaszczką w głębi parku, gdzie nikt nie chodzi i nie urwie tymczasowej dziewczynie na dowód wiecznej miłości, wystawiła zieloną główkę spośród strzępków kory na suchej, pozimowej gałęzi - wystawiła ją pochopnie i z wielkim ryzykiem, bo cofnąć się w razie czego nie ma już jak - i przycupnęła w rogu trawnika, pod próchniejącą topolą, by stamtąd puchnąć niczym drożdżowa baba na coraz większy okoliczny krajobraz. Na dowód puchnięcia wypuszcza dokoła siebie wiotkie witki źdźbeł trawy; są rachityczne i z trudem przebijają się przez wyschły zeszłoroczny materac, a jednak coraz większym kręgiem zagarniają każdy wolny od betonu spłachetek gruntu, rozchodząc się za ustępującym chłodem, niczym fale po wodzie." [213-214]
I jest to z jednej strony bardzo mocna, dodająca książce wartości cecha (ja za nią podniosłem ocenę o 0.5), z drugiej zaś... jakoś tak nie pasuje do bohatera - Hansiego. Skąd u niego tak wyrafinowane słownictwo, tak rozbudowane metafory, te niemal filozoficzne dywagacje? Trochę mi to zgrzyta.
Hansie jest dosłownie kadłubkiem - brak mu nóg, z rąk posiada praktycznie same dłonie - taki się urodził i taki był przez parę pierwszych lat życia na wsi wychowywany - aż do tragicznego splotu wypadków, które doprowadziły do umieszczenia go w bidulu. Szczegóły owe oszczędnie i powierzchownie poznajemy w trakcie całej lektury - w przebłyskach, aluzjach, reminiscencjach przetykanych scenami realizmu magicznego. Hansie, choć jest niezdolny do samodzielnego życia, trafia do tajemniczego szpitala/zamku, w którym razem z jemu podobnymi szkolony jest na pilota. Po cóż? Dla niego to nie do końca istotne - ważne dlań, że zyskał szansę na realizację swego największego marzenia - latania jak jerzyk. Spotyka jednak i przyjaźń, i miłość, i wiele innych doświadczeń, które zdawałoby się dostępne są jedynie w pełni sprawnym.
Opowieść ta może więc być odczytywana m.in. na tym poziomie - iż niepełnosprawność, urodzenie się tak bardzo zdeformowanym, nie oznacza wyroku, nie ma słuszności ten, co mówi "trzeba go uśmiercić, bo pewnie nigdy nie zazna szczęścia" - tak, jakby aborcja czy eutanazja mogła go uszczęśliwić (aluzja do
Vujicic Nick ?).
Z drugiej jednak strony mamy już od początku aluzje co do rzeczywistego planu opiekunów Hansiego i jemu podobnych - ośrodek, w którym przebywają, to Gotteswind, więc Boski Wiatr, więc Kamikaze... Trochę szkoda, że
Bauer Wojciech nie pozostawił tego jednak w sferze domysłów, wykładając kawę na ławę gdzieś w 3/4 powieści.
Więc jednak okazuje się, że żółw może marzyć o lataniu - ale najprawdopodobniejszy dla niego sposób dostąpienia owego przeżycia, to gdy schwyci go w swe szpony orzeł, po to tylko, by wznieść żółwia w górę i roztrzaskać o skały. Choć czasem okazuje się, że ów żółw na swój sposób ucieczkę od ziemi odnajdzie.
Dziękuję bardzo pt. Autorowi za umożliwienie mi poznania tej ciekawej prozy poprzez dar egzemplarza książki z autografem :)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.