Dodany: 10.08.2010 00:46|Autor: eleonora77

Jednak się zawiodłam


Gdy zobaczyłam na półce w księgarni nową powieść mojej, z dawnych lat ukochanej, pisarki - już prawie, prawie wyciągnęłam po nią rękę. Potem jednak przypomniałam sobie, że czasy świetnych książek jej autorstwa przeminęły niestety dość dawno, a wszystko, co napisała ostatnio powoduje u mnie przy czytaniu "niestrawność". Nie chcąc do końca popsuć sobie wrażenia pozostawionego po dziełach takich, jak "Wszyscy jesteśmy podejrzani", "Lesio", "Romans wszechczasów", "Krokodyl z kraju Karoliny" czy "Całe zdanie nieboszczyka" - odpuściłam.

Na moje nieszczęście koleżanka, która również zaczytuje się w p. Chmielewskiej, w tej nowej powieści dojrzała ponoć jej istny "come back". W końcu w "Byczkach w pomidorach" powracają dobrzy znajomi z "Wszystko czerwone", czyli kolejnego arcydzieła, którego bohaterkami są znane z innych książek Joanna i Alicja.

Miały więc być one obie, miał być pan Muldgaard i miły domek Alicji z mnóstwem gości, którzy tradycyjnie nawiedzają go stadnie w tym samym czasie. Dodatkowo występować miał charakterystyczny dla Chmielewskiej wątek kryminalny, co zapowiadało obecność przynajmniej jednego nieboszczyka.

Skuszona tym wszystkim, zdecydowałam się na zakup.

A i owszem, koleżanka nie kłamała - wszystko to było, ale jakże inne i o ileż gorsze od pierwowzoru.
Trup pozbawiony życia jakoś tak dziwacznie i właściwie bez wyraźnego motywu. Zabójca znany praktycznie od początku, choć do końca łudziłam się, że może autorka czymś mnie zaskoczy i coś tam pozmienia. Żart jakiś taki na siłę. Peplanie Joanny z Alicją o maślanych brzuszkach kompletnie mnie nie śmieszyło, a zastąpienie przezabawnych wypowiedzi pana Muldgaarda (których w "Wszystko czerwone" było mnóstwo, a w "Byczkach" - jak na lekarstwo) bredzeniem wiecznie pijanego Szweda Olafa było dla mnie po prostu tragiczne. Do tego niekończące się opisy zakupów wszelakich dóbr spożywczych i szczegółowe omawianie sposobów ich zastosowania w kuchni plus całe strony poświęcone późniejszej konsumpcji.

Nie! Nie! I jeszcze raz nie!

Z przykrością muszę stwierdzić, że moja ulubiona autorka straciła lekkość pióra, które kiedyś tryskało humorem, a dziś daje tylko niewielką namiastkę tego, co ówcześnie tak bardzo podziwiałam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4743
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: verdiana 16.10.2010 01:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy zobaczyłam na półce w... | eleonora77
A ja się nie zawiodłam. Wręcz przeciwnie - miałam wrażenie, że to tekst, który przeleżał parę lat w szufladzie i dopiero teraz został wydany, bo to nagły powrót do starej dobrej formy. ;)
Użytkownik: lady P. 29.12.2010 13:57 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się nie zawiodłam. W... | verdiana
Mnie też się podobała. Bardzo lubię Alicję. I książki, które "pachną" kawą. ;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: