Dodany: 20.04.2018 21:12|Autor: Ciachoo

Czytatnik:

1 osoba poleca ten tekst.

Detektyw kości


Trupia Farma: Nowe śledztwa (Bass Bill, Jefferson Jon)


Bill Bass i Jon Jefferson to autorzy, których poznałem po raz pierwszy sięgając po ich wspólną książkę "Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie". Trafiłem na nią szperając w internecie, powodowany ciekawością czy faktycznie istnieje taka placówka, o której pisał Simon Beckett w "Chemii śmierci". Okazało się, że tak, i powstała nawet książka z gatunku literatury faktu, biologii i anatomii napisana przez jej założyciela i jego współpracownika, która była bardzo dobrą pozycją przybliżającą ten temat i przedsięwzięcie, i czytałem ją z wielkim zainteresowaniem. Jakże się ucieszyłem, kiedy w zapowiedziach wydawniczych doszukałem się informacji, że za niedługo na naszym rynku pojawi się kolejna książka obu autorów pt. "Trupia Farma. Nowe śledztwa". Postanowiłem ją bezzwłocznie przeczytać.

Dla przypomnienia. Trupia Farma to Ośrodek Badań Antropologicznych, założony przez Billa Basa w 1980 roku, który jest częścią programu antropologii sądowej na Uniwersytecie Tennessee. To laboratorium, gdzie pracownicy i studenci zajmują się przeprowadzaniem wszelkich badań dotyczących rozkładu zwłok posługując się prawdziwym materiałem ludzkim, który placówka otrzymuje zgodnie z prawem od zakładów pogrzebowych. Co ciekawe także wielu zwykłych obywateli z własnej woli chętnie podpisuje dokumenty o przekazaniu później swoich zwłok do Trupiej Farmy, żeby przysłużyć się nauce.

Od chwili założenia laboratorium tysiące studentów (przyszłych antropologów sądowych) oraz dotychczasowych pracowników laboratorium z Billem Bassem na czele, uczyło i uczy się na prawdziwych zwłokach, gdzie ciała poddawane są różnego rodzaju testom: od zanurzeń w wodzie, czy cięcia różnymi narzędziami po wystawianie na żer drapieżnikom. Badają nie tylko same ciała, ale również otoczenie wokół nich: glebę, na której leżały, wodę lub bagna, w których były zanurzone, czy samochody i inne miejsca, w których zwłoki specjalnie umieszczono. O tych wszystkich badaniach i eksperymentach mogliśmy przeczytać w pierwszej książce obu autorów.

W "Trupia Farma. Nowe śledztwa" już mniej czytamy na temat samej placówki, a bardziej skupiamy się na toczonych śledztwach (tych najsłynniejszych), w których brał udział Bass i pomagający mu przy tym Jefferson, jego studenci, pracownicy oraz inne jednostki i instytucje związane z antropologią sądową, kryminologią, kryminalistyką czy medycyną. Książka rozpoczyna się wstępem, w której autor opisuje pół wieku ewolucji i rewolucji w dziedzinie nauk sądowych (m. in. jak wyglądały jego początki z zawodem, jakie były kiedyś technologie, jak powstawały nowe itp.), a następnie mamy kilkanaście rozdziałów, w których opisane jest 13 całkowicie odmiennych spraw.

Każda ze spraw to inny etap kariery zawodowej Bassa, a więc przy rozwiązywaniu ich przedstawiał starsze i nowsze technologie, różne badania, przyrządy, ludzi i wszelkie czynniki, które mu w tym pomagały. Autor uświadamia czytelnika, że identyfikacja ofiary, odkrycie okoliczności i sposobu w jakich zginęła oraz odszukanie sprawcy to żmudny, złożony i bardzo długi proces, który zostaje w znacznie uproszczony sposób przedstawiany w serialach typu "CSI: kryminalne zagadki" czy "Kości", gdzie takie sprawy rozwiązuje się bardzo szybko i często przez niewielką grupę osób. Tak naprawdę przy każdym śledztwie liczy się praca zespołowa, bo to wiele osób z różnych placówek, które wspólnie pomagają przy rozwiązaniu danej sprawy. Tak samo wygląda kwestia badań, przykładowo dotyczących uzyskania wyników DNA, gdzie w filmie otrzymuje się je w kilka godzin, a tymczasem w rzeczywistości potrzeba na to kilkunastu dni, a nawet tygodni. Już nie mówiąc o całym śledztwie, które trwa często latami (Bass przytacza takie, do których wracał po 20-30 latach, bo pojawiły się nowe technologie, które mogły pomóc w rozwiązaniu sprawy, której nie dało się rozwiązać kiedyś, albo gdzie rodzina nie mająca niegdyś funduszy i ciągle nie potrafiąca się pogodzić z jednoznaczną identyfikacją swojej bliskiej zmarłej osoby poprosiła o wznowienie śledztwa) .

Książka z racji tematyki jaką podejmuje napisana jest specyficznym językiem i w specyficzny sposób, więc na pewno nie należy do lekkich lektur, które można poczytać dla relaksu. Momentami może być nawet nużąca, bo autorzy dość skrupulatnie przedstawiają niektóre kwestie niekoniecznie aż tak bardzo interesujące i potrzebne dla czytelnika. Ale kiedy laboratorium eksperta jest Trupią Farmą, a obiektami zmarli, to powstaje wiele ciekawych tajemnic, które nieraz przybierają niesamowite formy. Ich odkrywanie to żmudna i ciężka praca nie dla niecierpliwych, ale satysfakcja jej rozwiązania i różnorodność sposobów i technik w użyciu jest zachwycająca. Przede wszystkim najpierw trzeba zidentyfikować rasę, płeć, wzrost i wiek danych zwłok, co zaawansowani eksperci potrafią robić sami. Ale można się też posłużyć programem sądowej analizy dyskryminacyjnej (ForDisc) opracowanym przez Richarda Jantza i Steve'a Ousleya. Oprócz tego autorzy przedstawiają badania za pomocą mikroskopii elektronowej (umożliwiające dostarczenie doskonałych obrazów maleńkich trójwymiarowych elementów i substancji chemicznych), za pomocą sonaru Humminbird i innych sonarów bocznych (służących do poszukiwania ofiar utonięć), rekonstrukcje twarzy czy też powszechnie znane badania DNA. Opracowano też wiele wzorów matematycznych i harmonogramów do badań na podstawie temperatur, które pozwalają oszacować jak długo ofiara jest leży martwa.

W książce jest wiele ciekawostek, które mogą zainteresować i poszerzyć wiedzę czytelnika. Wiele pytań, na które otrzymujemy odpowiedzi, jak np.:
- Kiedy spod skóry zaczyna prześwitywać czaszka?
- Ile czasu trzeba, żeby ciało zamieniło się w szkielet?
- Jak za pomocą nadpalonych cygar dowiedziono winy mordercy?
- Po jakim czasie odpadają ręce?
- Jak bardzo robaki pomagają przy badaniu zwłok?

Jeżeli chcielibyście popełnić morderstwo, a potem to zatuszować to sami zorientujecie się, że czekałoby was nie lada wyzwanie. Po pierwsze i najważniejsze nie może być świadków. Po drugie najlepiej mieć dostęp do pieca, w którym spali się zwłoki. Po trzecie trzeba by jakoś pozbyć się potem kości, a więc dobrze mieć urządzenie do przerobienia ich na pył. Ale czy to jest gwarancja stuprocentowego powodzenia? Bass przedstawia w jednej ze spraw jak kluczowe do jej rozwiązania było samo badanie nadpalonych cygar. To jeden z najciekawszych momentów tej lektury, który udowadnia, że nie ma zbrodni doskonałej.

"Trupia Farma. Nowe śledztwa" to specyficzna i wymagająca nieco większego skupienia lektura, która raczej nie jest skierowana do wielkiej grupy czytelników. Może zmrozić krew jak nie jedna powieść grozy, a momentami przypominać bardzo dobry kryminał z ciekawymi i fascynującymi tajemnicami do rozwiązania, ale jej naukowa forma niekoniecznie przypadnie do gustu wszystkim fanom takich powieści. Jeśli natomiast lubi się ciekawe, mroczne i naukowe książki o biologii, medycynie sądowej, kryminologii, anatomii czy wspomniane seriale w stylu "Kości" lub "CSI" to wydaje się być pozycją najodpowiedniejszą dla takich osób.

Recenzja z: http://swiat-bibliofila.blogspot.com/2018/04/trupia-farma-nowe-sledztwa-bill-bass.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 278
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: