Dodany: 08.08.2010 22:05|Autor: Morticia
Jak oszukać czytelnika w 280 stron
"Światowy bestseller! Książka, na którą wszyscy czekali! Najlepsze dotychczasowe dzieło Mastertona!" – Krzyczały nagłówki recenzji, zachwycali się krytycy, mamiły zapowiedzi.
A jak ten literacki PR miał się do rzeczywistości? Ano nijak. Naiwna i chaotyczna fabuła. Pozbawiona dynamizmu akcja. Zerowe napięcie. Brak choćby śladowych elementów grozy. I mało przekonujące postacie. A rzekomo zaskakujące i niebanalne zakończenie w rzeczywistości jest bezczelną próbą zmylenia czytelnika i zasugerowania mu, że książka, mając zakamuflowaną intrygę, zasługuje na miano wartościowego i interesującego horroru.
"Pogromca wampirów" to duże rozczarowanie i przykład na to, jak książek o wampirach pisać się nie powinno. Masterton nawet przez moment nie stara się nawiązać do gotyckiego nastroju czy aury otaczającej nieumarłych. Za to chętnie serwuje nam prostacki brutalizm czy mocno naciągane wątki historyczne.
Nie twierdzę, że każdy literacki wampir musi nosić pelerynę i posługiwać się rumuńskim akcentem. Tyle że Mastertonowe wampiry są do bólu płaskie; bez wyrazu, bez charyzmy, bez magnetyzmu. Nowe standardy stworzone przez Mastertona nie przyciągają ani, tym bardziej, nie fascynują.
Nie polecam ani zwolennikom Draculi, ani Lestata, ani Regisa, ani nawet Edwarda. Być może wielbiciele Mastertona znajdą w tej książce coś dla siebie. Dla mnie starcie z tym autorem i z jego wampirami pozostanie pierwszym i ostatnim.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.