Dodany: 09.04.2018 12:40|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Bieg do gwiazd
Smoleń Dominika

3 osoby polecają ten tekst.

Dokąd dobiegnie Ada?



Recenzuje: Dorota Tukaj


Przez wiele stuleci choroba pełniła w literaturze raczej rolę rekwizytu niż głównego wątku i niewiele (prócz „Czarodziejskiej góry”, gdzie jest to tylko jeden z motywów) można było znaleźć pozycji przedstawiających przeżycia i postawy człowieka przewlekle i/lub nieuleczalnie chorego czy też nieodwracalnie niepełnosprawnego z jego własnej perspektywy. W ostatnich dekadach XX wieku sytuacja się zmieniła: zaczęło się ukazywać nie tylko coraz więcej dzienników czy wspomnień opowiadających o życiu z takim schorzeniem, ale i powieści z głównym motywem choroby czy to psychicznej (np. „Obłęd” Krzysztonia, „Szklany klosz” Plath), czy to somatycznej („Wichura i trzciny” Krzywickiej, „Kwietniowa czarownica” Axelsson). Nurt ten w ostatnich latach ogromnie się rozrósł, dzieląc się na kilka podgatunków; jedni autorzy specjalizują się w przybliżaniu czytelnikom problemów osób dotkniętych cierpieniami określonego rodzaju („Motyl”, „Lewa strona życia”, „Sekret O'Brienów” Genovy), inni – ukazywaniem choroby jako potencjalnego źródła dysfunkcji rodziny i/lub kontrowersyjnych sytuacji prawnych („Bez mojej zgody”, „Krucha jak lód” Picoult), jeszcze inni skupiają się na specyficznych grupach wiekowych (dzieci: „W zwierciadle, niejasno” Gaardera, „Oskar i pani Róża” Schmitta, „Poczwarka” Terakowskiej). Wśród tych podgatunków pojawił się i taki, zapoczątkowany bodaj przez Greena („Gwiazd naszych wina”), który na Zachodzie określono z lekka lekceważącym mianem „sick-lit” („sick” – chory, „lit” – skrót od „literature”), a którego bohaterami są nastolatkowie i młodzi dorośli. To wiek, gdy szczególnie trudno pogodzić się z ograniczeniami narzuconymi przez chorobę oraz jej niekorzystnymi przejawami zewnętrznymi – zwłaszcza że właśnie wtedy pragnie się z rozpędem wskakiwać w dorosłe życie i smakować rozkosze pierwszych miłości – a jeszcze trudniej przyjąć do wiadomości, iż być może (czasem nawet na pewno…) nie zdąży się tej dorosłości zakosztować. Na polskim rynku księgarskim tego rodzaju pozycji mamy niewiele, zaś rodzimych jeszcze mniej, krzepi więc fakt, że oto młoda polska autorka postanowiła unaocznić swoim rówieśnikom, jak trudno się żyje z cukrzycą i depresją.

Ada Jabłońska, bohaterka „Biegu do gwiazd” Dominiki Smoleń, ma dziewiętnaście lat i w zwykłej sytuacji byłaby już po maturze. Ostatnie lata sprawiły jednak, że powinna od nowa rozpocząć trzecią klasę liceum. Nie zrobiłaby tego – nie zależy jej ani na świadectwie maturalnym, ani na studiowaniu, ani… w ogóle na życiu, wręcz przeciwnie, marzy o tym, żeby jak najszybciej opuścić ten odrażający świat, w którym jest sama ze swoją chorobą i (nie po raz pierwszy w życiu) planuje podjęcie w tym zakresie konkretnych działań – ale musi. Musi, bo ukochana babcia tuż przed śmiercią napisała do niej list zobowiązujący ją, by przez miesiąc spróbowała żyć „jak normalna dziewczyna”[1]. Nie jest to łatwe, bo… Ada w zasadzie nie wie, jak żyje normalna dziewczyna. Jej życie to od kilkunastu lat tylko skupienie się na dawkowaniu insuliny i mierzeniu poziomu cukru; to przeświadczenie, że nigdy nie będzie taka jak wszyscy i nigdy nie osiągnie niczego zasługującego na uwagę, a co gorsza, z czasem zacznie doświadczać wszystkich możliwych komplikacji; to samotność wśród rówieśników – którzy nie pojmują jej problemu, co pokrywają głupimi i przykrymi zachowaniami, a jeśli próbują zrozumieć, są przez nią odtrącani – i wśród najbliższych, którzy traktują jej chorobę jako coś, czego należy się wstydzić i udawać, że nie istnieje. Jeśli się nie ma nikogo, kto w takiej sytuacji zapewni wsparcie, człowiekowi łatwo nabrać przekonania, że nie ma po co żyć. Ada takie przekonanie żywi od dzieciństwa i co więcej, systematycznie próbuje dać mu wyraz w praktyce. Po każdej próbie trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie spędza miesiąc czy dwa, potem powraca do swojej samotności i bezsilności, w międzyczasie rozładowując frustrację za pomocą samookaleczeń. Nie ma przyjaciół, rodzice i siostra są dla niej obcymi ludźmi, a babcia, jedyna osoba, która stara się jej pomóc, nie mieszka z nimi i umiera tuż przed ostatnim powrotem wnuczki ze szpitala. Gdyby nie ten list, Ada pewnie w końcu podjęłaby udaną próbę rozwiązania kwestii swojego nieudanego życia. Ale czuje się zobowiązana do spełnienia prośby babci, musi spróbować. Odlicza dni, jeden po drugim, a każdy z nich przynosi jej niespodziewane doświadczenie…

Zważywszy, że młodych osób cierpiących na cukrzycę insulinozależną są w naszym kraju tysiące, przekazanie ich rówieśnikom elementarnych informacji o tej chorobie za pośrednictwem literatury beletrystycznej (bo po taką młodzież zdrowa sięgnie chętniej niż po poradniki czy treści zawarte na stronach internetowych organizacji diabetyków) jest przedsięwzięciem bardzo sensownym. Równie ważne wydaje się zasygnalizowanie otoczeniu młodych pacjentów, że brak odpowiedniego wsparcia w domu i w szkole sprzyja powstaniu u nich problemów psychicznych, jak zaburzenia zachowania czy depresja, a im samym – że choroba nie musi się wiązać z wyłączeniem ich z normalnego życia. Ada w ciągu tego narzuconego sobie miesiąca „normalności” bywa na imprezach i w barach, jedzie z siostrą nad morze, pływa, jeździ na łyżwach, nawet (czego nie pochwaliłby żaden lekarz) robi sobie tatuaż. Inni żyją tak intensywnie przez całe lata, zdobywają najróżniejsze zawody, podróżują, zakładają rodziny, a choć przywiązanie do pompy insulinowej jest niezbyt komfortowe, i tak mają o niebo lepiej niż ich rówieśnicy sprzed pół wieku, którzy musieli sobie insulinę kilka razy dziennie wstrzykiwać, posługując się wygotowanymi strzykawkami i igłami, którzy zamiast korzystać z glukometrów, mogli tylko badać mocz na obecność cukru za pomocą specjalnych odczynników, a mimo to uprawiali sport, jeździli na kolonie i obozy harcerskie, odnosili sukcesy w nauce. Ale o tym autorka w swej książce nie wspomina – bo chociaż, o czym informuje w przedmowie, sama jest diabetyczką, to osoba na tyle młoda, że z tamtą rzeczywistością nie miała okazji się zetknąć – podkreśla natomiast dużą częstość występowania depresji u osób z cukrzycą (co dotyczy zresztą nie tylko tej choroby, lecz także wielu innych schorzeń przewlekłych). Nie sposób jednak nie zauważyć, że jeśli chodzi o Adę, do depresji i przymusu samookaleczania doprowadziły ją raczej zaburzone relacje rodzinne, bo z samą cukrzycą radzi sobie dobrze, nie mając, jak dotąd, poważniejszych powikłań, a jedynie typowe epizody wahań poziomu cukru pod wpływem dużego wysiłku czy infekcji. Czy sytuacja w jej rodzinie jest wiarygodna psychologicznie, trudno mi orzec, bo osobiście się z taką nigdy nie spotkałam, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Nie da się jednak zaprzeczyć, że sceny najważniejszych rozmów z Karoliną, ojcem i matką mogą wzruszyć.

I tu się kończy wszystko dobre, co o „Biegu do gwiazd” da się powiedzieć. Bo żeby powstała udana powieść, oprócz koncepcji musi być i warsztat, a tego tu rozpaczliwie brakuje. Młoda autorka popełniła praktycznie wszystkie grzechy początkujących pisarzy. Błąd ortograficzny jest na szczęście tylko jeden („[kotka] zaczęła przeraźliwie miałczeć”[2]), ale towarzyszy mu masa błędów frazeologicznych, składniowych i gramatycznych („gdyby ktoś zauważył (…) to nie potrafiliby wyjść z podziwu”[3], „nie liczyłam, ile tych dokładnie miałam prób”[4], „te kilka łez miały być…”[5], „nauczyłam żołądek do przyjmowania…”[6], „ubrał skórzaną kurtkę i buty”[7]). Da się także zauważyć nadużywanie zamienników podmiotu (w scenie odwiedzin chłopca, który stał się bohaterce bliski, pojawiają się takie oto zdania: „usiadłam, a brunet podał mi termos z gorącą zupą. (…) Pomimo choroby przy chłopaku czułam się jak nowo narodzona. (…) Brunet uśmiechał się lekko (…)”[8]. Drugi jej przyjaciel także bywa „chłopakiem” na przemian z „blondynem”, przyjaciółka – „rudowłosą” albo „dziewczyną”. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wszyscy troje mieli ten sam kolor włosów…) i słówek-wytrychów w rodzaju „odpowiedni”, „naprawdę” („wyglądała w niej naprawdę dobrze”[9], „czas upływał naprawdę szybko”[10], „ciasteczek, które wyglądały naprawdę apetycznie”[11], „ryzyko wystąpienia opadów wydawało się naprawdę spore”[12]; „siedziałam już na odpowiednim miejscu”[13], „do odpowiedniego kosza w łazience”[14], „stawić się na odpowiednim peronie” [15]). Licealiści rozmawiają ze sobą frazami jak z prasy: „będziesz wyglądać zdecydowanie bardziej jak współczesna nastolatka”[16], „nie wiecie może, czy niebawem nie zostanie zorganizowana jakaś impreza?”[17]. Zacytowanie wszystkich nieudanych sformułowań, płaskich opisów i banalnych stwierdzeń zajęłoby około dwóch-trzech stronic znormalizowanego tekstu, więc zainteresowanych odsyłam w „odpowiednie miejsce”, gdzie zamieszczam reprezentatywne próbki (Czepliwy Czytelnik śledzi bieg do gwiazd... z przeszkodami w postaci byków ), a tu poprzestanę na wyrażeniu opinii, że żadne wydawnictwo nie powinno wypuszczać na rynek podobnie niedopracowanego produktu (co robiły z tym tekstem osoby wymienione w stopce wydawniczej jako odpowiedzialne za redakcję i korektę, pozostaje zagadką). Co prawda są czytelnicy, którym tak słaba jakość techniczna tekstu w ogóle nie przeszkadza, czego dowodem kilkanaście entuzjastycznych opinii blogerek, zamieszczonych przez wydawcę na pierwszych stronach publikacji, ale czy to znaczy, że ci bardziej wymagający powinni równać w dół?


---
[1] Dominika Smoleń, „Bieg do gwiazd”, wyd. Szara Godzina, 2018, s. 47.
[2] Tamże, s. 298.
[3] Tamże, s. 25.
[4] Tamże, s. 50.
[5] Tamże, s. 67.
[6] Tamże, s. 70.
[7] Tamże, s. 132.
[8] Tamże, s. 198-199.
[9] Tamże, s. 93.
[10] Tamże, s. 113.
[11] Tamże, s. 130.
[12] Tamże, s. 155.
[13] Tamże, s. 137.
[14] Tamże, s. 147.
[15] Tamże, s. 171.
[16] Tamże, s. 70.
[17] Tamże, s. 79.





Autor: Dominika Smoleń
Tytuł: Bieg do gwiazd
Wydawca: Szara Godzina 2018
Liczba stron: 318

Ocena recenzenta: 2,5/6


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1350
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: