Dodany: 07.04.2018 22:29|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

Książka: Lizbona: Muzyka moich ulic
Kydryński Marcin

1 osoba poleca ten tekst.

Intymny przewodnik po Lizbonie


Wszystko zaczęło się od aparatu i to nie byle jakiego, bo kapryśnego i opornego we współpracy. Cierpienie okazało się opłacalne, powstała dzięki niemu seria pięknych i klimatycznych fotografii ze stolicy fado i choć zwykle nie daję się porwać książkom podróżniczym, intuicja podpowiadała mi, że "Muzyka moich ulic. Lizbona" Marcina Kydryńskiego nie jest zwykłym przewodnikiem, a czymś znacznie bardziej osobistym.

Lektura przypomina spotkanie ze starym znajomym, który zabiera nas na przechadzkę po stolicy Portugalii. Nie jest to typowy spacer turysty – od punktu A do punktu B, po drodze dwa muzea – nic z tych rzeczy! W tym przypadku przejdziemy się ścieżkami miejscowych, przysiądziemy, by posłuchać muzyki w miejscach niedostępnych dla turystów, zatracimy się w Lizbonie, w jej smakach, aromatach, dźwiękach i klimacie.

"Muzyka moich ulic. Lizbona" nie jest książką, którą poleciłabym na jeden czy dwa wieczory. Sama czytałam ją dobrych kilka tygodni i bynajmniej nie dlatego, że mi się nie podobała – wręcz przeciwnie. Padają w niej nazwy miejsc, potraw, a przede wszystkim nazwiska muzyków, więc by uczynić lekturę jeszcze pełniejszą i niczego z niej nie uronić, wyszukiwałam opisywane zakątki i wsłuchiwałam się w polecane utwory (całe mnóstwo). Nie musiałam ruszać się z kanapy, by choć przez chwilę błąkać się po lizbońskich zakamarkach.

Książka Marcina Kydryńskiego jest z pewnością nietypowa. To nie przewodnik i nie historia miasta. Więc co? Raczej ciepła, intymna relacja z miejsca, do którego autor zapałał szczególnym uczuciem, które pokochał pomimo jego niedoskonałości i na kolejnych stronach wyjaśnia nam przyczyny swojej fascynacji. To opowieść o muzyce, kuchni, zabytkach, pięknych kobietach i wszystkim tym, czym tętni serce Lizbony. Jedyne, czego żal, to że opisanej Lizbony już nie ma. Poddała się ona duchowi czasu, remontom i przebudowom.

Czy polecam tę pozycję? Oczywiście! Okazała się ucztą na wielu płaszczyznach i choć była moim pierwszym spotkaniem z Marcinem Kydryńskim w roli pisarza, to z pewnością nie ostatnim.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 963
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: otusik69 16.04.2018 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wszystko zaczęło się od a... | Zaczytana od pierwszego wejrzenia
Dzięki Twojej recenzji właśnie zamarzyłam o takiej podróży - chociażby tylko w wersji literackiej. Na pewno postaram się dotrzeć do tej książki!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: