Dodany: 04.04.2018 13:09|Autor: shador
Otworzyły się oczy moje
Poważny kontakt z matematyką miałem jeszcze w liceum. Mimo iż wtedy analiza funkcji, liczenie permutacji albo zabawy z trygonometrią do moich wielkich pasji nie należały, lata spędzone w mat-fizie odcisnęły na mnie swoje piętno i zagnieździł się we mnie ukryty pociąg do tej dziedziny.
"Jak się nie pomylić" jest pierwszą książką z szeroko pojętej matematyki, jaką miałem przyjemność przeczytać w dorosłym życiu. Czytając ją (a raczej przerabiając) natrafiłem dokładnie na to, czego się spodziewałem. To nie jest zwykły podręcznik dla wielkogłowych intelektualistów, lecz raczej całkiem niezła pozycja z gatunku popularnonaukowych. Momentami oczywiście trudno mi było zrozumieć, o co chodzi, jednak do końca nie jestem pewny, czy to wina autora, tłumaczenia czy może mojej ograniczoności.
Pan Ellenberg jest matematykiem z jednej z amerykańskich uczelni. W "Jak się nie pomylić" na przykładzie ciekawych historii dosyć klarowanie omawia wybrane zagadnienia z zakresu statystyki i rachunku prawdopodobieństwa. Przyznam się bez bicia, że nawet nie podejrzewałem, jak często wykorzystywane są pojęcia czysto matematyczne w naszej codzienności. Książka całkowicie zmieniła moje podejście do: prowadzenia badań naukowych i analizy ich wyników, gier losowych i ich sensowności, metod liczenia głosów i ich wpływu na wyniki wyborów, prawdziwej skuteczności testu na HIV itp. Aż się dziwię, jak mogłem tak długo żyć w takiej nieświadomości.
Oczywiście nie uważam się za prawdziwego matematyka po przerobieniu tych ok. 300 stron. Aby naprawdę zrozumieć, czym jest twierdzenie Bayesa czy przedział zaufania, trzeba się zagłębić w temat i poczytać bardziej specjalistyczną literaturę.
W krótkich słowach mogę polecić książkę każdemu, kto choć trochę czuje matematycznego bluesa. Pozostali się raczej znudzą.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.