Dodany: 01.04.2018 14:31|Autor: misiak297

Perfekcyjna Pani Domu na tropie zbrodni


„Pani McGillicuddy poszła prosto ku otwartym drzwiom salonu, gdzie oczekiwała ją pani domu – delikatna, sędziwa dama.
– Elspeth!
– Jane!
Ucałowały się i pani McGillicuddy, bez żadnego wstępu czy wprowadzenia, wybuchła słowami:
– Och, Jane! – poskarżyła się. – Widziałam morderstwo!”[1].


Elspeth McGilicuddy podczas podróży jest świadkiem przerażającej sceny: w pociągu jadącym sąsiednim torem mężczyzna dusi kobietę. Nie dostrzega jego twarzy, ale nie ma wątpliwości, co zobaczyła. Oczywiście obsługa pociągu jej nie wierzy – ot, starszej pani coś się przyśniło! Ciało rzekomej denatki nie zostaje znalezione. A jednak panna Marple jest przekonana, że jej przyjaciółka mówi prawdę.

Sama nie może podjąć śledztwa w pełnym wymiarze, to przerasta już jej siły (jak pisze Christie z charakterystycznym dla siebie humorem: „rzeczywiście nie była młoda. Skoro doktor Hydock surowo zabronił wykonywania jakichkolwiek prac w ogrodzie, raczej nie zaaprobowałby pościgu za mordercą”[2]). Wynajmuje więc agentkę, a sama pozostaje w pobliżu, aby śledzić rozwój wydarzeń. Nieoceniona Lucy Eyelesbarrow – gospodyni doskonała – zatrudnia się w rezydencji Rutherford Hall, rodowej siedzibie Crackenthorpe'ów, i szuka śladów. Nadal trudno rozstrzygnąć, czy zbrodni dokonano w afekcie, czy została drobiazgowo przygotowana. Panna Marple wierzy raczej w tę drugą możliwość. Jak utrzymuje:

„W pociągach jest coś bardzo anonimowego. Gdyby zabił tę kobietę w miejscu, gdzie mieszkała czy przebywała, ktoś mógł zauważyć, jak przychodził czy odchodził. Albo gdyby wywiózł ją gdzieś w głąb kraju, ktoś mógłby zauważyć samochód, jego numery i markę. Ale pociąg pełen jest wsiadających i wysiadających ludzi, zupełnie sobie obcych. W przedziale wagonu bez korytarza, sam na sam z nią, było to całkiem łatwe, szczególnie jeśli zdamy sobie sprawę, że doskonale wiedział, co ma zamiar później zrobić”[3].

Wkrótce Lucy rzeczywiście natrafia na zwłoki. Rozpoczyna się śledztwo. Tylko kim jest denatka? Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, kiedy wychodzą na jaw tajemnice rodziny Crackenthorpe'ów. Morderca uderza raz jeszcze…

Akcja rozkręca się powoli, ale Christie wykorzystuje kolejne rozdziały na ciekawe sportretowanie bohaterów. Świetnie udała się postać Luthra Crackenthorpe'a, despotycznego staruszka, który właściwie lubi być inwalidą. Ciekawy wydaje się również jego syn Cedryk, malarz – pozujący na bardziej bezwzględnego, niż jest w istocie – oraz zięć Bryan Eastley, człowiek, który świetnie się sprawdził wśród wojennych niebezpieczeństw, ale pozostaje zagubiony w czasie pokoju („Bryan gdzieś się zatrzymał (…) został jakoś »wyprzedzony« przez upływające lata”[4]). Jego pełniejszy obraz daje inspektor Bacon:

„Spotkałem już paru takich jak on. Można powiedzieć, że dryfują po świecie – za wcześnie zetknęli się z niebezpieczeństwem, ryzykiem i śmiercią. Teraz życie jest dla nich miałkie, miałkie i niesatysfakcjonujące. W pewnym sensie skrzywdziliśmy ich. Chociaż naprawdę nie wiem, co można było zrobić. Są samą przeszłością, bez przyszłości. I nie są z tych, co by nie korzystali z nadarzającej się okazji. Normalni ludzie instynktownie działają w granicach bezpieczeństwa, i to nie tyle z poczucia zasad moralności, co raczej z ostrożności. Ale ci się nie boją – w ogóle nie ma w ich słowniku czegoś takiego, jak bezpieczna gra”[5].

Interesującą osobą jest także Emma Crackenthorpe, nosząca w sobie przekleństwo bycia jedyną kobietą w rodzinie. Zakochany w niej doktor Quimper powie: „ma to instynktowne dążenie do uszczęśliwiania swoich mężczyzn”[6]. Świetnie wyszły też postaci drugoplanowe oraz epizodyczne: Aleksander Eastley i jego przyjaciel James Stoddard-West – chłopcy odgrywający dorosłych tak, że stają się tych dorosłych parodią, Harold i Alicja tkwiący w małżeństwie bez miłości (są ukazani w jednej scenie – jakże przejmującej!) czy rozplotkowana pani Kidder (na marginesie warto dodać, że w pierwszej ekranizacji tej powieści – „Murder, She Said” z Margaret Rutherford – zagrała ją Joan Hickson, która wiele lat później stworzy najbardziej odpowiadający książkowemu pierwowzorowi filmowy portret panny Marple. Sama Królowa Kryminału widziała ją w tej roli).

Nie można też nie wspomnieć o pozostającej w centrum zdarzeń Lucy Eyelesbarrow – jednej z najciekawszych postaci kobiecych u Agathy Christie. Sama o sobie mówi, że jest „Pomocą Domową, Profesjonalną Gospodynią, albo Odpowiedzią na Modły, głównie tym ostatnim”[7]. To dziewczyna wyjątkowo błyskotliwa, ale też trzeźwo myśląca – wie, że najwyższa lokata na matematyce w Oxfordzie nie zapewni jej pieniędzy, o jakich marzy. Lubi pracę, nowe wyzwania, podróże. Zatrudnia się w jednym miejscu tylko na parę tygodni, aby sprawować nad nim odpowiedni nadzór. Oczywiście, pobiera za to sowite wynagrodzenie. Obecnie można by ją określić mianem doskonałej menadżerki. Gdyby istniała naprawdę, dziś zapewne prowadziłaby jeden z TVN-owskich reality show jako połączenie Magdy Gessler i Perfekcyjnej Pani Domu.

„4.50 z Paddington” nie należy może do szczytowych osiągnięć Agathy Christie, ale to przyzwoity, sprawnie napisany kryminał. Coś w sam raz na umilenie wieczoru. Broni się i dziś – i przewyższa wiele współczesnych powieści reprezentujących ten gatunek: niepotrzebnie krwawych, przegadanych, często pozbawionych pomysłu na intrygę. Wiem, że jeszcze kiedyś wrócę do Rutherford Hall. To nie jest literatura jednorazowego użytku – bo oferuje dużo więcej niż intrygę kryminalną.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu


---
[1] Agatha Christie, „4.50 z Paddington”, przeł. Tomasz Cioska, Wydawnictwo Dolnośląskie, 1996, s. 12.
[2] Tamże, s. 27.
[3] Tamże, s. 52.
[4] Tamże, s. 87.
[5] Tamże, s. 104.
[6] Tamże, s. 67.
[7] Tamże, s. 113.
[8] Tamże, s. 269.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1937
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Vemona 04.05.2018 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: „Pani McGillicuddy poszła... | misiak297
Ilekroć odświeżam sobie tę książkę, zawsze się zastanawiam, kogo miała na myśli.... :) Szkoda, że nie dopisała tego jeszcze jednego akapitu.
Użytkownik: jolekp 08.07.2018 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ilekroć odświeżam sobie t... | Vemona
O, a ja uważam, że to był całkiem trafny ruch. Gdyby napisała to wprost, zawsze ktoś byłby zawiedziony, a tak każdy może sobie wybrać tego, kogo najbardziej chciałby widzieć w tej roli, i wszyscy są zadowoleni. Jedna z rzadkich okazji, kiedy czytelnik sam może sobie o czymś zdecydować.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: Vemona 14.07.2018 11:56 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a ja uważam, że to był... | jolekp
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: jolekp 14.07.2018 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | Vemona
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: Vemona 16.07.2018 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | jolekp
Auć!! :)

Szalenie mi się podoba Twoja wizja, choć może to pękanie bym odpuściła. :D
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: