Dodany: 31.03.2018 16:19|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czy „ta druga” to rodzina?


Życie samotnej matki może być do zniesienia, jeśli były mąż regularnie płaci alimenty, spłaca ratę kredytu za dom i nie tylko nie uchyla się od kontaktów z dziećmi, ale także dba o ich ubezpieczenie zdrowotne i myśli o zabezpieczeniu ich przyszłości. Evie już przebolała rozwód z Richardem, niechętnie tylko widuje jego drugą żonę Nicole i ich wspólnego syna. Ale jest taka sytuacja, w której muszą się spotkać, niezależnie od chęci: pogrzeb. Nagła śmierć Glassa nie tylko pozbawia dzieci ojca, ale także stawia obie żony, aktualną i byłą, w niewygodnym położeniu ekonomicznym (to oczywiście rzecz względna – jeśli się popatrzy na sytuację prawdziwej amerykańskiej biedoty, gnieżdżącej się w slumsach lub zdezelowanych przyczepach i żywiącej się za bony z opieki społecznej, żyją one w luksusie: każda ma dobrze urządzony dom, jakieś oszczędności, konkretny zawód, w którym przynajmniej teoretycznie może ponownie podjąć pracę, jest zadbana, ładnie ubrana, starsza posyła dzieci do dobrej szkoły…). Nicole, choć młodsza i słabiej wykształcona, zdaje się lepiej rozumieć sytuację, składa więc Evie propozycję, i mimo że ta początkowo odrzuca ją z abominacją, nie ustaje w swoich staraniach, co budzi niepokój, ba, wręcz agresję przyjaciółek pierwszej pani Glass. W pewnym momencie jednak zostaje podjęta próba zrealizowania czegoś, co na zdrowy rozum wydaje się niemożliwe: dzieci Evie od początku uważają małego Lukę za brata, a Nicole za kogoś pomiędzy ciocią a starszą koleżanką, ale kim ich matka miałaby być dla kobiety, która parę lat temu odebrała jej męża? Siostrą? Szwagierką?

Nie zdradzając zakończenia, można w tym miejscu powiedzieć, że jest to gotowy scenariusz typowego amerykańskiego filmu familijnego. Bardzo amerykańskiego, zwłaszcza w chwilach, gdy wypływają problemy a to z realizacją polisy założonej dla dzieci przez Richarda, a to z uruchomieniem pieniędzy ulokowanych w funduszu emerytalnym jego pierwszej żony. I bardzo familijnego (czytaj: dosłodzonego ponad poziom życiowego realizmu), gdy Evie po dziesięciu latach nieaktywności zawodowej dostaje niemal od ręki (prawda, że po protekcji) wymarzoną pracę, a w tej pracy natychmiast spotyka mężczyznę stanu wolnego, z którym od pierwszego wejrzenia zaczyna ją łączyć obopólne zainteresowanie. Ale ponieważ od czasu do czasu takiego dosłodzenia emocjonalnego potrzebujemy, nie musimy uważać tego za wadę. Pewnym mankamentem są natomiast dłużyzny w opisach codziennych czynności głównej bohaterki (typu: „wzięła z półki dwie białe miseczki, nasypała do nich płatków, wstawiła mleko do mikrofalówki, podgrzane wlała do miseczek, wyjęła z szuflady łyżki i zawołała dzieci na śniadanie”) oraz w scenach z udziałem przyjaciółek i ich mężów. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Ale mimo tych zastrzeżeń nie jest to powieść zła.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 578
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: