Dodany: 24.03.2018 23:12|Autor: Marioosh

Książka: Maigret się bawi
Simenon Georges

1 osoba poleca ten tekst.

Zaskakująca ciekawostka


Pewnego marcowego dnia Maigret zauważył, że „źle czuł się we własnej skórze. Wydawało mu się niespodziewanie, że jest starym człowiekiem i że choroba, ta prawdziwa, która odbiera resztę dni ludzkich, czatuje tylko, by powrócić”[1]. Udaje się więc do doktora Pardon, który stwierdza u niego bronchit i zaleca wyjazd na urlop. Maigret postanawia wybrać się z żoną w góry lub nad Loarę, ale widząc na dworcu tłumy urlopowiczów zmienia zdanie i decyduje się potajemnie zostać w Paryżu („W sierpniu to puste miasto będzie tylko dla nas! (…) Wypuścimy się we dwoje do dzielnic, gdzie nie postała jeszcze nasza noga, będziemy jadać śniadania i obiady w tych małych, uroczych restauracjach...”[2]). I aktywnie wypoczywałby w paryskich zaułkach („Pierwszy raz ludzie mogą się zabijać wzajemnie bez mojej ingerencji”[3]), gdyby pewnego dnia nie wpadła mu w ręce gazeta z informacją, że w mieszkaniu znanego lekarza przebywającego na Lazurowym Wybrzeżu znaleziono w szafie nagie zwłoki jego żony. Postanawia zabawić się w detektywa amatora i codziennie śledzić w prasie postępy zastępującego go inspektora Janviera, a gdy zajdzie potrzeba – podesłać mu anonimową widokówkę z delikatną sugestią.

Wydawało mi się, że już nic w kryminałach mnie nie zaskoczy, tymczasem ta powieść wywróciła moje przekonanie do góry nogami. Praktycznie cała intryga rozgrywa się na stronach bardzo obszernie relacjonujących dochodzenie dzienników, które czyta Maigret. Dodatkowym smaczkiem są sceny dziejące się w kawiarniach, gdy komisarz przysłuchuje się ludziom dyskutującym o tej zbrodni. Bardzo podoba mi się pokazanie go jako człowieka nawet na urlopie przejmującego się śledztwem prowadzonym przez kolegę – może to, co prawda, świadczyć o pewnego rodzaju braku zaufania do zastępców, ale bardziej chyba pokazuje, że jest wręcz przesiąknięty swoją pracą. Świetnie, jak zawsze, przedstawiona została żona Maigreta – cierpliwa, wyrozumiała i rozumiejąca. Ale najbardziej podobają mi się sceny ich wspólnych spacerów, podczas których zapuszczają się w mało popularne rejony Paryża, popijają kawę, czytają gazety i cieszą się swoją obecnością. To wszystko powoduje, że czyta się tę książkę z wielką przyjemnością i mogę ją śmiało polecić wszystkim zmęczonym trochę przekombinowanymi współczesnymi kryminałami.


---
[1] Georges Simenon, „Maigret się bawi”, tłum. Barbara Kałamacka, wyd. C&T, 2017, str. 7.
[2] Tamże, str. 8.
[3] Tamże, str. 106.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 661
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: