Dodany: 12.03.2018 18:18|Autor: Aivalar

Tak magiczna, jak jej tytuł


Julia rezygnuje z egzotycznych wakacji i wyjeżdża na wieś, żeby zaopiekować się swoją babcią, Tosią. To wtedy po raz pierwszy słyszy o tajemniczym kamieniu, ukrytym głęboko w środku lasu. Mimo ostrzeżeń, postanawia na własną rękę odkryć sekret schowany między drzewami. Niespodziewanie przenosi się do krainy pełnej powłóczystych sukien i uzbrojonych rycerzy. Choć panujące tam zwyczaje przywodzą na myśl średniowiecze, szybko się okazuje, że to zupełnie obce i zarazem wyjątkowe miejsce. Julia musi dostosować się do nowego otoczenia – przynajmniej do czasu, aż znajdzie drogę do domu.

Proza Katarzyny Grabowskiej jest mi już znana od lat. Dotychczas jej powieści były wydawane wyłącznie jako e-booki, „Magia ukryta w kamieniu” to zatem „papierowy” debiut. Powieść rozpoczyna się lekko, niemalże sielankowo: autorka rysuje przed nami obraz barwnej polskiej wsi, poznajemy też główną bohaterkę, 19-letnią dziewczynę, nieco upartą i w gruncie rzeczy zawziętą. A choć początek wydaje się niemrawy i niezbyt obiecujący, to tylko złudzenie. Prawdziwa przygoda zaczyna się dopiero wtedy, gdy Julia dociera do pewnego magicznego kamienia.

Podoba mi się pomysł na tę historię. W zasadzie jest całkiem prosty: wspólnie z bohaterką i zarazem narratorką przenosimy się do dziwnej krainy, gdzie roi się od nadprzyrodzonych istot, zaś ludzi ogarnia popłoch na widok zwykłej latarki. Niby nie ma w tym niczego wyjątkowego, jednak doceniam oryginalność fabuły, pisarka bowiem porwała się na wykreowanie nowej rzeczywistości niemalże od podstaw, a to spore wyzwanie. Miejsce, do którego przenosi się Julia, nie jest znane żadnemu historykowi na świecie. My, czytelnicy, nie czujemy się tam jednak obco – za sprawą plastycznych opisów, dzięki którym tak łatwo wejść w świat przedstawiony.

W powieści nie zabrakło elementów humoru, co rozumie się samo przez się: Julia, jako przybysz z naszej współczesności, wielokrotnie „zalicza wpadki”, w końcu jej (nasza) codzienność wygląda zupełnie inaczej niż ta w Burii, bo tak nazywa się kraina, do której trafiła. Oczywiście trudno powiedzieć, żeby wszystko układało się kolorowo – życie bohaterki co rusz jest zagrożone, nie tylko w związku z okolicznościami, w jakich się znalazła, lecz również z powodu jej własnego nieokrzesania i, spójrzmy prawdzie w oczy, naiwności. Julia jest jeszcze nieco infantylna; choć została wychowana na kulturalną młodą kobietę, kierującą się w życiu odpowiednimi wartościami, bywa zbyt łatwowierna i porywcza. A co za tym idzie – w powieści szybko pojawia się wątek miłosny (czy raczej wątki). Przyznam, że odrobinkę mi to przeszkadzało. Motyw romansowy jak na mój gust zajmuje zbyt dużo przestrzeni, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, co dzieje się w Burii. A dzieje się sporo: polowanie na krwiożercze stwory, spiski, gra polityczna i walka o władzę to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Tu i ówdzie zdarzają się również niewielkie zgrzyty językowe, ale ponieważ akcja bardzo mnie ciekawiła, nie przykładałam do nich większej wagi.

Kreacji bohaterów nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Każda z postaci została poprowadzona konsekwentnie i choć czasem ich zachowanie jest z tego powodu przewidywalne, nie rozczarowało mnie to. Dzięki temu czułam, że naprawdę je znam. Siłą rzeczy muszę tutaj wyróżnić Weylina, księcia Burii, który jako jedyny pozostał okryty tajemnicą i w zasadzie do samego końca nie można rozgryźć, o co mu właściwie chodzi. Być może wiele czytelniczek się ze mną nie zgodzi, ale nie należę do fanek Hermana – zupełnie mnie nie ujął. Świetni są za to służąca Comta czy początkujący medyk Ewen. Autorka tchnęła w ich postaci odrobinę sarkazmu, przebiegłości i niezwykłej siły, zwłaszcza jak na sytuacje, w których czasem się znajdowali.

Odnoszę wrażenie, że w „Magii ukrytej w kamieniu” nie poznaliśmy jeszcze pełnego potencjału Burii. Wydarzenia, które rozgrywają się pod koniec – bo oczywiście najlepsze i najciekawsze autorka pozostawiła na finał, co okazało się wisienką na torcie – zapowiadają naprawdę niezłą akcję. Historia Julii jest po prostu wciągająca; już nie mogę się doczekać kolejnych niezwykłych stworzeń, poznawania tradycji Buriańczyków, a przede wszystkim odkrycia prawdy na temat przeznaczenia głównej bohaterki. Jestem przekonana, że Katarzyna Grabowska ma nam jeszcze dużo do zaoferowania, a pierwszy tom to jedynie wstęp do magicznej, pochłaniającej przygody. I mocno trzymam kciuki za to, by możliwości tej opowieści odpowiednio wykorzystała w kolejnych częściach.

„Magia ukryta w kamieniu” jest wprost idealna dla wielbicieli lekkiego, przyjemnego fantasy, dzięki któremu można zapomnieć o rzeczywistości. Ja już czekam na drugi tom, czyli „Las Potępionych”, by śledzić dalsze losy mojej imienniczki. Połączenie dobrego stylu, kreatywnego podejścia do fabuły i różnorodnych bohaterów sprawia, że kolejne strony przewraca się w zastraszającym tempie. Nie da się ukryć – powieść jest tak magiczna, jak jej tytuł.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1164
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Patikuk 09.05.2018 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Julia rezygnuje z egzotyc... | Aivalar
Niestety nie mogę się zgodzić z pochlebną treścią recenzji. Sam pomysł jest ciekawy, ale tylko on.

Co do samej Julii, to mimo że ma 19 lat, to zachowuje się jak kompletny dzieciak. I nie mam tu wcale na myśli tego, że jest załamana swoją sytuacją. Chodzi o to, że nie myśli. Zdała maturę, chce zostać lekarzem, więc można od niej wymagać choć odrobiny inteligencji. A mimo tego że jest w nieznanym świecie, to zachowuje się i wygłasza poglądy, jakby była u siebie. To jest sytuacja dla niej nowa, ale nie przesadzajmy. Na pewno kiedyś natknęła się na książkę/film o podobnej tematyce i powinna wyciągnąć z tego wnioski.

Kolejnym minusem jest wątek (wątki?) miłosne. Jak dla mnie upchnięte na siłę i bez ładu i składu. Czy naprawdę maturzystki są na tyle niedojrzałe, aby zakochiwać się w każdym (dosłownie), kto okaże im odrobinę ciepła? Bo tak to wygląda w tej książce.

Sam Herman jest też poprowadzony całkowicie nielogicznie i sam sobie zaprzecza. Przy pierwszym spotkaniu Julii chciał ją od razu spalić jako czarownicę, bo użyła zapałek. Natomiast gdy potem jej wyjaśnia o co chodzi z tym całym Mateo, to nazywa innych ludzi ciemnymi czy zacofanymi (nie pamiętam dokładnego słowa, ale o to chodziło), bo uwierzyli w winę skrzydlaków.

Zresztą kwestia Hermana i jego współczucia/dobrego serca też jest ciekawa. Lituje i rozczula się nad biednymi zwierzętami, a o swoim cudem nowonarodzonym synku nawet nie wspomni. Już nie wymagam, aby martwił się o swoją umierającą żonę - w końcu jej nie kocha. Taka wrażliwość nie powinna być wybiórcza. Ten motyw uderzył mnie dodatkowo, bo pokazuje znieczulicę ludzi w dzisiejszych czasach, którzy bardziej troszczą się o skrzywdzone zwierzę niż człowieka.

Kolejnym mankamentem książki jest to, że autorka traktuje ludzi jak idiotów. Julia wszystko łopatologicznie tłumaczy w swoich przemyśleniach np. "Jesteśmy w jaskini. Jest ognisko. Wziął patyk i owinął go kawałkiem koszuli. Pewnie zrobi pochodnię. O miałam rację, zrobił pochodnię". Spokojnie wystarczyłby opis czynności i na koniec, że zapalił pochodnię od ogniska itp.

To wszystko co opisałam zdarzyło się tak mniej więcej do połowy książki. Nie przeczę, że potem może się robić ciekawiej, ale już nie dałam rady doczytać. Zresztą chyba mogę wymagać, że po przeczytaniu połowy książki już się wciągnę, jeśli jest dobra. Jest też pewna niewyjaśniona kwestia, ale o niej nie pisałam, bo zdaję sobie sprawę, że rozwiązanie mogłabym poznać w drugiej połowie, której nie przeczytałam.

W każdym razie nie polecam tej książki. Jest to przykład zmarnowanego potencjału. Są inne książki, również czasem naiwne czy niekonsekwentne, ale które potrafią wciągnąć lub przynajmniej rozbawić. Ta nie potrafi.
Użytkownik: Aivalar 09.05.2018 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety nie mogę się zgo... | Patikuk
I to jest właśnie piękne - różnorodność opinii. Dzięki wielkie za tak rozbudowaną odpowiedź i za przeczytanie mojego tekstu :) Mnie się książka podobała, ale oczywiście odbiór jest indywidualny :)
Użytkownik: Patikuk 11.05.2018 14:17 napisał(a):
Odpowiedź na: I to jest właśnie piękne ... | Aivalar
Tekst przeczytałam, bo zwykle wypowiedzi użytkowników lepiej przybliżają charakter książki niż opisy z okładek. A skoro mnie zachęcił, to stwierdziłam, że trzeba (wybacz, ale to jest moje zdanie) ostrzec innych przed zmarnowaniem czasu. A skoro już chciałam udowodnić tezę, to warto byłoby podeprzeć ją konkretnymi przykładami i argumentami, prawda? ;) I w ten oto sposób moja wypowiedź się wydłużyła.

Co do samego "podobania się", to myślę że kilka lat temu (mało tego - możliwe, że i rok temu) ta książka też by mi się spodobała. Ale dzięki koleżance natknęłam się rzeczowe analizy (bardzo) popularnych powieści i od tej pory zaczęłam zwracać uwagę na szczegóły, które wcześniej mi umykały. Stałam się też przez to bardziej wybredna i wymagająca, co widać :)
Użytkownik: Aivalar 11.05.2018 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Tekst przeczytałam, bo zw... | Patikuk
Nie mam za co wybaczać, wyrażasz swoją opinię w normalny, kulturalny sposób, a wbrew pozorom w internecie wcale nie tak często się to zdarza :) Ja sama często kompletnie nie rozumiem zachwytów nad jakąś książką (lub filmem czy serialem) i też bywa, że reaguję i piszę, dlaczego się z czymś nie zgadzam. Najfajniejsze są takie dyskusje, a nie jak człowiek się naprodukuje i idzie to zupełnie w eter albo nie daj Boże ktoś reaguje, jakby go zaatakowano - czy sam ten atak zaczyna :)

Dużo też zależy od oczekiwań, tego, czego się człowiek po książce spodziewa. "Magia..." nie jest pozbawiona wad i zdaję sobie z tego sprawę, Twoje argumenty są jak najbardziej logiczne. Mimo to dobrze się bawiłam przy czytaniu, po prostu :)
Użytkownik: Patikuk 17.06.2018 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam za co wybaczać, w... | Aivalar
W sumie, to to jest właśnie najważniejsze :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: