Dodany: 31.07.2010 17:00|Autor: ćpun

Jak to straszy, skoro nie straszy?


Rozpoczynając czytanie "Dziecka Rosemary" liczyłem na odczucie grozy, niepewności albo chociaż zaskoczenia nagłymi zwrotami akcji. Niestety, moim zdaniem, książka nie sprostała takim niewielkim wymaganiom.

Powieść zaczyna się banalnie - ot, młode małżeństwo wprowadza się do nowego mieszkania. Już na początku dowiadujemy się, że dom ma złą opinię - wielu jego mieszkańców było posądzanych u uprawianie czarów i wiarę w szatana. Czy po takim początku ktokolwiek może wierzyć, że poznawani sąsiedzi to normalna, nieszkodliwa rodzina? Dalsza część książki jest do bólu przewidywalna. Autor próbował wprowadzić motyw snów bądź urojeń, jednak czytelnik nie ma wątpliwości, co naprawdę dzieje się na jawie i jest faktem.

Czy w książce są zaskakujące zwroty akcji? Cóż, ja znalazłem jeden, szkoda, że dopiero w ostatnim rozdziale.

Czy w książce jest atmosfera niepewności? Można powiedzieć, że jest, jednak niepewność czują tylko bohaterowie książki. Czytelnikowi od początku do (niemalże) zakończenia wszystko wydaje się oczywiste, a wręcz banalne.

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Podsumowując, całkiem niezły pomysł na książkę został zmarnowany przewidywalną akcją i nieudolnymi próbami budowania atmosfery grozy. Niestraszny horror staje się opowiastką nadającą się co najwyżej do straszenia dzieci. Według mnie, taki los spotkał "Dziecko Rosemary".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5763
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: arahja85 16.12.2010 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozpoczynając czytanie "D... | ćpun
Nic dodać, nic ująć. Ale mi się nawet podobała :)
Użytkownik: miłośniczka 01.06.2011 02:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozpoczynając czytanie "D... | ćpun
Dla tych, którzy wciąż jeszcze nie przeczytali powieści: nie czytajcie mojej wypowiedzi! :) Dziękuję.

Ależ to jest jeszcze opowieść o matce i dziecku! O próbie zdobycia czegoś (w tym przypadku sławy) za wszelką, dosłownie wszelką cenę. O największej, najgorszej zdradzie. O manipulacji i życiu w błędnych przeświadczeniach, o biednej kobiecie, której zostaje odebrane wszystko tylko dlatego, że dla jej męża inne rzeczy stały się ważniejsze. To nie jest tylko opowieść o narodzinach Szatana, naprawdę. :) Rzeczywiście, opis małego szataniątka na końcu jest dość banalny, ale nie sądzę, żeby ono stanowiło puentę utworu. Puentą - jakże przerażającą - jest zachowanie Rosemary. Zachowanie matki. Początkowa chęć zabicia dziecka i popełnienia samobójstwa przerastająca (nie tak powoli) w miłość do nieludzkiej szkarady. Matka - i dziecko. To jest finał. Przeczytaj raz jeszcze samą końcówkę i spróbuj to sobie wyobrazić. Uczucia. Uczucia Rosemary. To właśnie jest puenta.

Dla mnie ten horror jest mistrzowski. I wcale nie jest płytki. Zresztą - pozostanie dla mnie wciąż jednak bardziej opowieścią o matce, niż horrorem. I o pogoni za szczęściem - pogoni "po trupach"...
Użytkownik: ćpun 02.06.2011 02:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla tych, którzy wciąż je... | miłośniczka
Muszę się przyznać, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że tak krótka książka może mówić o aż tylu rzeczach i na dodatek nie być płytka ;)

Co do finału, zdecydowanie zgadzam się, że jest dobry, może nawet bardzo dobry, a na pewno zdecydowanie lepszy od reszty utworu. Niestety, zanim dotarłem do niego dotarłem, zdecydowanie zbyt często miałem wrażenie, że "to już przecież gdzieś było", żebym uznał tą książkę za mistrzowskie dzieło. Nawet biorąc pod uwagę puentę, dla mnie to książka co najwyżej przeciętna.
Użytkownik: odolany 15.06.2011 00:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozpoczynając czytanie "D... | ćpun
Zaczynając Dolinę muminków w listopadzie liczyłem na ostre sceny erotyczne i krwawą rzeźnię, niestety książka nie sprostała nawet tak prostym wymaganiom. ;) Hm. Nastawienie... Zastanawiam się na ile to wina wydawcy - biorąc do ręki kolejny tom serii "Klasyka horroru" pewnie będziemy mieli inne oczekiwania niż przy wszelkich pozorach wskazujących na to, że mamy do czynienia ze "zwykłą książką". W tym przypadku, co bardziej kinomani, mogą mieć też spojrzenie skrzywione przez pryzmat ekranizacji, która była, jakby, bardziej, hm, stylowa.

Ja w każdym razie miałem szansę potraktować książkę po prostu jako literaturę i to czego znalazłem w niej najwięcej to poczucie humoru (o którym w recenzji nie ma ani słowa). Humor w wersji specyficznej, refleksyjnej, surrealistycznej odrobinę, mógłby sam z siebie umknąć uwadze, ale spodziewam się, że kluczową rolę przy przeoczaniu odegrało to "straszne" nastawienie. ;) Poza tym trochę sprytnych psychologicznych rozwiązań w szczegółach (sytuacje towarzyskie) i interesujących zagrywek narracyjnych też się złożyło na solidną i dobrą książkę, która jest moim zdaniem całkowicie godna polecenia i rzeczywiście zupełnie nie straszna (bo po co?) ;).
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.06.2011 06:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynając Dolinę muminkó... | odolany
"Zaczynając Dolinę muminków w listopadzie liczyłem na ostre sceny erotyczne i krwawą rzeźnię"

Ech, a w bibliotece Dolina Muminków jest na półeczce z literaturą dziecięcą.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: