Dodany: 03.03.2018 23:49|Autor: pawelw

Książka: Wszystkie nieba
Bauer Wojciech

4 osoby polecają ten tekst.

Niebo po niebie


Dziwna jest ta książka. Zastanawiałem się, jak opisać wrażenia z lektury, aż znalazłem w niej fragment, który te wrażenia idealnie oddaje – o Sani z niezwykłym talentem do snucia opowieści.

„Jej bajki zaczynały się zwykle w normalnym, realnym i zwyczajnym świecie, skąd niepostrzeżenie, niemal niezauważalnie dla zanurzonych w fabułę słuchaczy, Sani przenosiła ich w dziwne, baśniowe, surrealistyczne przestrzenie, gdzie rzeczywistość współistniała z fantazją mieszając się z nią w konglomerat nie do powtórnej segmentacji w jakiś racjonalny sposób. Żadnej z nich nikt z nas nie znał, co nie było niczym dziwnym – Sani je improwizowała. Miała niezwykły dar, niespotykany talent opowiadania historii, które powstawały w chwili, gdy słowa prawie już były na ustach, gdy myśli z których się brały owe słowa, ledwo co je formowały. Toczyła te historie ku nam, turlała słowa niczym kulki, budowała z nich fantastyczne rzeczywistości z mnóstwem fantastycznych mieszkańców, których wpędzała w nieprawdopodobnie fantastyczne przygody. To wciągało. Czarowała nas i zawijała w nici tych czarów jak w powoli, nieskończenie przędziony czarodziejski motek. (...)
O czym były te bajki? Właściwie o niczym szczególnym, co wyróżniałoby je wśród zwykłych, opowiadanych dzieciom historii. Ich cechą znaczącą był ów uwodzicielski ton, sposób prowadzenia narracji, który zatapiał słuchaczy całych, nie zostawiał na zewnątrz ani odrobinki sceptycznego »ja«. Był jak rodzaj hipnozy, w który wpadaliśmy, nic o tym nie wiedząc, dopóki nie roześmiała się na koniec, co czyniła zawsze, a my budziliśmy się wówczas jak z nagłego snu”[1].

Wiem, trochę to bezczelne pisać recenzję książki słowami jej autora, ale trudno mi znaleźć sposób, by lepiej opisać „Wszystkie nieba”. Podobnie jak bajki Sani, ta historia też zaczyna się w normalnym, realnym świecie, w eksperymentalnym ośrodku, gdzie poznajemy Hansiego i jego fascynację jerzykami. Z każdą stroną coraz bardziej zanurzamy się w fabułę i niepostrzeżenie dowiadujemy się coraz więcej o bohaterze, jego historii, fizyczności, marzeniach, strachach i przeznaczeniu. Najpierw są tylko aluzje, niedopowiedzenia i dwuznaczności, aż w końcu jawi się nam brutalna prawda o tym, jaki los czeka Hansiego i jego współtowarzyszy. A przecież można się było tego domyślić od samego początku, bo wymowna nazwa ośrodka, Gotteswind, pada już na pierwszych stronach. Hansie nie jest zwyczajnym człowiekiem. Sam nie uznaje się za w pełni człowieka, nazywa siebie kadłubkiem, kawałkiem człowieka i wręcz wątpi w swoją przynależność gatunkową. Kaleki od urodzenia, nieakceptowany przez ojca, na skutek rodzinnej tragedii trafia do sierocińca, a stamtąd do Gotteswind. Nieliczne szczęśliwe wspomnienia z wiejskiego dzieciństwa najczęściej wiążą się z niebem. Niejako z konieczności, bo jego ograniczenia fizyczne sprawiały, że często było ono jedynym widokiem. To pierwsze z tytułowych wszystkich nieb. Niebo jest też często sceną jego snów i fantazji, w których nie obowiązują go ograniczenia i w których może chodzić i latać. Fantazja nie stanowi jedynie odskoczni, to drugi świat, nieodłączna część życia i Hansie nie tylko marzy o byciu jerzykiem, ale jest nim i w ten sposób „rzeczywistość współistniała z fantazją mieszając się z nią w konglomerat nie do powtórnej segmentacji”[2].

Wraz ze zrozumieniem sytuacji i zbliżaniem się nieuchronności przychodzi strach. Strach przed śmiercią, oczywiście, ale też przed nieznanym – co czeka po nieodwołalnym przekroczeniu granicy. Wtedy z kąta zaczyna wychodzić Pan Kruk – ucieleśnienie strachu i niepewności w kształcie zapożyczonym z parkowego pomnika. Ni to przewodnik z zaświatów, ni to głos podświadomości, towarzyszy Hansiemu w rozważaniach o śmierci. Bo chłopiec próbuje nadać własny sens swojemu przeznaczeniu i poradzić sobie z niewiadomym. Nie chce być zmuszony do patriotyzmu, skazany na bohaterstwo, wpychany w dumę, przekupywany spełnieniem marzenia o lataniu. Nie chce górnolotnych słów, zawłaszczania marzeń i narzucania uzasadnień, chce zachować prawo do własnych argumentów i własnej wersji motywów, chce stać się jak jerzyki, które są panami przestrzeni, żyją w niebie i dopiero umierając spadają na ziemię. Chce stopić się z niebem. Swoim niebem. A co będzie dalej? Jakie niebo zastąpi ten świat? To pytanie dręczy Hansiego, dominuje w jego rozważaniach i dyskusjach z Panem Krukiem. Może rajów jest nieskończenie wiele, może każdy ma swoje własne niebo, a może tworzą one nieskończony ciąg kolejnych światów branych z kolejnych półek Biblioteki Babel wszystkich rajów? Nawet gdy Pan Kruk pozwala bohaterowi zajrzeć na drugą stronę, niewiele się wyjaśnia, bo to jest niebo innych, tylko dla nich odpowiednie i przez nich rozumiane. „Każdy ma takie niebo, na jakie zasługuje”[3]. O ile ma.

Tak jak Sani, Wojciech Bauer obdarzony jest niespotykanym talentem opowiadania historii. Każdy rozdział to perełka ze słów i tymi perełkami autor „czaruje nas i zawija w nici tych czarów jak w powoli, nieskończenie przędziony czarodziejski motek”[4]. Nie ma tu nieprawdopodobnych, fantastycznych przygód, ale opowieść wciąga.

O czym jest ta bajka? Właściwie o niczym szczególnym. O przeznaczeniu? O człowieczeństwie i potrzebie miłości? O spełnianiu marzeń, pogodzeniu się z losem, strachu przed śmiercią? Pewnie o wszystkim po trochu.

Najlepiej zapamiętamy ten „uwodzicielski ton, sposób prowadzenia narracji, który zatapiał słuchaczy całych, nie zostawiał na zewnątrz ani odrobinki sceptycznego »ja«”[5]. Chociaż tu akurat odrobinka sceptycyzmu nie znika zupełnie i odzywa się gdzieś w głowie pretensjami o naruszenie poczucia logiki. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu Te drobiazgi nie mają jednak wpływu na odbiór powieści, która na pewno zostanie w pamięci na długo.


---
[1] Wojciech Bauer, „Wszystkie nieba”, wyd. Videograf, 2018, s. 146.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 236.
[4] Tamże, s.146.
[5] Tamże.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 810
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: