Niezwykle ubawił mnie opis w Biblionetce
Kolej podziemna: Czarna krew Ameryki (
Whitehead Colson)
- to jest powieść SF!!! Ciekawe, czy to Agnieszka tak zakwalifikowałs tę powieść. A może lepiej było zrobić z niej fantasy? Wydawało mi się, że pewne gatunki, pomimo nieostrych granic, są dosyć łatwo rozróżnialne, ale widocznie muszę jeszcze się wiele nauczyć albo nadziwić. Mniejsza z tym. Niech będzie sicence-fiction.
No i w tym science-fiction są niewolnicy, jest Ameryka, jej południowe stany, ale też środkowy wschód i Karoliny dwie. Kawałek tej Ameryki jest. Autor nie oszczędza swojej ojczyzny, co w kontekście ostatniej ustawy o IPN i wypowiedzi niejakiego Karczewskiego, który mówi o niej jak dziecko przed eugeniczną aborcją, czyli nawet nie bełkoce, wydaje się skokiem na głęboką wodę. Na podstawie tej ustawy autor powinien mieć do końca życia konflikt z prawem, tyle że amerykańskim i odsiadywać liczne kary pozbawienia wolności. A tu, o Boże słodki, nagroda Pulitzera 2017. jeszcze reklamowana jako ulubiona powieść Barracka Obamy. Ci Amerykanie chyba na głowę upadli. Po tym jak Whitehead pokazał, nie pierwszy raz, ich okrucieństwo, prymitywizm, pojmowanie ducha i imperatywu amerykańskiego, który nie stroni od gwałtu i linczu, empatii wspak i zabójczej obojętności, powinni spalić "Kolej podziemną" wraz z jej autorem na wielu stosach jak Ameryka długa i szeroka. A oni się zachwycają. Zachwycają swoją niezwykle brutalną przeszłością? A może jej przedstawieniem i rozrachunkiem ze swoją historią. Pewnie źle na tym wyjdą, wróżą im najmądrzejsi intelektualiści polskiej prawicy. Dotychczas jakoś nie wyszli.
W tej powieści "fantastyczno-naukowej" murzyni są towarem, narzędziami, nadwyżką popytu i powietrzem. Niby już wszystko o niewolnictwie wiemy. Ale tym razem dowiadujemy się jeszcze czegoś. Na takim grzechu można budować kulturę pojednania, która jest również pełna grzechów. Nie do przyjęcia? Ano przeczytajcie "Kolej podziemną". Może to nie jest recepta, ale pewnego rodzaju punk wyjścia do zastanowienia się nad swoim stanem ducha. Może jesteś niewolnikiem i podlegasz manipulacji nie tylko rządzących, ale również bliźnich i sąsiadów. Może nie pracujesz na polu bawełny, ale boisz się swojego pana urzędnika czy policjanta. Może przemykasz się chyłkiem ulicami swojego miasta, chociaż wydaje ci się, że idziesz z podniesioną głową i sztandarem w ręku.
Takie refleksje wywołuje "kolej podziemna". I nawet koniec nie rozczarowuje, chociaż w pierwszej chwili budzi niedosyt i wydaje się uproszczeniem.
Czytałem w oryginale i w polskim przekładzie. Ten ostatni jest po prostu słaby. Dziwię się wydawnictwu, że go zaakceptowało.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.