Dodany: 26.02.2018 09:09|Autor: Zaczytana od pierwszego wejrzenia

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Pięć lat kacetu
Grzesiuk Stanisław

4 osoby polecają ten tekst.

Wspomnienia z kręgów piekieł


Książek o tematyce obozowej powstało mnóstwo, a zdecydowana większość z nich jest skondensowaną porcją okrucieństwa i cierpienia. Powszechnie panuje opinia, że o niektórych sprawach nie powinno się mówić w inny sposób niż podniośle, patetycznie oraz z szacunkiem dla tragedii milionów uwięzionych ludzi. O życiu codziennym w obozie pisze się raczej ogólnikowo, skupiając się na najmakabryczniejszych jego elementach: torturach, egzekucjach, krematoriach, eksperymentach „medycznych”. Stanisław Grzesiuk nie mitologizuje rzeczywistości obozowej; oprowadza czytelnika po kolejnych kręgach piekieł, opowiadając historię swojego pięcioletniego uwięzienia w Dachau, Mauthausen i Gusen, mówiąc przede wszystkim o codzienności.

Wielu więźniów po trafieniu do obozu umierało w ciągu pierwszych miesięcy, czasem udawało się komuś przeżyć rok czy dwa (zwłaszcza uwięzionym po 1943), ale przetrwanie pięciu lat w trzech obozach jest prawdziwą rzadkością i wymagało nie tyle woli walki, co instynktu przetrwania, którego z pewnością Stanisławowi Grzesiukowi nie brakowało. Główny bohater wzbudził we mnie ogromną sympatię – to zawadiacki warszawski cwaniaczek, często bezczelny i pewny siebie. W najgorszych chwilach potrafi wtopić się w obozowe tło, nie rzucać się w oczy strażnikom i tak zakamuflowany, przewegetować czas największego terroru, głodu i upodlenia. Kiedy dla więźniów nadchodzą lepsze czasy – kombinuje, handluje, wymienia, robi też wszystko, by uniknąć pracy i bicia. Ostatecznie umacnia swoją pozycję w obozie, zjednuje sobie sympatię więźniów oraz funkcyjnych. Kiedy trzeba, poczęstuje papierosem, kiedy indziej przywali w mordę – prosty człowiek z zasadami, którego nic nie zdoła złamać. Najbardziej poruszające jednak jest to, że tak wiele czasu przeżytego w zimnie, skrajnym głodzie i strachu nie zabiło w nim człowieczeństwa, i świadomość tego w czasie lektury momentami ściska za gardło.

Relacja Stanisława Grzesiuka, który przetrwał tyle lat w niewoli, jest pod względem historycznym niezwykle cenna, ponieważ ukazuje różnice (np. organizacyjne i sanitarne) pomiędzy kolejnymi obozami, powstawanie i organizację nowego obozu, a także zmiany zachodzące w dyscyplinie i podejściu do więźniów wraz z rozwojem sytuacji na frontach drugiej wojny światowej.

"Pięć lat kacetu" to jedna z najbardziej wartościowych historii obozowych, jakie do tej pory przeczytałam. We wstępie do nowego wydania (Prószyński i S-ka, 2018) umieszczono recenzję książki z 1958 roku, która mówi, że wszystkie podniosłe dzieła o tematyce obozowej, skupiające się na najokrutniejszych jej aspektach, nie ukazują całej prawdy, tak jak całej prawdy nie pokazują wspomnienia Grzesiuka, który wiele elementów obozowej rzeczywistości traktuje pobieżnie. Jednak poznając wszystkie strony tej samej historii mamy szansę, by prawdę odnaleźć.

Bardzo chciałabym, żeby wspomnienia Stanisława Grzesiuka znalazły się w kanonie lektur obowiązkowych, jako przeciwwaga dla takich pozycji, jak "Zdążyć przed Panem Bogiem" czy "Proszę państwa do gazu", jednak nie mam złudzeń – ten moment szybko nie nastąpi. Autor poruszył zbyt wiele niewygodnych tematów: powszechny homoseksualizm w obozie, niechęć do powstańców warszawskich, niemieccy cywile pomagający więźniom – to nie jest zgodne z linią programową. Podobnie jak postawa głównego bohatera, który nie wpisuje się w schemat niezłomnego, ale biernego, szlachetnego człowieka oczekującego na wyzwolenie lub śmierć. Grzesiuk bierze los w swoje ręce, potrafi dostosować się do każdych warunków – bezpośredni, cwaniaczkowaty, pragmatyczny, często zuchwały, pełen pogody ducha i ludzkich odruchów – oczywiście w ramach rozsądku.

Naprawdę żałuję, że młodym ludziom w szkołach od lat serwuje się półprawdy, pokazuje tylko jedno oblicze obozów i nie daje szansy na odkrycie losów autora "Pięciu lat kacetu", chociaż te napisane zostały znacznie prościej i przystępniej niż lektury obowiązkowe. Czytajcie i przekazujcie tę historię dalej. Pamiętajcie o Staszku z Czerniakowa.


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1698
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: