Dodany: 21.02.2018 16:55|Autor: zawodnik

Książka: Rycerz zakonu templariuszy
Guillou Jan

1 osoba poleca ten tekst.

Na większą chwałę Bożą


Nieszczęsne wyprawy krzyżowe do dziś budzą gorące emocje. Odbyły się osiem, dziewięć wieków temu, ale obok inkwizycji są najgorętszym chyba tematem-argumentem stale odgrzewanym w licznych dyskusjach. Kto nie słyszał w żadnej rozmowie: „ta? Kościół taki święty? A wyprawy krzyżowe?”. Nic dziwnego zatem, że książek o nich powstawało i powstaje wiele. Żeby wspomnieć choćby klasycznych „Krzyżowców” Kossak-Szczuckiej, a z drugiej strony wykorzystanie motywu w powieściach fantastycznych z cyklu „Miecz i kwiaty”. Z ogromną przyjemnością zatem zabrałem się do powieści Jana Guillou o rycerzu templariuszu Arnie Magnussonie. Zadymione dwory o dachach porośniętych mchem, a nawet trawą, twarde, wędzone szynki, wojowie zbrojni w ciężkie miecze i masywne tarcze. Małżeństwa z rozsądku, intrygi polityczne, walka o władzę i miłość. Guillou ma znakomite pióro. Pisze lekko, co nie znaczy bezbarwnie ani prosto. Klimat średniowiecznej Szwecji oddaje po mistrzowsku. Wróciłem w pewnym sensie do „Wojen wikingów” Cornwella lub „Krystyny córki Lavransa”.

Noty wydawnicze przeważnie dzisiaj mówią o „najpopularniejszym pisarzu”, „dynamicznej fabule” „epickiej opowieści”, co sprawia, że wszystkie książki wydają się właśnie takie: najlepsze, dynamiczne, epickie, wspaniałe. Cykl „Krzyżowcy” Jana Guillou jest zwyczajnie i nienachalnie piękny. Nie porywa w szalony wir namiętności. Zamiast tego każe spokojnie przyjrzeć się drugiemu człowiekowi. Na tle średniowiecznej Europy obserwujemy po prostu ludzi. Szlachetnych, prawych, fałszywych, małych, wielkich, bezwzględnych, głupich. A główny bohater jest taki, za jakim tęskniłem od dawna: dobry. Guillou nie silił się na budowanie postaci pełnej sprzeczności, rozdzieranej namiętnościami. Postawił szlachetnego człowieka przed życiem, a życie sprawiło, że ta historia, bez wciskania w nią niepotrzebnych problemów, okazała się frapująca.

Polecam wszystkim, którzy tęsknią za pięknem literatury; nie za literaturą poruszającą ważkie problemy, której często niedostaje kunsztu i geniuszu. Tu geniusz jest, i smak, i zapach Szwecji, i melancholia, która wszak stanowi najsłodszą przyprawę każdej książki.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 182
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: