Dodany: 17.02.2018 09:23|Autor: Jose
Dla dzieci - owszem, ale czy też dla dorosłych?
Lew, czarownica i stara szafa (
Lewis Clive Staples)
Poszukując materiałów do licencjatu nt. symboliki Jedynego Pierścienia w Tolkienowskiej trylogii, a szczególnie katolickiego znaczenia tego potężnego artefaktu, niejednokrotnie natykałem się także na postać bliskiego przyjaciela autora "Władcy Pierścieni", czyli C. S. Lewisa. O jego opowieściach z Narnii pisano, że jest jeszcze bardziej przesiąknięta naukami Kościoła, a powodem mogło być nawrócenie Lewisa na chrześcijaństwo, w czym palce maczali zapewne sam Tolkiem, a i G. K. Chesterton.
Minęło jednak kilka lat zanim znalazłem czas, by poznać literackie "Opowieści z Narnii" (z ekranizacją zetknąłem się kiedyś w telewizji, więc niektóre fakty kojarzyłem), a powodem była, co zaskakujące, słaba dostępność w lokalnej bibliotece. Miejska egzemplarza nie posiada, zatem czekałaby mnie podróż do którejś ze szkół. Wybrałem jednak audiobooka.
I cóż... Trudno jest mi ją oceniać. Z pewnością dałbym ją do przeczytania dzieciom, bo przedstawia piękny, magiczny świat, uczy pozytywnych wzorców, nie jest przegadana, a akcja toczy się wartko. Dla dorosłego to tylko bajka. Ładna, ale bajka. Z jednowymiarowymi postaciami, przewidywalną fabułą i dość prostym językiem, co oczywiście zrozumiałe, bo to powieść dla dzieci. Chrześcijańskie motywy i symbole rzeczywiście widać o wiele wyraźniej niż u Tolkiena. By wymienić tylko kilka: walka dobra ze złem, nawracanie się, przywiązanie do grzechu, odkupienie win, przebaczenie, zmartwychwstanie.
Na pewno nie porwała mnie na tyle, by sięgać już dziś po kolejną część, ale kto wie, może w końcu zestarzeję się tak, że bajki będzie czytało mi się równie przyjemnie co dzieciom.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.