Dodany: 26.07.2010 20:51|Autor: huma22
Historia krwawa i brutalna... ale ciekawa
Historia, jakich wiele na naszym rynku wydawniczym ostatnich lat. Wszystko rozpoczęło się od Dana Browna i jego śmiałych tez rzucanych na kartach "Kodu..." i kolejnych powieści. Starożytne sekrety, ukryte skarby, tajemna wiedza, do tego wyścig z czasem, aby uratować przyjaciela, dziecko czy cały świat. Wiele razy już to było, i tym razem nie jest inaczej. Choć odmienność tej historii wynika z kierunku, w jakim poszedł autor sięgając po tajemnice jeszcze starsze niż te, z którymi można się było dotąd zetknąć w innych powieściach. Już nie czasy templariuszy, średniowiecze czy nawet starożytny Egipt. Tutaj autor sięga wstecz o kilkanaście tysięcy lat, do początków homo sapiens i tworzenia przez niego pierwszych społeczności. A cóż tam może być tajemniczego, jakie sekrety mogą sięgać tak daleko? Ano, autorowi udało się takowe pokazać. Moja wiedza antropologiczna i historyczna jest zdecydowanie niewystarczająca, aby pokusić się o próby wytykania nieścisłości czy błędów w rozumowaniu autora (o ile takowe występują w ogóle), ale z punktu widzenia laika całość wyjątkowo mocno "trzyma się kupy" i samej historii, a i fabule prowadzącej nas wokół niej niczego zarzucić nie można. Czyta się łatwo, chęć przejścia do kolejnego rozdziału jest bardzo silna, nawet o trzeciej w nocy, gdy oczy zamykają się już do snu. Niestety, książka ma pewien "mankament", który wielu czytelników może zrazić, a niektórych nawet odstraszyć od kontynuowania lektury. Autor pokusił się bowiem o bardzo wiele wyjątkowo drastycznych, barwnych i ubranych w detale opisów rytualnych ofiar z ludzi. Nie ukrywam, że każdy z opisów ofiarnych mordów doskonale wpasowuje się w fabułę i bez nich książka zdecydowanie nie byłaby aż tak wciągająca, ale obok wspomnianej wcześniej chęci ciągłego czytania, często gościło też u mnie uczucie przesycenia makabrą i chęć odłożenia książki na bok, by zaczerpnąć tchu. Autor zdecydowanie "przedobrzył" przedstawiając czytelnikowi szczegółową procedurę obdzierania człowieka ze skóry, wbijania na pal czy innych równie "pomysłowych" tortur. O wyjątkowo barwnym opisie "krwawego orła" - jednej z technik ofiarniczych wikingów - nawet nie wspominam, bo po tym rozdziale musiałem sobie zrobić dwa dni odpoczynku od lektury.
Ostatecznie nie wiem, jaki był cel tego zabiegu autora. Może poruszenie najgłębszych uczuć tkwiących w człowieku, choć szczerze nie lubię tam sięgać. Może próba pokazania, że w porównaniu z tymi starszymi ludami obecne społeczeństwo to prawie aniołki. Momentami, niestety, wrażenie przesady było aż nadto odczuwalne.
Całość czyta się, mimo wszystko, jednym tchem, bo historia jest po prostu dobra. Nie polecam jednak lektury osobom o słabszych nerwach czy tym mdlejącym na widok ketchupu rozlanego na podłodze w kuchni.
Czekam teraz na kolejną powieść Knoxa wydaną w Polsce. Potencjał autora jest widać bardzo duży.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.