Życie nie kończy się na koncertowaniu
Lubię rozmawiać ze znajomymi o książkach, upodobaniach literackich i kondycji czytelnictwa. Te dyskusje zawsze są bardzo emocjonalne, zwłaszcza jeśli rozmówca czyta coś innego niż ja. Podczas jednej z nich kolega z pracy polecił mi autobiografię wokalisty Iron Maiden. Tu rozbieżność upodobań wynikała nie z tego, że nie czytam autobiografii, ale z gustu muzycznego.
"Do czego służy ten przycisk" to tytuł, który bardzo dobrze oddaje charakter muzyka. Bruce Dickinson ma dar opowiadania i ma co opowiadać. Spodziewałam się historii o chlaniu i ćpaniu na potęgę, jednak niczego takiego tu nie ma. Zbyt wielu ciekawostek nie będę zdradzać, nie chcę nikomu odbierać miłego zdziwienia, którego sama doświadczyłam.
Autor z niezwykłą dokładnością opisuje kolejne lata swojego życia, łącznie z wczesnym dzieciństwem i ujmującym opisem miłości do dziadków, którzy na początku go wychowywali. Całość stanowi wyważoną opowieść o ciekawym człowieku, dla którego świat nie kończy się na muzyce i koncertach.
Momentami Dickinson prezentuje prawie filozoficzne podejście do bycia szermierzem. Ha, zaskoczenie? Dla mnie tak. Duże. Ale pozytywne, zwłaszcza gdy czytałam o wielkim zaangażowaniu w kolejne treningi i zawody. Dowiedziałam się również, jak działają struny głosowe, jak o nie dbać i z czym musi zmagać się wokalista. Znalazłam też krótki opis wizyty w Polsce. Niestety tu nic mnie nie zaskoczyło. Ciekawe, jak będzie/było z wami.
"Do czego służy ten przycisk" to jedna z lepszych autobiografii, jakie czytałam, jeśli nie najlepsza. Pisarz, amator podróży koleją, człowiek wielu pasji, zwycięzca. Nie spodziewałam się tak wielu tematów w tej książce.
Przeczytajcie i wy. Nawet jeśli nie słuchacie Iron Maiden. Ja nie słucham, a jestem zachwycona.
[Recenzja znajduje się również na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.