Dodany: 24.07.2010 19:54|Autor: moreni

Rice + Pratchett = Moore


Ostatnio książki o wampirach są bardzo modne. Wszystko zaczęło się od „Zmierzchu”. Oczywiście, wiedziona zgubną ciekawością, musiałam to opasłe tomiszcze przeczytać. I dzięki pisaninie pani Meyer nabawiłam się ciężkiego uczulenia na wampiry. Skutecznie obrzydziła mi bowiem wszystkie literackie poczynania dziedziców Stockera. Dlatego, mimo znanych mi kilku pochlebnych recenzji, do powieści Moore’a zabierałam się jak przysłowiowy pies do jeża. Jak się okazało, niepotrzebnie, gdyż „Krwiopijcy” okazali się świetnym lekarstwem na zatrucie „boskim” Edwardem. No a poza tym, nie mogłam się oprzeć temu skacowanemu nietoperzowi na okładce (wyd. Mag, 2008).;)

Pewnego wieczoru, wracając z pracy, Jody zostaje napadnięta. Budzi się jakiś czas później ze zwęgloną ręką i uczuciem dziwnego głodu. Szybko orientuje się, że nie może wychodzić w dzień, więc zaczyna szukać kogoś, kto mógłby się zająć sprawami tak przyziemnymi, jak płacenie czynszu. Wybór pada na Tommy’ego Flooda, przyszłego – niedoszłego pisarza, obecnie na stanowisku kierownika nocnej zmiany w supermarkecie. A że tytuł cyklu, którego „Krwiopijcy” są pierwszym tomem, brzmi „Love story”, reszty łatwo możemy się domyślić. Od siebie dodam jeszcze, że mimo domyślności, końcówka mnie zaskoczyła.

Wampiry Moore’a nie lśnią w słońcu i nie za bardzo mogą odżywiać się zwierzątkami. Są raczej bliższe tym, które znamy z powieści Anne Rice, tyle że nie są tak skłonne do wpadania w melancholię i do rozczulania się nad swoim losem. Kilka elementów autor zaczerpnął też od kanonicznego Drakuli. Powieści jednak brak patosu, obecnego u Rice („Drakuli” nie czytałam, ale sądząc po filmach, mrocznego patosu mu nie brakuje) i zadęcia, które możemy znaleźć u Meyer. „Krwiopijcy” są raczej wartką powieścią przygodową z elementami kryminału i całkiem sporym wątkiem miłosnym. Autor nie boi się użyć wulgaryzmu, kiedy fabuła tego wymaga, ale nie przesadza (jednak osobom wyjątkowo wrażliwym na wulgaryzmy powieść może nie przypaść do gustu). Wielkim plusem jest humor, głównie w warstwie językowej i w formie zaskakujących porównań. Autor w tym punkcie przypomina mi bardzo Pratchetta, zwłaszcza z jego późniejszych powieści.

„Krwiopijców” czyta się błyskawicznie. Akcja wciąga od samego początku, a humor w tekście dodaje jeszcze smaczku. Od początku do końca nie mogłam się oderwać od książki, więc z czystym sumieniem mogę ją polecić jako wspaniałe czytadło na lato. Rozczarować się mogą jedynie ci fani „Zmierzchu”, którzy będą u Moore’a szukać tego, co daje im pani Meyer. Ale w szczególności polecam książkę tym wszystkim, którzy mają dość romansów nastolatek z wampirami gdzieś w ogólniaku na prowincji i tęsknią za starymi, dobrymi czasami.



[Recenzję zamieściłam także na swoim blogu.]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2389
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: agatatera 31.12.2010 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio książki o wampir... | moreni
Generalnie zgadzam się z całością recenzji :) Jedno tylko ale - zadęcia Meyer nie mógł się nabawić, chociażby chciał, bo o ile dobrze kojarzę, to "Krwiopijcy" powstali dobrych kilka lat wcześniej :)

Muszę zdobyć tom drugi!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: