Dodany: 31.01.2018 18:08|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

5 osób poleca ten tekst.

10+1=444, czyli suma talentów


Samej mi trudno w to uwierzyć, ale taka jest prawda: kiedyś w ogóle nie zwracałam uwagi na pracę tłumacza. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę, że abym mogła przeczytać słowa napisane w obcym języku, potrzebny jest pośrednik między autorem i czytelnikiem. Nawet czasem zapamiętywałam nazwiska osób, które przekładały poszczególne dzieła. Ale w dalszym ciągu czytałam Szekspira jako Szekspira, Okudżawę jako Okudżawę i nic ponadto. I właśnie na przykładzie tego ostatniego – kiedy już znałam na pamięć większość polskich tekstów jego ballad, a więc musiało to być pod koniec liceum czy może trochę później – dotarło do mnie, że ten sam wiersz może być równocześnie dwoma, trzema, pięcioma różnymi wierszami, z których żaden nie musi być lepszy albo gorszy, jest po prostu inny, bo jest dziełem nie tylko autora… ale także i tłumacza. Dzisiaj nie umiem czytać poezji przekładanej z innego języka, nie myśląc o osobie, która przekładu dokonała, a co więcej, mam problem z określeniem, czyj kunszt ja właściwie oceniam – poety czy tłumacza (który zresztą też najczęściej jest poetą)? Nawet posiadanie wydania dwujęzycznego nie całkiem ten problem rozwiązuje, bo ileż języków znam na tyle, żeby swobodnie ocenić w oryginalnym tekście jego melodię, jakość rymów i środków stylistycznych?

444 wiersze poetów języka angielskiego XX wieku (antologia; Hardy Thomas (Hardy Tomasz), Frost Robert, Cummings E. E. (Cummings Edward Estlin) i inni) nie są wydaniem dwujęzycznym, czemu zresztą trudno się dziwić, bo same wiersze zajmują mniej więcej 650 stron, a do nich dochodzą wstępy do rozdziałów, skorowidze i posłowie,. Łatwo wyliczyć, że gdyby były i oryginały, stron musiałoby być co najmniej 1300; nie byłoby mowy o utrzymaniu tomu w ręce, a nawet po rozłożeniu na stole czytałoby się nie najwygodniej. Trudno, trzeba poprzestać na tym, co jest, a jest niemało. W kolejności: po 55 wierszy Thomasa Hardy’ego, Roberta Frosta i E. E. Cummingsa, 44 Wystana H.Audena, 33 Elizabeth Bishop, 19 Dylana Thomasa, 27 Jamesa Merrilla, 44 Philipa Larkina, 42 Charlesa Simica i aż 70 Seamusa Heaneya. Niesamowita uczta literacka, choć przyznaję, że mój zachwyt nie podzielił się równo między wszystkich prezentowanych tu poetów. Na szczycie – Hardy, Frost i Larkin. Tylko pół stopnia niżej – Heaney. Potem Auden i Merrill. Dalej Bishop i Simic, dwa pokolenia, dwa zupełnie różne style, ale metaforyka tak samo niezupełnie do mnie docierająca. Cummings – zbyt awangardowy w formie, choć jednak kilka wierszy mi się podoba. I na końcu Thomas – w zasadzie zupełnie dla mnie nieczytelny, nawet w tych utworach, które nie są dziwacznymi eksperymentami graficznymi.

Gdybym miała ocenić zbiorczo twórczość każdego z tej dziesiątki, średnia statystyczna chyba nie przekroczyłaby czwórki. Każdy wiersz po kolei? – rety, ale jak tu technicznie zsumować i podzielić te 444 oceny? Ale z drugiej strony, ależ talentu było trzeba, żeby tak wyraziście przełożyć te parę setek utworów, tak bardzo różniących się od siebie stylem, środkami językowymi, sposobem myślenia! A więc zbiorcza czwórka dla prezentowanych poetów, szóstka dla Barańczaka, i jeszcze plus dla wydawnictwa za szatę graficzną & dla Magdy Heydel za świetne posłowie – wychodzi 5,5. Tak, to jest to.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 906
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: ambarkanta 28.02.2018 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Samej mi trudno w to uwie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Okazuje się, że ta antologia jest zbiorczym wydaniem poetów publikowanych już wcześniej głównie w Znaku. To oczywiście niepowtarzalna okazja mieć tych wszystkich autorów naraz, jednak troszkę się zawiodłem sądząc po tytule, że większe będzie wśród nich zróżnicowanie. Zamiast 70 utworów Heaneya chciałbym chociaż kilka E.L.Mastersa, albo coś V.Lindsaya albo Swinbourne'a albo Eliota albo Yeatsa...
Być może po lekturze całości, wycofam się z twierdzenia, że wolałbym coś innego.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.03.2018 07:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Okazuje się, że ta antolo... | ambarkanta
No właśnie, ja się też spodziewałam, że ten przegląd autorów będzie szerszy; Eliota akurat mam własnego, ale Yeatsa też bym chciała, i Plath, i Sexton, i z wielką przyjemnością również takich autorów, których wcale nie znam i może nawet do tej pory nie wiem, że istnieją... Ale kupiłam totalnie w ciemno, dla samego Barańczaka, tak że ostatecznie nie żałuję.
Użytkownik: Pingwinek 01.06.2018 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie, ja się też sp... | dot59Opiekun BiblioNETki
Mnie się marzy jeszcze jeden tom (poezji anglojęzycznej nie tylko XX wieku), bo ten nie wyczerpuje przekładów Barańczaka...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: